Lekarze biorą pod obserwację pacjentów, bo samo wyzdrowienie wcale nie musi oznaczać pełnego powrotu do zdrowia. Koronawirus SARS-CoV-2 często uszkadza płuca, a widoczne jest to dopiero po kilku tygodniach od przebytej choroby. Pod kontrolą powinno być też serce. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Podróżnik Jędrzej Majka był okazem zdrowia. W marcu zakaził się koronawirusem - miesiąc spędził w szpitalu. Jest już zdrowy, ale skutki choroby odczuwa do dziś. - Wyszedłem z powikłaniami. Z zatorowością płucną zmagałem się kolejne cztery miesiące. Koronawirus uszkodził w jakimś procencie moje płuca – mówi.
Nadal przyjmuje leki przeciwzakrzepowe. Ma trudności w oddychaniu, szybko się męczy. - Największym i najgroźniejszym powikłaniem zakażenia koronawirusem jest niewydolność oddechowa. Powstaje coś w rodzaju blizn w płucach, czyli pewne obszary płuc przestają być czynne dla danego pacjenta – wyjaśnia Tomasz Karauda z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Łodzi.
Pulmonolog Paweł Gonerko zwraca uwagę, że nawet u pacjentów bezobjawowych mogą występować zmiany w płucach. Te zmiany pod lupę wzięli lekarze z Europejskiego Towarzystwa Oddechowego - przebadali 150 osób, które przeszły COVID-19. Po sześciu tygodniach od wyjścia ze szpitala u 88 procent badanych stwierdzono zmiany w układzie oddechowym. Jednak po kolejnych sześciu tygodniach uszkodzone płuca zaczęły się regenerować, poprawa nastąpiła u 56 procent pacjentów.
"Złą wiadomością płynącą z naszych dotychczasowych badań jest ta, że uszkodzenia w płucach występują po kilku tygodniach od wyjścia ze szpitala. Zaś dobra jest taka, że z biegiem czasu zmiany te ulegają poprawie. Oznacza to, że płuca posiadają mechanizm autonaprawy" – informuje współautorka badań Sabina Sahanic.
"COVID jest infekcją, która ma duży wpływ na układ sercowo-naczyniowy"
Choć, co podkreślają eksperci, każdy zakażony koronawirusem pacjent to oddzielny przypadek - Jedno jest pewne: COVID-19 dla organizmu oznacza powikłania. - Jest wciąż zbyt wcześnie, by coś mówić na 100 procent, ale tych obserwacji potwierdzających kolejne powikłania wielonarządowe, które się zdarzają w wyniku infekcji, jest niepokojąco dużo. Coraz częściej mówi się o powikłaniach neurologicznych, sercowych – zwraca uwagę Tomasz Karauda. - To nie jest wirus, który atakuje wyłącznie płuca. Może również zaatakować serce. Są też badania, że ten wirus jest neurotopowy, czyli może wywoływać zmiany w obrębie mózgu – podkreśla kardiolog Alicja Nowowiejska-Wiewióra.
W Śląskim Centrum Chorób Serca od kilku tygodni trwają badania pacjentów, którzy przeszli COVID-19. Polscy lekarze chcą dokładnie sprawdzić, jakie sercowe powikłania wywołał koronawirus. Przebadano już 100 osób, do końca listopada ma być ich łącznie 200 i wtedy poznamy wyniki badań. - COVID-19 jest infekcją, która ma duży wpływ na układ sercowo-naczyniowy, na samo serce również. Może wywoływać zapalenie mięśnia sercowego, zaburzenia rytmu – wylicza Alicja Nowowiejska-Wiewióra.
Podróżnik Jędrzej Majka mówi, że powoli oswaja się ze swoją COVID-ową rzeczywistością. - Dawnej formy nie odzyskałem – przyznaje, ale działa. Wrócił do pracy i w ukochane góry. W weekend o własnych siłach i własnych płucach wszedł na najwyższy szczyt Beskidów Zachodnich. - Babia Góra rozpoczęła to kolejne życie po koronawirusie z zadyszką, ale wszedłem i zszedłem, i jestem megadumny. To jakiś punkt zwrotny w tym chorowaniu – mówi Jędrzej Majka.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock