Potrzebne są standardy opieki nad pacjentem. Epidemia jest wyzwaniem, ale pacjent nie może czekać. Kolejki do specjalistów wydłużyły się, wielu pacjentów z nich wypadło - wskazywali senatorowie i przedstawiciele pacjentów w senackiej komisji zdrowia. Przedstawiciele resortu zdrowia mówili, że Polska dobrze poradziła sobie z epidemią, choć jest jeszcze wiele rzeczy do poprawy.
Reprezentanci pacjentów obecni w czasie środowej debaty w senackiej komisji zdrowia dotyczącej dostępności świadczeń zdrowotnych i praw pacjenta w czasie epidemii COVID-19 podkreślali, że pacjenci, szczególnie onkologiczni i kardiologiczni, nie mają czasu czekać, a tymczasem w wielu placówkach podstawowej opieki zdrowotnej nie mogą doprosić się o skierowanie do specjalisty i diagnostyki. Kolejki do specjalistów wydłużyły się z powodu epidemii, a wielu pacjentów z nich wypadło.
Dodawali też, że brakuje rzeczowej ścieżki postępowania na przykład dla pacjentów kardiologicznych. Są oni pomijani, a tymczasem minuty decydują o ich życiu.
Przedstawicielki Fundacji Onkologicznej Alivia wskazywały, że w czasie epidemii wydano mniej kart Diagnostyki i Leczenia Onkologicznego (DiLO) i zdarzały się przypadki placówek, które nie przyjmowały pacjentów, ale nie zgłaszały tego do NFZ. Wskazywały, że szwankuje koordynacja leczenia tych pacjentów. Podkreślały, że w chwili, gdy placówka zamyka się z powodu COVID-19, pacjent jest odsyłany i nie wie, co robić. Jednocześnie zauważyły, że nie tylko nie ma przejrzystych zasad postępowania dla pacjentów, ale też dla pracowników ochrony zdrowia.
"Największym problemem jest bałagan, brak jednolitej strategii"
Senatorowie podkreślali, że jest jeszcze wiele do zrobienia, bo system nie funkcjonuje dobrze.
- Największym problemem jest bałagan, brak jednolitej strategii - wskazywała Alicja Chybicka (KO), zastępca przewodniczącej komisji zdrowia.
"Mamy świadomość, że wiele rzeczy jest do poprawy, ale rząd dał radę"
Wiceminister zdrowia Józefa Szczurek-Żelazko mówiła, że resort chce przywracać funkcjonowanie systemu zdrowia, wyliczała podjęte w pierwszych miesiącach epidemii działania, jak również wspomniała o przyjętej jesiennej strategii walki z COVID-19. Odpierała też zarzuty, że posługuje się propagandą sukcesu.
- Wiele organizacji, nawet międzynarodowych, chwaliło rząd polski za podjęcie konkretnych działań w odpowiednim momencie, które przyczyniły się do skutecznej walki z epidemią. Oczywiście państwo macie prawo do tego, by mieć własną ocenę (...). Nigdy nie powiedziałam, że wszystko zadziałało dobrze. Nie. Mamy też świadomość, że wiele rzeczy jest do poprawy, ale patrząc i oceniając przez pryzmat innych krajów europejskich, muszę podkreślić, że rząd dał radę, jeśli chodzi o walkę z epidemią. Podejmował skuteczne działania, które spowodowały, że jesteśmy w takim, a nie w innym miejscu, jeśli chodzi o wskaźniki - wyjaśniała.
Dodała, że wskaźniki zachorowalności na COVID-19 w Polsce oraz liczba zgonów "wyglądają przyzwoicie".
Przewodnicząca komisji zdrowia Beata Małecka-Libera (KO) powiedziała, że to, jaki jest stan rzeczy, jeśli chodzi o epidemię, zobrazują statystyki w przyszłym roku.
Wielu pacjentów wypadło z kolejki. Zasady przywracania pacjentów na listę oczekujących
Podczas debaty poruszono też kwestię tego, że wielu pacjentów ze względu na to, że nie stawiło się na wyznaczone badanie, wypadło z kolejki. Mówiono o tym, że to placówka powinna się troszczyć o to, by przywrócić pacjenta do kolejki, bo on nie zna się na przepisach.
Dyrektorka Departamentu Systemu Zdrowia w resorcie zdrowia Anna Miszczak objaśniała zasady przywracania pacjenta na listę oczekujących. Tłumaczyła, że osoba, która nie stawiła się na wizytę z różnych przyczyn, na przykład z obawy przed zakażeniem, może teraz - w czasie epidemii - zwrócić się do świadczeniodawcy, by przywrócił ją na tę listę oraz uwzględnił termin, który przepadł. Jeśli wizyta nie doszła do skutku z winy placówki, to ma ona obowiązek ustawowy, by zadzwonić do pacjentów z listy i przełożyć świadczenie.
Uczestnicy dyskusji mówili też o wydłużającym się czasie oczekiwania na przykład na wynik badań obrazowych. Wiceprezes NFZ Bernard Waśko przyznał, że faktycznie problem narasta i dodał, że jest gotowy na rozmowę, by to usprawnić. - To wynika z pewnej nierównomierności zasobów. Zdolność do wykonywania badań jest większa niż zdolność radiologów do opisywania tych badań - powiedział.
W Senacie w czwartek planowane jest przedstawienie przez resort zdrowia informacji na temat dostępności do świadczeń zdrowotnych w okresie epidemii, jak również strategii działań w ochronie zdrowia w okresie jesienno-zimowym.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: twitter.com/PolskiSenat