Czym jest szczyt epidemii? Skąd będzie wiadomo, że go osiągnęliśmy? Czy listonosz może przenieść koronawirusa z jednej klamki w bloku na kolejną? Na te i inne pytania odpowiadał w programie "Koronawirus. Raport" w TVN24 doktor Bartosz Fiałek, przewodniczący kujawsko-pomorskiego regionu Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy. Mówił też o hejcie, z jakim spotykają się w ostatnim czasie pracownicy ochrony zdrowia.
- Ten hejt, jaki się na nas wylewa, kiedy idziemy walczyć o zdrowie i życie Polek i Polaków, jest zwyczajnie niesprawiedliwy, on po prostu nie powinien się wydarzyć – oznajmił doktor Bartosz Fiałek. Jego zdaniem takie zachowanie to "odpowiedź na lęk i wielką niewiadomą, z jakimi ludzie muszą teraz walczyć". - Niestety my nie mamy informacji od rządu, który pokazałby nam plan działania na kolejne dni. My żyjemy od konferencji do konferencji. To potęguje lęk, a przez ten lęk wzmaga się hejt – uważa gość "Koronawirus. Raport".
Fiałek zauważył, że medycy nie byli otoczeni należną ochroną dla funkcjonariuszy publicznych do czasu protestu rezydentów. Zaznaczył, że nawet teraz jest ona "niestety wyłącznie należna, kiedy świadczymy usługi zdrowotne". - Kiedy idziemy po bułki, jesteśmy normalnymi obywatelami, nikt nas nie chroni właśnie przed tym hejtem, kiedy nie chcą nas obsługiwać, kiedy nas wyzywają i wyganiają ze sklepu, bo roznosimy zarazę – mówił.
"Rząd i państwo nie dają nam żadnego poczucia bezpieczeństwa"
Jego zdaniem ta sytuacja jest "ogromnym sprawdzianem dla państwa, dla służb i dla Ministerstwa Sprawiedliwości". - To jest ten sprawdzian, dzięki któremu będziemy mogli poznać, czy ludzie, którzy narażając własne życie i zdrowie chronią zdrowie i życie innych, będą szanowani i przede wszystkim sami będą chronieni przez odpowiednie służby - przekonywał. Jak dodał, "rząd i państwo nie dają nam żadnego poczucia bezpieczeństwa, jeżeli chodzi o walkę z hejtem, nie dają nam żadnego dodatkowego wsparcia".
- Jeżeli oczekujemy wsparcia od lekarzy, którzy mają działać tak jak żołnierze na wojnie, to najpierw musimy ich zabezpieczyć w środki ochrony indywidualnej, w testy i przede wszystkim - tak jak rodziny żołnierzy są zabezpieczone - finansowo i psychologicznie – podkreślił lekarz. Dodał, że medycy są teraz na "wojnie biologicznej". - Każdy pracownik (medyczny – red.) winien być zabezpieczony i jego rodzina również na ewentualność jego śmierci. O to apelujemy. Jeżeli to będzie spełnione, będzie można od nas oczekiwać takiego poświęcenia – oświadczył.
Pytania od widzów
Doktor Fiałek odpowiadał także na pytania widzów dotyczące koronawirusa oraz trwającej pandemii, przesłane na Kontakt 24.
Żona wyzdrowiała i wychodzi ze szpitala. Jak ją bezpiecznie odebrać, skoro wszystko, co ma ze sobą, jest "nasączone" wirusem? Marcin
Dr Bartosz Fiałek: Wiemy, że koronawirus może być w strukturze warstwowej odzieży lub na powierzchniach trwałych, czyli tworzywach sztucznych. Idealną sytuacją byłaby taka, w której wypralibyśmy odzież w 60 stopniach Celsjusza przez 30-45 minut, a wszystkie tworzywa sztuczne zabrane do szpitala potraktowali substancjami dezynfekującymi. Niektóre rzeczy mogą zostać zutylizowane. Najbezpieczniej byłoby, aby te rzeczy, które nie są potrzebne i nie trzeba ich będzie ponownie wykorzystywać, wyrzucić i zutylizować.
Czy listonosz zabezpieczony przez cały dzień pracy w tę samą parę gumowych rękawiczek może przenieść koronawirusa z jednej klamki w bloku na kolejną? Widz
Dr Bartosz Fiałek: Musielibyśmy podzielić rękawiczki na dwa rodzaje: jednorazowe (co do zasady - jeden kontakt, do wyrzucenia) oraz rękawiczki wielokrotnego użytku. Te, których będziemy używać wielokrotnie, powinny być po każdym kontakcie z listem, z odbiorcą dezynfekowane. Jeżeli nie będziemy ich dezynfekować, będziemy mogli przenosić tego wirusa z klamki na klamkę, z bloku do bloku.
W lipcu ubiegłego roku chorowałam na zapalenie płuc. Teraz mam podobne objawy. Czy powinnam poddać się testom na koronawirusa? Jagoda
Dr Bartosz Fiałek: W czasach zarazy każda infekcja, która jest infekcją dróg oddechowych - katar, kaszel, duszność, czy inne objawy, jak wysoka gorączka - powinna zostać przebadana testem na obecność koronawirusa.
Jak szybko od momentu zakażenia test będzie skuteczny? Przykładowo: mogłem mieć kontakt z osobą zarażoną około godz. 15.00, a już około 19.00 miałem pobierany wymaz do testu. Mariusz
Dr Bartosz Fiałek: Ocena, czy testowanie zależy od wiremii, czyli poziomu wirusa we krwi. Jeżeli jest wysoki, to jest on wykrywalny w materiale biologicznym przez odczynniki w badaniu genetycznym. Natomiast wiremia najczęściej rośnie z czasem. Cztery godziny to jest tak krótki czas, że szansa na to, że wynik będzie dodatni, jest bardzo mała. Proponowałbym, aby w momencie, gdy pan Mariusz uzyska ujemny wynik tego testu, po pierwsze pozostawał w kwarantannie, a po drugie powtórzył ten test po 7 dniach. Po 5-7 dniach jest największe prawdopodobieństwo, że badanie molekularne, czyli genetyczne, tego wirusa pozytywnie nam zdiagnozuje.
Ciągle słyszymy, że szczyt epidemii jeszcze przed nami. Czym jest ten szczyt? Skąd będzie wiadomo, że go osiągnęliśmy? Marzena
Dr Bartosz Fiałek: O szczycie epidemii mówimy wtedy, kiedy mamy największą liczbę zakażonych, największą liczbę hospitalizowanych i największą liczbę ofiar. Instytut Wskaźników Zdrowotnych i Ewaluacji przy Uniwersytecie Waszyngtońskim, który dla wszystkich krajów świata ocenia przebieg epidemii na terytorium danego kraju, powiedział w modelu matematycznym, że my jako Polska będziemy się zmagać ze szczytem epidemii koronawirusa na naszym terytorium 27 kwietnia. Natomiast pięć dni temu ten sam instytut powiedział, że Polska jest już po szczycie zachowań. Widzimy doskonale, że ten pik zachorowań jest bardzo względnym pojęciem i nie powinniśmy przykładać do niego zbyt dużej wagi.
Kiedy będziemy wiedzieli, że jesteśmy po szczycie? Wtedy, kiedy z dnia na dzień stabilnie będzie opadać liczba zakażonych.
W internecie można kupić różne płyny odkażające "na koronawirusa". Mama kupiła specyfik do odkażania powierzchni. Skąd mam wiedzieć, który jest dobry, a który nie? Ewa
Dr Bartosz Fiałek: Badania naukowe, którymi obecnie dysponujemy, mówią o tym, że mamy cztery substancje, które faktycznie mogą zwalczyć koronawirusa. Są to alkohole: alkohol etylowy (etanol) i izopropylowy (izopropanol) oraz aldehyd glutarowy i jodopowidon.
Ja bym proponował pani Ewie, żeby wzięła pojemnik z tym specyfikiem i przeczytała etykietę. Jeżeli jest w składzie jedna z tych czterech substancji, wówczas możemy uznać, że ten specyfik jest skuteczny, jeżeli chodzi o dezynfekcję powierzchni trwałych z koronawirusa.
Czy wysypka na ciele może mieć związek z zakażeniem koronawirusem bez żadnych dodatkowych objawów? Kris
Dr Bartosz Fiałek: Jest to mało prawdopodobne. Aczkolwiek już na początku kwietnia tego roku we Włoszech przeprowadzono badanie na 88 chorych, więc to jest bardzo mała grupa, ale około 20 procent tych chorych miało zmiany, które były wysypką. Jest to prawdopodobnie spowodowane procesem immunologicznym, jakim jest zapalenie naczyń. Najczęściej jest to bardzo widoczne w tak zwanych wirusowych gorączkach krwotocznych. Ci pacjenci są pokryci cali właśnie taką wysypką, a jest to wynikiem zapalenia naczyń. Również w infekcji koronawirusowej mamy do czynienia z zapaleniem naczyń. Natomiast zawsze tym wszystkim pacjentom, którzy mieli wysypkę, towarzyszyły inne objawy: utrata węchu, smaku, duszność, gorączka, ból mięśni i zmiany w obrazie badań laboratoryjnych. Tak więc izolowana wysypka jest mało prawdopodobnym objawem zakażenia koronawirusem. Ale wiemy, że może ona wyprzedzać pojawienie się choroby, dlatego pan, który zadaje nam to pytanie, powinien się bardziej obserwować pod kątem ewentualnego wystąpienia objawów, które wcześniej wymieniłem.
Źródło: TVN24