"Amantadyna działa na COVID! Jestem przykładem" - napisał wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł. Dodał, ze będzie "domagał się" od resortu zdrowia, aby "zajął się tym lekiem". Do jego wypowiedzi odniósł się rzecznik tego ministerstwa. Wpis skomentowali w TVN24 także specjaliści. - To bardzo smutne, jeśli oficjalny przedstawiciel rządu opowiada takie androny. To może być szkodliwe - ocenił prof. Krzysztof Simon, dolnośląski konsultant w dziedzinie chorób zakaźnych.
W niedzielę wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł napisał na Twitterze, że "amantadyna działa na covid". "Jestem przykładem. Najpierw syn, potem żona, w końcu ja: wysoka gorączka, ogromny ból, silny kaszel, wg. lekarza tak 7 dni, a potem apogeum, więc wziąłem amantadynę - piorunujący efekt! Zadziałało!" - opisał. Warchoł, który przechorował COVID-19, zapowiedział też, że będzie domagał się, aby tym lekiem zajął się resort zdrowia.
Amantadyna stosowana jest w leczeniu schorzeń neurologicznych. Lek ten oficjalnie wykorzystywany jest między innymi w leczeniu choroby Parkinsona. Substancja wykazuje też działanie przeciwwirusowe.
Prof. Simon: to może być szkodliwe
Do potencjalnej możliwości stosowania go przy COVID-19 odnieśli się goście poniedziałkowych "Faktów po Faktach" w TVN24: profesor Krzysztof Simon, dolnośląski konsultant w dziedzinie chorób zakaźnych oraz podlaska wojewódzka konsultant do spraw epidemiologii profesor Joanna Zajkowska z Kliniki Chorób Zakaźnych i Neuroinfekcji Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku.
Profesor Simon powiedział, że postępowanie wiceministra Warchoła "jest skandaliczne". - Obnaża jakość naszej klasy politycznej - ocenił. - Przecież na podstawie brania jakiegoś leku nie można stwierdzić, czy on działa lub nie działa, bez badań - zwrócił uwagę.
- Pan minister Warchoł mógł wziąć amantadynę lub jej nie wziąć. Mógł tak samo się czuć po tym wszystkim. Na jakiej podstawie wysuwa takie wnioski? - pytał Simon. - To bardzo smutne, jeśli oficjalny przedstawiciel rządu opowiada takie androny. To może być szkodliwe. To nie witamina D czy cynk - zaznaczył.
Raport tvn24.pl: Koronawirus - najważniejsze informacje
Prof. Zajkowska: nie można prowadzić badań dowolnie
Z kolei profesor Zajkowska powiedziała, że "lekarze nie mogą zastosować czegoś, co nie jest dopuszczone do obrotu i nie jest zawarte w charakterystyce produktu leczniczego". - To jest obwarowane warunkami prawnymi. Nie możemy stosować dowolnie leków, które znajdują się na rynku - zaznaczyła. - Amantadyna jest lekiem przeciw parkinsonizmowi, swego czasu była rozważana przeciwko grypie, natomiast nie utrzymała się w terapii przeciwko grypie - dodała.
Pytana, kto musi zbadać taki lek, aby stwierdzić jego dopuszczalność przy leczeniu danej choroby, Zajkowska odpowiedziała, że musi to być "wiarygodny ośrodek naukowy, który zaplanuje to badanie".
Wyjaśniła, że muszą być także określone grupy, którym lek ten będzie podany. - Nie można prowadzić badań dowolnie, nie można dawać leków dowolnie, według swojego widzimisię, dlatego że możemy być przekonani o wartości jakiegoś leku, ale jest to nasze przekonanie, dopóki nie będzie to udowodnione badaniem klinicznym - tłumaczyła.
Rzecznik MZ: nie ma w tej sprawie badań klinicznych na szeroką skalę
Podczas poniedziałkowej konferencji prasowej o wpis wiceministra Warchoła pytany był rzecznik resortu zdrowia Wojciech Andrusiewicz. Powiedział, że ministerstwo opiera się na "opiniach ekspertów i na badaniach klinicznych". - Amantadyna była opiniowana przez AOTMiT, Agencję Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji. (Jest) jedna opinia i bardzo znacząca: nie ma na dziś badań klinicznych na szeroką skalę, które potwierdziłyby z jednej strony skuteczność amantadyny w leczeniu COVID-19, a z drugiej strony bezpieczeństwo takiej terapii - tłumaczył.
- Jako Ministerstwo Zdrowia nie możemy rekomendować terapii, które nie są przetestowane - dodał.
Andrusiewicz przypomniał, że amantadyna jest używana w medycynie, ale przy innych chorobach. - Pamiętajmy, że do leczenia konkretnej choroby musi być badanie kliniczne z oceną skuteczności, jakości i bezpieczeństwa - zwrócił uwagę. - Na dziś takich badań klinicznych na szeroką skalę nie ma, stąd też nie ma tu z naszej strony rekomendacji. Ale zwracam też uwagę, że nie ma tu rekomendacji ze strony Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych - zaznaczył.
Źródło: TVN24, tvn24.pl