Czy mieszkańcy miast, w których powstały szpitale jednoimienne, będą szczególnie narażeni na zakażenie koronawirusem? Czy należy dezynfekować zakupy przed włożeniem do lodówki? W programie "Koronawirus. Raport" w TVN24 specjaliści odpowiadali na wasze pytania dotyczące koronawirusa. W niedzielę gościem był doktor habilitowany nauk medycznych Ernest Kuchar, specjalista chorób zakaźnych.
Ministerstwo Zdrowia poinformowało w niedzielę 15 marca wieczorem o kolejnych przypadkach zakażenia koronawirusem w Polsce. W sumie w naszym kraju potwierdzono ich 123. Trzy z zakażonych osób zmarły. Przypadki odnotowano niemal we wszystkich województwach.
Narodowy Fundusz Zdrowia uruchomił całodobową infolinię (tel. 800 190 590) udzielającą informacji o postępowaniu w sytuacji podejrzenia zakażenia koronawirusem.
Kontakt 24 otrzymuje od was setki pytań dotyczących koronawirusa. W niedzielę w programie "Koronawirus. Raport" odpowiadał na nie specjalista chorób zakaźnych doktor habilitowany nauk medycznych Ernest Kuchar, kierownik Kliniki Pediatrii z Oddziałem Obserwacyjnym na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym.
Czy mieszkańcy miast, w których powstały szpitale jednoimienne, będą szczególnie narażeni na zakażenie koronawirusem? Emi
Kuchar: Absolutnie nie. Przypomnę najważniejszą rzecz, wirus przenosi się drogą kropelkową na odległość mniej więcej jednego metra. Jeżeli będzie w danej miejscowości szpital, to przecież nie zwiększa to w żaden sposób zagrożenia. Przeciwnie, w razie zachorowania skraca drogę do fachowej pomocy medycznej. Należy się raczej cieszyć z obecności takiego szpitala, a nie martwić.
W pobliżu granicy z Niemcami mieszkają tysiące osób leczących się za granicą. Czy jak wyjadą na kolejną chemię, to - gdy wrócą - muszą przejść kwarantannę? Kasia
Kuchar: Biorąc pod uwagę trudności transportowe i związane z przekraczaniem granicy, proponowałbym, żeby jednak zdecydować się na leczenie, czy to w Polsce czy za granicą, żeby uniknąć tego przekraczania granicy, które może sprawiać problemy. Skoro dla kierowców transportu międzynarodowego przewidziane są wyjątki, być może również takie wyjątki będą dotyczyły kwarantanny osób chorych. Ale jeżeli ktoś jest chory, jest w trakcie chemioterapii, to jest osobą szczególnie podatną na zakażenie. Taka osoba nie powinna generalnie podróżować na większe odległości, bo jest to związane z ryzykiem kontaktu z wirusem. Im mniej się porusza, tym lepiej. Proponowałbym, żeby leczyła się możliwie blisko swojego miejsca zamieszkania.
Czy jeżeli ktoś zaczął leczenie za granicą, może kontynuować je w kraju? Czy jest możliwość kontynuacji terapii w innym szpitalu? - pytanie uzupełniające od prowadzącego program.
Kuchar: Myślę, że jest to częsty przypadek. Ludzie przecież się przeprowadzają. Nie ma z tym problemu, a polska onkologia stoi naprawdę na wysokim poziomie i nie wiem, co sprawia, żeby szukać pomocy za granicą. Nie ma takiej konieczności.
Czy można potraktować piekarnik jako domowy autoklaw i odkażać w nim w temperaturze 80 stopni banknoty, karty płatnicze, rękawiczki, maseczki? Kazimierz
Kuchar: Koronawirus przestaje być groźny mniej więcej po 15 minutach w temperaturze 56 stopni. Dla uproszczenia powiedzmy, że temperatura 60 stopni przez kwadrans całkowicie inaktywuje wirusa. Im ta temperatura jest wyższa, tym ten proces trwa krócej. Im jest niższa, tym dłużej. Nawet w temperaturze pokojowej wirus przeżywa, powiedzmy, maksymalnie kilkanaście godzin, kilka dni. To zależy nie tylko od temperatury, ale też od wilgotności powietrza i rodzaju powierzchni, na której wirus się znajduje.
Autoklaw to jest taki przyrząd do dezynfekcji, w którym wykorzystuje się parę wodną podgrzaną pod wysokim ciśnieniem. Tam jest para pod ciśnieniem większym niż normalnie i temperatura, która jest uzyskiwana, przekracza 100 stopni. Uważamy, że takiego autoklawowania, czyli ogrzewania do 120 stopni przez 20 minut, nie przeżywa żaden znany drobnoustrój, więc na pewno koronawirus również nie. Ale piekarnik to nie to samo, co autoklaw. W piekarniku nie ma pary, jest tylko suche, gorące powietrze. Ja bym z pieniędzmi i z kartami kredytowymi nie ryzykował, dlatego że w tak wysokiej temperaturze, jaką uzyskuje piekarnik, karta nam się rozmagnesuje, jeśli w ogóle nie zmięknie.
Zresztą nie ma takiej konieczności. Koronawirus jest również podatny na wszelkie środki dezynfekujące. Jak ktoś chce, to może sobie tę kartę po prostu umyć, wysuszyć i na pewno będzie nieskażona.
Czy należy dezynfekować zakupy przed wstawieniem do szafy lub lodówki? Opakowania mogły mieć kontakt w markecie z osobą zakażoną. Zenek
Kuchar: Dotknięcie skażonego przedmiotu jest tylko jednym z ogniw całego łańcucha. Żeby się zakazić, po pierwsze osoba chora musi skazić ten przedmiot, po drugie musi upłynąć krótszy czas niż okres dezaktywacji wirusa - a przecież on w temperaturze pokojowej po kilku godzinach prawdopodobnie przestanie być groźny - potem musimy dotknąć tego i odpowiednią ilość przenieść na błonę śluzową, bo przez skórę wirus nie przenika. Dobrym środkiem, który ten łańcuch przerwie, będzie umycie rąk. Jak umyjemy ręce i powstrzymamy się przed dotykaniem naszych śluzówek, to choćby wspomniane zakupy były zakażone, to nic się nie stanie.
Sąsiadka codziennie wyrzuca ptakom chleb i ziarno. One siadają później na poręcze balkonu, parapety. Czy mogą przenosić koronawirusa?
Kuchar: Jeszcze wszystkiego nie wiemy. Koronawirus jest wirusem odzwierzęcym. Prawdopodobnie pierwotnym gospodarzem były nietoperze, natomiast tego pośredniego zwierzęcia, które na słynnym targu zwierzęcym w Wuhanie było źródłem zakażenia, po prostu nie znamy. Więc jakiś rodzaj zwierząt z pewnością ulega zakażeniu koronawirusowemu. Czy psy przenoszą koronawirusa? Tego nie wiemy. Bezpieczniej założyć, w przypadku braku wiedzy, że tak. Kto przenosi? Chore zwierzęta. I takie zwierzę musi się od kogoś zarazić. Jeżeli zwierze jest zdrowe, nie kontaktuje się z innymi, to skąd ma wziąć wirusa? Inna sytuacja jest z dzikim ptactwem. Jeżeli gołębie latają sobie wolno, to one się kontaktują z innymi. Przy tym założeniu, że wirus zakaża ptaki - czego nie wiemy - mogłyby go przenosić. Ale uznajmy, że to jest mało prawdopodobne.
Używam dzbanka z filtrem do picia surowej wody z kranu. Czy w obecnej sytuacji jest to bezpieczne, czy może lepiej pić wodę przegotowaną?
Kuchar: Woda z kranu jest bezpieczna. Woda jest uzdatniana, jest filtrowana, a następnie poddawana chlorowaniu bądź ozonowaniu. Jeżeli zostanie przegotowana, to jest to podwójne zabezpieczenie. Czego jak czego, ale gotowania na pewno koronawirus nie wytrzyma. Wirus nie przenosi się za pomocą wody z wodociągów. Nikt o czymś takim nie słyszał, jest to biologicznie, epidemiologicznie niemożliwe.
Czy jazda rowerem po mieście i ścieżkach rowerowych, gdzie spotyka się, mija wielu rowerzystów, jest bezpieczna? Czy można wychodzić z dziećmi na świeże powietrze do lasu, na plac zabaw, tam, gdzie nie ma skupisk ludzi?
Kuchar: Można. Źródłem zakażenia jest przede wszystkim chory, bardzo rzadko osoba, która nie ma jeszcze objawów, ale jest już zakażona, czyli człowiek. Park nie jest źródłem zakażenia koronawirusem. Jeżeli nikogo w nim nie ma, to ryzyko jest żadne. Na takiej samej zasadzie można by bać się siedzieć w domu, ponieważ w domu może powietrze przez okno wlatywać w czasie wietrzenia. Sprowadzamy sprawę do absurdu, tak nie można.
Źródłem zakażenia jest człowiek, ewentualnie przedmioty, z którymi my mamy kontakt, skażone jego wydzielinami. Wyjście do parku jest bezpieczne. Przyjmujemy, że kontakt to jest przebywanie z osobą chorą, w odległości poniżej metra, przez piętnaście minut.
Niedawno rozpoznano u mnie boreliozę. Jak ma się borelioza do koronawirusa? Czy jestem w grupie ryzyka?
Kuchar: Żadna choroba jeszcze nikogo nie wzmocniła, więc zdecydowanie najłagodniej będą chorować na koronawirusa osoby młode, zdrowe i to widzimy. Borelioza może mieć różne postaci kliniczne. Najczęstszą jest rumień wędrujący, to jest 80 procent przypadków. Rzadziej mamy do czynienia z boreliozą układu nerwowego, a jeszcze rzadziej boreliozą stawową. Tak czy owak, tę chorobę leczymy maksymalnie przez cztery tygodnie. Po takiej kuracji pacjenta uznajemy za wyleczonego. Największy problem nie stanowi borelioza, a inne choroby, które są w Polsce powszechne. Mamy trzy miliony chore na cukrzycę, mamy kilka milionów osób z chorobami serca i ukłądu krążenia. Borelioza nie jest najgorszą sprawą, która mogła się zdarzyć.
Czy mogę się teraz zaszczepić? Słyszałem, że organizm przez tydzień po szczepieniu jest bezbronny jeśli chodzi o układ odpornościowy.
Kuchar: Jest to totalna bzdura. Pierwsze słyszę, żeby ktoś po szczepieniu, przez tydzień był zupełnie bezbronny. W szczepionkach zawartych jest kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt antygenów. My mamy stale do czynienia z milionami bakterii w naszym przewodzie pokarmowym, z miliardami bakterii w powietrzu, którym oddychamy. Gdyby to była prawda, to te bakterie w ciągu tygodnia by nas zjadły. Czy ktoś coś takiego widział? Nie. Czyli mamy dowody eksperymentalne, że nie jesteśmy bezbronni po szczenieniu.
Przeciwnie, szczepienia służą treningowi układu odpornościowego, są opłacalne. Nie powinniśmy z nich rezygnować. Byłbym bardzo ostrożny z rezygnowaniem ze szczepień niemowląt. Ta sama sytuacja dotyczy osób dorosłych, które jeszcze nie zaszczepiły się przeciwko grypie.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24