Mamy takie strukturalne cechy, które powodują, że jak na razie wpływ pandemii na polską gospodarkę był mniej dotkliwy niż w innych krajach - przyznał w "Faktach po Faktach" w TVN24 były premier, były prezes NBP, a obecnie europoseł Marek Belka. Przewidywał, że rząd z powodu koronawirusa nie zdecyduje się na wprowadzenie pełnego lockdownu, a jedynie "częściowego".
Wobec pogarszającej się sytuacji epidemicznej w kraju rząd wprowadził kolejne restrykcje dotyczące życia społecznego. 4 listopada premier Mateusz Morawiecki, ogłaszając wprowadzenie nowych obostrzeń, mówił, że krok za tą granicą "jest tylko narodowa kwarantanna". Kilka dni później, 12 listopada, wskazywał, że "wspólnym wysiłkiem wyhamowaliśmy zakażenia tuż przed punktem krytycznym". Ciągle pojawia się jednak pytanie, czy rząd podejmie decyzję o wprowadzeniu całkowitego lockdownu, czyli zamknięcia gospodarki.
CZYTAJ WIĘCEJ: Liczba zakażeń koronawirusem a "narodowa kwarantanna". Które województwa przekroczyły próg wskazany przez rząd?>>>
Belka: na razie wpływ pandemii na polską gospodarkę był mniej dotkliwy niż w innych krajach
O gospodarczym aspekcie walki z koronawirusem mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 były premier, były prezes NBP, a obecnie europoseł Marek Belka, który startował z list Koalicji Europejskiej. Jak stwierdził, na tym polu obraz Polski, w porównaniu z innymi gospodarkami Unii Europejskiej czy świata, wygląda "nie najgorzej". - Mamy takie strukturalne cechy, które powodują, że jak na razie wpływ pandemii na polską gospodarkę był mniej dotkliwy niż w innych krajach - mówił. Wskazywał między innymi na zdywersyfikowany eksport czy małą zależność od turystyki zagranicznej.
"To jest dziś podstawowa sprawa do uratowania"
- Ale trzeba to oddać, że rząd w sposób generalnie właściwy, choć dość chaotyczny, zainterweniował w gospodarkę, zasypując ją ilością pieniędzy. Nawet jeżeli mamy wątpliwości, czy te pieniądze były dobrze zaadresowane, dobrze skonsultowane z partnerami społecznymi, to fakt tego masowego wejścia w gospodarkę ja zawsze popierałem - przyznał były premier.
- Nie sądzę, żeby rząd zdecydował się na pełny lockdown - ocenił Belka. - Będzie próba lockdownu częściowego. Tak naprawdę chodzi o to, żeby funkcjonował handel i budownictwo, to jest dziś podstawowa sprawa do uratowania - wyjaśnił.
"Najgorszy scenariusz to jest weto"
Były premier odniósł się do sytuacji wokół unijnego budżetu i ewentualnego powiązania funduszy z przestrzeganiem praworządności. Negocjatorzy Rady Europejskiej i Parlamentu Europejskiego doszli do porozumienia w sprawie przepisów dotyczących wypłaty unijnych środków z przestrzeganiem praworządności przez państwo członkowskie, 12 listopada premier Mateusz Morawiecki poinformował, że skierował list do przywódców Unii Europejskiej. "Uznaniowe mechanizmy, oparte na arbitralnych, politycznie motywowanych kryteriach nie mogą zostać zaakceptowane, bo nie uwzględniają one istotnych, merytorycznych aspektów prawa europejskiego" - wskazał. "Bez wystarczających gwarancji poszanowania praw traktatowych państw członkowskich nie widzimy możliwości ratyfikacji budżetu w polskim parlamencie" – napisał do unijnych przywódców, grożąc tym samym wetem wobec unijnego budżetu.
- Najgorszy scenariusz to jest weto, które - zdaje się - obiecuje część polityków PiS-u - skomentował Marek Belka w "Faktach po Faktach". - To by nas wykluczyło z funduszu odbudowy, czyli z tych 750 miliardów (to fundusz przeznaczony na walkę ze skutkami pandemii - red.) Jeśli chodzi o ten budżet regularny, czyli siedmioletnią perspektywę budżetową, to właściwe mielibyśmy niemożliwość rozpoczynania jakichkolwiek nowych projektów, w tym projektów infrastrukturalnych - wskazywał.
Pytany, czy jego zdaniem Polsce grozi scenariusz, że może nie otrzymać unijnych funduszy, odparł: - Nic prostszego, wystarczy po prostu przestrzegać praworządności.
Jak mówił dalej, "obecna władza przez sposób sprawowania tejże, przez sposób łamania praworządności, niezawisłości sądownictwa, marginalizuje nasz kraj i tak czy inaczej prowadzi do strat finansowych, a także politycznych".
Gość "Faktów po Faktach" mówił także o pojawiających się plotkach, które wskazują, że stanowisko rządu w sprawie unijnego budżetu i mechanizmu powiązania funduszy z praworządnością to element rozgrywek wewnątrz obozu Zjednoczonej Prawicy. - Podobno, tak różne wiewiórki opowiadają, pan minister Ziobro grozi wtedy dymisją (gdyby został wdrożony w życie ten mechanizm - red.) To byłaby wspaniała wiadomość. Można byłoby wówczas uporządkować sytuację w sądownictwie - mówił.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: shutterstock