Jeszcze kilka lat temu pan Łukasz Szumowski musiałby odpowiadać przed niezależnym prokuratorem, musiałby odpowiadać przed sądem, premier by go zdymisjonował natychmiast - powiedział w "Rozmowie Piaseckiego" Sławomir Nitras (PO), komentując kontrowersje narosłe wokół interesów obecnego ministra zdrowia i jego oświadczeń majątkowych. Ocenił, że obecny rząd "na hasłach uczciwości doszedł do władzy, a kłamie, nadużywa władzy, ukrywa majątek – jak oligarchowie rosyjscy – przed opinią publiczną".
Przewodniczący Platformy Obywatelskiej Borys Budka zapowiedział w poniedziałek złożenie wniosku o wotum nieufności wobec ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego. Jak argumentował Budka, szef MZ "postawił pod wielkim znakiem zapytania możliwość dalszego jego funkcjonowania w przestrzeni publicznej w związku z kolejnymi doniesieniami medialnymi, dotyczącymi jego rodziny i jego wcześniejszych interesów".
"Mówimy o zaniku jakichkolwiek standardów uczciwości w tym rządzie"
O interesach oraz oświadczeniach majątkowych Łukasza Szumowskiego mówił "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 poseł Platformy Obywatelskiej Sławomir Nitras. Wskazywał, że szef resortu zdrowia "jest ministrem zarabiającym kilkanaście tysięcy, jest profesorem, wiele lat praktykującym wybitnym lekarzem, a ma na koncie 1000 złotych". - Rozumiem, że jakby przyszło do niego dziecko i powiedziało "tata, kup mi hulajnogę za 300 złotych", to musiałby kredyt brać, żeby kupić, bo przecież on ma tylko tysiąc złotych - powiedział.
- Troszeczkę przerysowuję, ale tak naprawdę problem jest poważny. Mówimy o zaniku jakichkolwiek standardów uczciwości w tym rządzie - uznał Nitras. Jego zdaniem "to jest rząd, który na hasłach uczciwości doszedł do władzy, a kłamie, nadużywa władzy, ukrywa majątek – jak oligarchowie rosyjscy – przed opinią publiczną i my nie możemy udawać, że nic się nie dzieje". - Te zachowania trzeba piętnować. Celem nie jest dopadnięcie Szumowskiego - oświadczył Nitras.
"Gazeta Wyborcza" napisała w zeszły poniedziałek, że zanim Łukasz Szumowski wszedł do rządu, był udziałowcem dwóch z wielu spółek, których założycielem był jego starszy brat - Marcin Szumowski. Chodzi o firmy Vestera i Szumowski Investments. W czerwcu 2017 roku, kilka miesięcy po tym, jak został wiceministrem nauki, Łukasz Szumowski miał pozbyć się udziałów w spółkach, które następnie przejęła jego żona - Anna. Najwięcej, jak podaje gazeta, warte były udziały Szumowskiego w spółce Vestera. To ponad 87 tysięcy udziałów, które były warte 4 miliony 390 tysięcy złotych.
"W oświadczeniach majątkowych ministra nie ma jednak śladu pieniędzy ze zbycia udziałów w spółkach, a tylko z tytułu zbycia udziałów w spółce Vestera. Łukasz Szumowski powinien dysponować majątkiem znacznie większym niż 1134 złote" - pisze "GW".
Nitras: jeszcze kilka lat temu pan Szumowski musiałby odpowiadać przed niezależnym prokuratorem, sądem, premier by go zdymisjonował
Spółka Szumowski Investments jest jednym z udziałowców OncoArendi Therapeutics. Według ustaleń "Faktu", w latach 2017–2020 spółka Marcina Szumowskiego otrzymała z publicznych środków co najmniej 74 miliony złotych z dotacji i grantów z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. NCBiR podlega resortowi nauki, w którym Łukasz Szumowski był wiceministrem od końca 2016 do początku 2018 roku. Jego brat był wówczas prezesem OncoArendi Therapeutics.
Jak przekonywał poseł Nitras, "w dawnych czasach, to znaczy jeszcze kilka lat temu, pan Szumowski musiałby odpowiadać przed niezależnym prokuratorem, musiałby odpowiadać przed sądem, premier by go zdymisjonował natychmiast, każdy premier, nie tylko Donald Tusk, ale i poprzedni premierzy (…), a prezydent nie patrzyłby na to bezkarnie".
Poseł PO stwierdził, że powinno się tak stać "za taką drobną sprawę wydawałoby się". - To znaczy za to, że będąc ministrem w resorcie nauki, w tym samym czasie firma jego brata i jego żony – co ukrył, bo to dziennikarze, politycy później wykryli, że tam jest również żona - pan minister nikogo o tym nie poinformował, dostawała wielomilionowe dotacje z tego resortu, a pan minister mataczył, kluczył, nie mówił prawdy - uznał.
- Mało tego, mówię to z pełną odpowiedzialnością: fałszował swoje oświadczenia majątkowe, bo przepisywanie majątku kilka dni przed wejściem do rządu na żonę, robienie z nią rozdzielności majątkowej, jest fałszerstwem tego oświadczenia - kontynuował.
Poseł dodał także, że "słyszał wczoraj słowa pana Szumowskiego w jednej z rozgłośni radiowych, który mówił, że konflikty interesów w świecie nauki są czymś naturalnym". - Ja nie wiem, czy są czymś naturalnym. Natomiast wiem, że są zasady, które je rozstrzygają - stwierdził Nitras.
"Sławomir Neumann popełnił pewien błąd nieostrożności"
- Pan Sławomir Neumann napisał, że jakaś firma polska chciałaby szybko uzyskać certyfikat, chciałaby, żeby była przyspieszona procedura certyfikacji. Wtedy rzeczywiście była taka potrzeba, żeby szybciej certyfikować – wyjaśniał gość TVN24.
- Na pewno Sławomir Neumann popełnił pewien błąd nieostrożności, ale wszystkie papiery w tej sprawie są w Ministerstwie Zdrowia. Proszę papiery na stół. W sprawie Szumowskich papiery na stół, w sprawie Neumanna papiery na stół – porównamy – mówił dalej.
- Ja chciałbym wiedzieć, ile milionów ma pan Szumowski i ile spółki powiązane z jego rodziną uzyskały dotacji, jaki jest (…) efekt dla nas, dla pacjentów, dla służby zdrowia, dla państwa polskiego tych wielomilionowych dotacji. Bo według ludzi, którzy się do nas zgłaszają, te dotacje w większości, zdecydowanej większości, idą na pensje. Nie idą na badania, nie idą na jakieś ekspertyzy, tylko idą na pensje ludzi, którzy są zatrudniani – przekonywał.
"Senat pracuje tak, jak powinien pracować Sejm"
Poseł Platformy Obywatelskiej mówił także o sytuacji związanej z wyborami prezydenckimi. W dalszym ciągu nie wiadomo, kiedy odbędzie się głosowanie, pierwotnie wyznaczone na 10 maja. Premier Mateusz Morawiecki przyznał, że ich przeprowadzenie planowane jest na 28 czerwca. Do wyścigu prezydenckiego dołączył Rafał Trzaskowski, który ma zostać kandydatem Koalicji Obywatelskiej w miejsce Małgorzaty Kidawy-Błońskiej.
Zdaniem Nitrasa, rządzący "nie chcą rozmawiać o procedurach, nie zastanawiają się, jak te wybory mają być równe, bezpośrednie, tajne, uczciwe po prostu". - Tylko rozmawiają o tym, że one się musza odbyć w jakimś terminie, jaki nakazał (prezes PiS - red.) Jarosław Kaczyński – ocenił.
Obecnie w izbie wyższej parlamentu trwają prace legislacyjne nad ustawą o wyborach prezydenckich z możliwością głosowania korespondencyjnego. Nitras ocenił, że "Senat pracuje tak, jak powinien pracować Sejm". - Przez Sejm ta ustawa przebiegła tak, że nawet posłowie PiS-u mówią, że nie przeczytali poprawek - zwrócił uwagę.
- Senat pracuje według swojego tempa. Ma 30 dni, na pewno ich nie przekroczy. My nie wpływamy na to, ile będzie pracował, natomiast chcielibyśmy, żeby nie było presji - dodał poseł PO.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24