Poglądy wyrażone we wpisie wiceministra Marcina Romanowskiego nie są stanowiskiem polskiego rządu, a polityczną deklaracją Solidarnej Polski, która od początku opowiadała się przeciwko ratyfikacji konwencji stambulskiej - poinformował PAP resort sprawiedliwości.
Chodzi o środowy wpis na Twitterze wiceszefa MS Marcina Romanowskiego, który ocenił, że Konwencja o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej (tzw. konwencja stambulska) to "propaganda" i "bełkot".
Konwencja ma chronić kobiety przed wszelkimi formami przemocy oraz dyskryminacji. Polska podpisała ją w grudniu 2012 roku, a ratyfikowała w 2015 roku. Od początku budziła ona kontrowersje w środowiskach prawicowych. Przytaczano argumenty o jej niezgodności z konstytucją oraz o tym, że stanowi zagrożenie dla polskiej tradycji rodziny.
"Metodą na walkę z przemocą nie jest uczenie kilkuletnich chłopców, że mogą chodzić w sukienkach i bawić się lalkami. Konwencja stambulska to ratyfikowana przez rząd @Platforma_org i @nowePSL neomarksistowska propaganda, która przewraca do góry nogami nasz świat wartości" - napisał w środę wiceminister.
Metodą na walkę z przemocą nie jest uczenie kilkuletnich chłopców, że mogą chodzić w sukienkach i bawić się lalkami. Konwencja stambulska to ratyfikowana przez rząd @Platforma_org i @nowePSL neomarksistowska propaganda, która przewraca do góry nogami nasz świat wartości.
— Romanowski (@MarRomanowski) May 13, 2020
Jak dodał, konwencja stambulska "mówi o religii jako przyczynie przemocy wobec kobiet". "Chcemy wypowiedzieć ten genderowski bełkot ratyfikowany przez @Platforma_org i @nowePSL. Opinia zagranicy nas nie interesuje. Dla nas podstawą jest suwerenne państwo narodowe" - dodał.
Konwencja stambulska mówi o religii, jako przyczynie przemocy wobec kobiet. Chcemy wypowiedzieć ten genderowski bełkot ratyfikowany przez @Platforma_org i @nowePSL. Opinia zagranicy nas nie interesuje. Dla nas podstawą jest suwerenne państwo narodowe.
— Romanowski (@MarRomanowski) May 13, 2020
Ministerstwo sprawiedliwości: konwencja to manifest feminizmu i marksizmu
Pytany przez PAP o tę wypowiedź, resort sprawiedliwości podkreślił, że wyrażony przez wiceministra sprawiedliwości Marcina Romanowskiego pogląd nie jest stanowiskiem polskiego rządu, a "polityczną deklaracją Solidarnej Polski, która od początku opowiadała się przeciwko ratyfikacji konwencji stambulskiej i nadal optuje za jej wypowiedzeniem".
Zdaniem tej partii konwencja to "manifest o charakterze polityczno-ideologicznym, a nie pomocowym, który promuje wartości szkodliwe dla Polski i polskiego społeczeństwa".
Ministerstwo podało ponadto, że "konwencja w swojej warstwie ideologicznej jest manifestem ruchów feministycznych, o marksistowskim, lewicowym charakterze, który fałszywie wskazuje na źródła przemocy". "Tymi źródłami w naszej ocenie nie są kwestie związane z tzw. płcią społeczno-kulturową, a alkoholizm, narkomania czy uzależnienie od hazardu" - wymieniało MS.
Podając jako przykład uchwaloną niedawno ustawę antyprzemocową, resort podkreślił, że przemoc "nie ma barw ideologicznych czy politycznych i w każdym wypadku należy podejmować działania jej zapobiegające".
Jednocześnie ministerstwo wskazało, że "w pełni utożsamia się z postulatami i zasadnością przyjmowania rozwiązań prawnych, wprowadzających jak najwyższe standardy ochrony ofiary przemocy" w warstwie merytorycznej. "Zdecydowanie odrzucamy jednak warstwę ideologiczną konwencji stambulskiej, która w naszej ocenie jest sprzeczna z polskim porządkiem konstytucyjnym, gdzie źródłem praw i wolności jest przyrodzona oraz niezbywalna godność człowieka" - czytamy w stanowisku resortu.
"Nie spodziewałem się, że jako pierwszy kraj w Europie zaczniemy rozmawiać o wypowiedzeniu tej konwencji"
Do wpisów ministra Romanowskiego krytycznie odniosła się opozycja. - To jest niesamowite, że w trakcie pandemii pan minister zajmuje się nie tym, jak pomóc ofiarom, które są bite, maltretowane, gwałcone, które nadal nie mają całodobowej linii finansowanej przez rząd, która by pomagała kobietom-ofiarom przemocy, tylko zajmuje się tym, że nie obchodzi go stanowisko międzynarodowe. Kompletnie nie zrozumiał zapisów konwencji - powiedziała Barbara Nowacka z Koalicji Obywatelskiej.
Krzysztof Śmiszek z Lewicy stwierdził, że "ma świadomość tego, że Prawo i Sprawiedliwość nie jest formacją, która stoi po stronie kobiet czy po stronie równości, ale nie spodziewał się, że jako pierwszy kraj w Europie zaczniemy rozmawiać o wypowiedzeniu tej konwencji".
Konwencja stambulska
W konwencji stambulskiej figuruje zapis, że kultura, zwyczaje, religia, tradycja czy tzw. "honor" nie będą uznawane za usprawiedliwienie dla wszelkich aktów przemocy objętych jej zakresem. Konwencja określa również tzw. płeć społeczno-kulturową, która oznacza społecznie skonstruowane role, zachowania, działania i atrybuty, które dane społeczeństwo uznaje za odpowiednie dla kobiet lub mężczyzn.
Według części polityków, konwencja jest nacechowana ideologicznie, a do uregulowania kwestii w niej zawartych wystarczają przepisy prawa krajowego. W 2016 r. pojawiły się informacje o planach wypowiedzenia konwencji, jednak zdementował je zarówno resort sprawiedliwości, jak i Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.
W lutym 2017 r. prezydent Andrzej Duda mówił w wywiadzie dla telewizji państwowej, że od początku nie zgadzał się z zapisami dokumentu. Na pytanie, co stoi na przeszkodzie, aby wypowiedzieć konwencję, odparł: "Proszę o to zapytać przedstawicieli rządu, co stoi na przeszkodzie. Ja powiem tak: przede wszystkim nie stosować".
Autorka/Autor: adso, pp
Źródło: PAP, TVN24