W Polsce działa obecnie 38 izolatoriów z bazą ponad 4 tysięcy łóżek, przy czym ich obłożenie nie przekracza 20 procent. W tym czasie szpitale pękają w szwach i nie są w stanie przyjąć wszystkich zgłaszających się pacjentów. Anna Wilczyńska sprawdziła, czy w najbliższym czasie izolatoria pomogą podtrzymać przeciążony system. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Do tej pory trzygwiazdkowy hotel Belwederski położony niedaleko warszawskich Łazienek reklamował się jako "rozwiązanie dla biznesu i turystyki". Teraz ma rozwiązać problemy systemu ochrony zdrowia. Jak informuje Mazowiecki Urząd Wojewódzki, na początku przyszłego tygodnia uruchomione w nim zostanie izolatorium dla zakażonych wirusem SARS-COV-2. - Przygotowaliśmy nowe rozwiązanie, które dotyczy poszerzenia bazy izolatoriów – zapowiada minister zdrowia Adam Niedzielski.
Według informacji Narodowego Funduszu Zdrowia w tym momencie istnieje 38 izolatorów, które nadzorowane są przez szpitale zajmujące się leczeniem covidowych pacjentów. W każdym województwie znajduje się od jednej do siedmiu takich placówek - to baza czterech tysięcy łóżek. Za tydzień, dwa, ta baza łóżkowa ma się powiększyć się do 10 tysięcy.
Izolatoria tworzone bywają w hotelach - takie rozwiązanie przyjęto także we Wrocławiu. Natomiast na Pomorzu izolatorium powstało dwa tygodnie temu w sanatorium MSWiA. - Docelowo przewidziane jest dla 310 osób, dzisiaj przebywało w nim osób 35, tak więc miejsc jest jeszcze pod dostatkiem – informuje Marcin Tymiński z Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego.
Z obłożeniem jest różnie – w izolatorium w Poznaniu zajętych jest 45 procent miejsc. Tu pacjentami zajmują się na zmianę cztery pielęgniarki, a jeśli zajdzie taka potrzeba, pacjenta może skonsultować lekarz.
Izolatoria przejmą lżej chorych na COVID-19
Izolatoria na początku epidemii pełniły głównie rolę miejsc izolacji dla osób o łagodnym przebiegu choroby, które z jakiegoś względu nie mogły jej odbyć w domu. Teraz częściej mają przejmować od szpitali pacjentów, którzy czują się już lepiej. - Są po leczeniu, mają stan na tyle ustabilizowany, doprowadzony do takiego poziomu, że niekoniecznie muszą być leczeni w warunkach szpitalnych – wyjaśnia Adam Niedzielski.
Możliwość kierowania pacjentów do izolatoriów mają zarówno szpitale, jak i lekarze Podstawowej Opieki Zdrowotnej. Zdaniem prezesa Warszawskich Lekarzy Rodzinnych doktora Michała Sutkowskiego, jest to rozwiązanie, które rzeczywiście może upłynnić ruch pacjentów i stworzyć rodzaj instytucji przejściowej dla osób zbyt zdrowych na szpital, a zbyt chorych na powrót do domu.
- To pacjent skąpoobjawowy ze średnioobjawowym przebiegiem, niewymagający jakiegoś leczenia dodatkowego, wspomagań typu ECMO czy tlenoterapia – podkreśla Sutkowski.
Znów pojawia się pytanie, kto zajmie się pacjentami w tworzonych właśnie izolatoriach? – Tu jest to wąskie gardło – przyznaje Sutkowski, bo zarówno wizyta pielęgniarki w izolatorium, nawet najkrótsza, jak i konsultacja lekarza, nawet przez teleporadę wymaga czasu, a przede wszystkim wolnych rąk do pracy.
Źródło: TVN24