Minister zdrowia Adam Niedzielski przyznał, że resort ma dwa scenariusze rozwoju czwartej fali pandemii COVID-19. Jak mówił, pierwszy w szczycie zachorowań zakłada od 25 do 30 tysięcy zakażeń dziennie, a drugi - od 35 do 40 tysięcy infekcji. Zaznaczył, że przy utrzymującym się drugim wariancie pojawić się mogą dodatkowe obostrzenia. Szef resortu zdrowia ocenił, że jest mało prawdopodobne, by święta Bożego Narodzenia były zakłócone przez COVID-19 i dodatkowe restrykcje.
Minister Adam Niedzielski pytany był o szacowany poziom krytyczny czwartej fali pandemii. - Poziom krytyczny, moim zdaniem, to 35-40 tysięcy zakażeń dziennie, utrzymujących się przez pewien czas. To poziom, kiedy trzeba dokładać dodatkowe instrumenty, wtedy mogą pojawić np. obostrzenia czy pewne formy przymusu szczepiennego dla wybranych zagrożonych grup. Ale na razie nie widzimy przesłanek, by tak postępować – mówił.
- Wszystkie lockdowny i wszystkie restrykcje do tej pory były nakierowane na ograniczenia transmisji wirusa, ale była to także forma obrony wydolności systemu opieki zdrowotnej, głównie szpitalnictwa, które jest pod największą presją – powiedział. Jak dodał, "w obecnej fali widzimy fundamentalne różnice w porównaniu z poprzednimi, jeśli chodzi o wzrost liczby zakażeń, jego tempo i hospitalizacje".
- Wydaje się, że wszystkie obiektywne warunki pozwalają nieco odważniej i bardziej liberalnie podchodzić do zarządzania epidemią – zaznaczył.
Dopytywany, kiedy można spodziewać się szczytu czwartej fali, szef resortu zdrowia przyznał, że pod uwagę brane są dwa scenariusze. - Jeden odwołujący się do analogii z fali drugiej i apogeum w ciągu dwóch tygodni. Drugi scenariusz odsuwa szczyt trochę w czasie, na pierwszą połowę grudnia. Apogeum w pierwszym scenariuszu ma wynosić 25-30 tysięcy, a w drugim wariancie 35-40 tysięcy zakażeń. Rozbudowę infrastruktury realizujemy zgodnie z pesymistycznym scenariuszem, choć jest on mniej realny – dodał.
Koronawirus w Polsce. Minister zdrowia o miejscach w szpitalach
Niedzielski przyznał, że "do końca listopada będziemy mieć 26 tysięcy miejsc dla pacjentów z COVID-19 w szpitalach". - Natomiast w okolicach 20 grudnia planujemy około 33 tysięcy łóżek covidowych. Mamy jeszcze kilka szpitali tymczasowych do uruchomienia, jeśli będzie taka potrzeba. Tworzymy również miejsca covidowe w szpitalach niecovidowych – mówił.
- Bufor wolnych łóżek ma wynosić około 30 procent - nie więcej. Musimy mieć zasoby do leczenia innych chorób, które przecież nie zniknęły i nie znikną. W poprzednich falach te bufory były rzędu 50 procent, co odbiło się na leczeniu pozostałych, niecovidowych pacjentów – wyjaśnił.
Koronawirus w Polsce. Co z Bożym Narodzeniem 2021?
Minister pytany był także o to, czy Polacy mogą planować święta Bożego Narodzenia bez obaw o ograniczenia sanitarne. - Pandemia już wielokrotnie nas zaskakiwała. Zgodnie ze wszystkimi prognozami jest mało prawdopodobne, abyśmy mieli święta Bożego Narodzenia zakłócone falą covidu - odparł.
Niedzielski o obowiązku szczepień: środki przymusu mogą zniechęcić ludzi
Pytany o kwestię odporności zbiorowej nabytej w wyniku szczepień, szef resortu zdrowia zaznaczył, że "poziom wyszczepienia to jeden parametr". - Drugi bardzo ważny parametr to przechorowanie COVID-19. Szczepienia w skali kraju, jeżeli patrzymy na osoby dorosłe, to jest to 65 procent. Uwzględniając osoby, które przechorowały, możemy mówić, że odporność jest na poziomie ok. 75 procent - dodał.
Niedzielski na uwagę, że mimo rekomendacji ekspertów nie zdecydowano się na obowiązek szczepień w niektórych grupach zawodowych, odpowiedział, że "punkt widzenia ekspertów z wąskiej dziedziny nauki w tym medycyny, ma tę wadę, że w żaden sposób nie bierze pod uwagę realiów życia społeczno-gospodarczego". - To cenne rady, ale podejmowanie decyzji na poziomie rządu nie może uwzględniać punktu widzenia jednej grupy, jednego grona ekspertów – zaznaczył.
- Trzeba sobie zdawać sprawę, że u nas pewne środki przymusu nie tylko, że są źle odbierane, ale potrafią działać przeciwskutecznie i zniechęcać ludzi, uruchamiać postawę jeszcze bardziej negatywną czy wręcz agresywną. Ruch antyszczepionkowy w Polsce - z przykrością to muszę powiedzieć - jest stosunkowo silny i w pewnym sensie sprofesjonalizowany. Występują tu incydenty, które mają charakter agresywny. Naszym celem nie jest teraz sprowokowanie ludzi do wyjścia na ulicę i mówię tu o zacznie szerszych grupach niż w Austrii, Francji czy Niemczech – powiedział.
Jak mówił, "rząd podejmując decyzję patrzy, jakie będą jej konsekwencje – korzyści i koszty, w tym te społeczne". - Trzeba podejmować decyzje, które są pragmatyczne i racjonalne. Trzeba ważyć ryzyko. Staramy się stosować taką politykę, która weryfikuje, czy zarządzając infrastrukturą zapewniającą leczenie i wsparcie dla chorych oraz mając dosyć wysoki - choć zawsze mógłby być wyższy - poziom zaszczepienia i odporności w populacji, jesteśmy w stanie przejść tę falę - mówił.
Pytany o to, czy pracodawca powinien mieć możliwość weryfikowania szczepień wśród pracowników, Niedzielski ocenił, że "to dobry kierunek". - Restrykcje w postaci zawężania czy ograniczania prowadzenia działalności gospodarczej to nie jest dobry kierunek, bo to odbieranie sobie perspektywy rozwojowej kraju. Natomiast zmiany dotyczące organizacji pracy, wykorzystujące informacje, kto jest zaszczepiony, a kto nie, to kierunek skuteczny. Narzędzia zawsze stosuje się adekwatnie do sytuacji, w której się znajdujemy. Musimy dać pracodawcom narzędzie do zarządzania możliwą transmisją we własnej firmie. Nie możemy dopuszczać do zamykania firm – mówił.
Co ze szczepieniem dzieci?
Niedzielski przypomniał w wywiadzie, że rząd czeka na decyzje Europejskiej Agencji Leków i Komisji Europejskiej w sprawie szczepienia młodszych dzieci i zapowiedział, że jak tylko one zapadną, resort wyda komunikat dopuszczający szczepienie w grupie 5-11 lat. Może to się wydarzyć, jak przekazał, jeszcze przed końcem listopada.
Minister podał, że Polska zgłosiła chęć zakupu w ramach unijnych przetargów ponad 300 tysięcy dawek leku przeciw COIVD-19 molnupiravir i poinformował, że być może już w grudniu będzie on dostępny dla polskich pacjentów.
Źródło: PAP