Premier Ewa Kopacz przedstawiła nową koncepcję jedynek na listach wyborczych. Jak ustaliła TVN24, z pierwszych miejsc rezygnują szefowie niektórych regionów. Mają zająć miejsca drugie lub dalsze. Propozycje premier zostały przez niektórych członków PO ocenione jako "kontrowersyjne i ryzykowne".
Zarząd PO, który zebrał się w środę, dyskutował o kształcie list wyborczych. Premier Kopacz powiedziała dziennikarzom po zarządzie, że podczas posiedzenia przedstawiła "zupełnie nową koncepcję, jeśli chodzi o liderów list". - Ta koncepcja została zatwierdzona przez zarząd krajowy i w związku z tym państwo w piątek będziecie mieli dość dużą listę nowych nazwisk na jedynkach w Platformie Obywatelskiej - dodała szefowa rządu.
Wymiana na listach
Z nieoficjalnych informacji TVN24 wynika, że koncepcja ta ma polegać na wymianie większości zaproponowanych przez władze regionalne jedynek - z pierwszych miejsc rezygnują szefowie niektórych regionów, inni zmieniają swoje okręgi.
Czołowe miejsca mieliby stracić m.in. lider dolnośląskiej PO Jacek Protasiewicz (Wrocław) oraz b. minister infrastruktury i sprawiedliwości Cezary Grabarczyk (Łódź). Szef MSZ Grzegorz Schetyna miałby z kolei zamienić okręg legnicki na Kielce. Jedynką legnicką miałby zostać poseł Robert Kropiwnicki. Wicepremier, szef MON Tomasz Siemoniak otwierałby listę w Wałbrzychu, w a we Wrocławiu - senator Alicja Chybicka. Liderką poznańską miałaby być posłanka Bożena Szydłowska (zamiast szefa klubu PO Rafała Grupińskiego), a gdańską - minister sportu Adam Korol (zamiast wiceministra zdrowia Sławomira Neumana). Marszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska miałaby znaleźć się na czele listy pod Warszawą, a lider mazowieckiej PO Andrzej Halicki - na miejscu drugim w stolicy. "Lokomotywą" wyborczą w Katowicach byłby minister zdrowia Marian Zembala, a w Płocku - szef gabinetu premier Marcin Kierwiński. W Sieradzu miejsce pierwsze miałoby przypaść rzecznikowi rządu Cezaremu Tomczykowi. Z nieoficjalnych informacji TVN24 wynika także, że w Szczecinie jedynką miałby zostać Norbert Obrycki (zamiast Bartosza Arłukowicza), a w Koszalinie - Marek Hok (zamiast Stanisława Gawłowskiego). Listę w Krakowie miałby otwierać Rafał Trzaskowski, a w Łodzi Piotr Rutkowski.
Liderami list mają pozostać za to niektórzy ministrowie i wiceministrowie, których wcześniej rekomendowały na te miejsca władze poszczególnych regionów Platformy. To np. minister sprawiedliwości Borys Budka (Gliwice), wiceminister zdrowia Beata Małecka-Libera (Sosnowiec), oraz być może ministrowie: skarbu Andrzej Czerwiński (Nowy Sącz) oraz edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska, choć w przypadku tej dwójki decyzja jeszcze nie zapadła.
W piątek rano zarząd krajowy ma się zebrać ponownie, by opracować ostateczny kształt list.
Koncepcja "kontrowersyjna i ryzykowna"
Członkowie zarządu, z którymi rozmawiała w środę PAP oceniali, że przedstawiona przez Kopacz koncepcja jest kontrowersyjna i ryzykowna. - Jeśli jedynką w Legnicy ma być Kropiwnicki, to ja też mogę być - powiedział jeden z młodych, mniej znanych posłów Platformy. - Mi szkoda Rafała Grupińskiego, bardzo ciężko pracował w Wielkopolsce, zdobył prezydenturę dla Poznania, a Bożena Szydłowska jest mało znaną posłanką - komentował z kolei jeden z członków władz PO. Grupiński, lider wielkopolskiej PO i szef klubu Platformy w Sejmie mówił dziennikarzom po zakończeniu posiedzenia zarządu, że Andrzej Biernat, składając rezygnację z funkcji p.o. sekretarza generalnego partii nie podał żadnych przyczyn swej decyzji. Nie było mowy też o jego ewentualnym następcy.
Sam Biernat powiedział w środę wieczorem dziennikarzom, że wykonał "pewnego rodzaju zadanie", które powierzyła mu premier. - Skończył się jakiś etap; myślę, że w miarę przyzwoicie go wypełniłem, kwestia teraz tylko już ostatecznego zatwierdzenia list, nad którymi pracowaliśmy ostatnimi tygodniami. Myślę, że na ten trudny okres kampanii świeża krew byłaby jak najbardziej wskazana, żeby zmobilizować jak najbardziej struktury do pracy i tych, którzy będą sami kandydowali, również żeby dali maksimum z siebie - zaznaczył polityk. Pytany o ewentualnego następcę, odparł, że będzie to decyzja Kopacz. Politycy z otoczenia Biernata jako powód rezygnacji wskazywali z kolei "grę taśmami", jaka - ich zdaniem - ma miejsce od roku. Jak tłumaczyli, ustąpienie z tej funkcji sekretarza ma uniemożliwić tę "grę". Nazwisko Biernata przewija się w kontekście tzw. afery podsłuchowej, w której ujawnione zostały podsłuchane prywatne rozmowy kilkunastu polityków PO - media podawały, że on również został podsłuchany. Biernat zadeklarował, że chce startować w październikowych wyborach do Sejmu. - Na dzisiaj nie widzę powodów, żeby nie wystartować, a z którego miejsca, to zobaczymy - dodał. Powtórzył, że nie będzie jedynką listy sieradzkiej, gdzie umieściły go w ubiegłym tygodniu władze łódzkiej PO.
Autor: eos / Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24