Trzy połączone komisje senackie w czwartek pracowały nad ustawą o wyborach prezydenckich z możliwością głosowania korespondencyjnego. W obradach brali udział przedstawiciele PKW, MSZ i RPO. Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar przekonywał, że "najważniejsze jest jasne określenie terminów i przeprowadzenie wyborów prezydenckich na zasadzie faktycznego poszanowania zasady równości". Senator Koalicji Obywatelskiej Marek Borowski zaproponował szereg poprawek. Senatorowie będą kontynuowali prace we wtorek.
Senackie komisje praw człowieka, praworządności i petycji, samorządu terytorialnego i administracji państwowej oraz ustawodawcza rozpoczęły pracę nad ustawą po godzinie 13, a zostały przerwane około 19. Wznowią je we wtorek o godzinie 12.
Oprócz senatorów w posiedzeniu brali udział między innymi przewodniczący PKW Sylwester Marciniak, wiceszef MSZ Piotr Wawrzyk, wiceminister cyfryzacji Wanda Buk oraz Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar.
Czarnek: będziemy pochylać się nad poprawkami Senatu
Przedstawiciel wnioskodawcy poseł PiS Przemysław Czarnek, przedstawiając założenia ustawy, które wprowadza głosowanie hybrydowe, podkreślał, że długość kalendarza wyborczego zależy od prac Senatu. - Jeżeli poprawki (do ustawy - red.) będą zgłoszone, będziemy się nad nimi pochylać, będziemy nad nimi dyskutować - zapowiedział.
- Jesteśmy otwarci na ich przyjęcie, jeśli one będą jeszcze bardziej czyniły ten proces wyborczy transparentnym, jeszcze bardziej demokratycznym, jeśli to możliwe, jeszcze bardziej wolnym, jeśli to w ogóle możliwe, jeszcze bardziej czytelnym, bo to bardzo ważne dla wyborców - mówił. - Uprzejmie prosimy wysoką izbę o odpowiedzialne podejście do sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy - dodał Czarnek.
Bodnar: najpoważniejszym problemem zapisy dotyczące terminów określających czynności wyborcze
Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar przedstawiając na posiedzeniu komisji swoją opinię na temat ustawy zaznaczył, że cieszy się, iż przewiduje ona przywrócenie odpowiedzialności za nadzór i organizację wyborów Państwowej Komisji Wyborczej. - To jest standard, który wynika też ze standardów Komisji Weneckiej - zauważył. Zastrzegł jednak, że w ustawie znajdują się rozwiązania budzące wątpliwości, a najpoważniejszym problemem są zapisy dotyczące terminów określających czynności wyborcze.
- Lektura i interpretacja konstytucji wskazuje, że marszałek Sejmu powinien postanowieniem zarządzić datę wyborów, a następnie poszczególne czynności wyborcze powinny być dostosowane do Kodeksu wyborczego. Natomiast ustawa mówi, że to marszałek Sejmu będzie dokonywał określenia tych szczegółowych terminów. Co więcej, będzie istniała możliwość późniejszej zmiany tych terminów - zauważył Bodnar.
W jego ocenie takie zapisy mogą negatywnie wpłynąć na możliwość korzystania z biernego prawa wyborczego. - Najpoważniejszym problemem w tym kontekście jest kwestia zachowania zasady równości - przekonywał RPO. Ocenił, że chcąc stać na straży "totalnej czystości prawa konstytucyjnego" należałoby przeprowadzić od nowa wszystkie czynności wyborcze. - Tylko wtedy nie istniałoby ryzyko, że te wybory mogą być w jakiś sposób kwestionowane - stwierdził.
- Sejm zdecydował się na taką opcję, aby jednak stworzyć pewien przywilej, aby dotychczasowe komitety wyborcze nie musiały powtarzać swojej pracy, aby uwzględnić zebrane już podpisy - mówił Bodnar. - Z punktu widzenia stanu epidemii, to być może jest to rozwiązanie racjonalne, gdyż nie powoduje dodatkowej, nagłej pracy ze strony wielu osób, nie powoduje dodatkowych zagrożeń - ocenił.
Zwrócił jednak uwagę, że takie rozwiązanie może oznaczać, że nowi kandydaci nie będą traktowani na równi z dotychczasowymi. Przekonywał, że ewentualni kandydaci bezpartyjni, nieposiadający rozbudowanych struktur w terenie, mogą nie mieć szansy na zebranie w krótkim czasie wymaganej liczby podpisów. - Co zrobić z takim przeciętnym kandydatem, który teraz wystartował i nie ma struktur, dlaczego on ma być gorzej traktowany niż ci, którzy zarejestrowali się wcześniej? - pytał Bodnar.
Stwierdził, że ta kwestia może mieć znaczenie w przypadku oceny ważności wyborów. - Jeżeli zgłoszą się osoby, które nie będą mogły w tym procesie uczestniczyć, nie będą mogły zebrać podpisów, później będą one mogły podważać ważność wyborów, będzie istniała przestrzeń dla Sądu Najwyższego, aby w ten sposób orzekać - zwracał uwagę RPO. - Jasne określenie terminów i przeprowadzenie tych wyborów na zasadzie faktycznego poszanowania zasady równości jest moim zdaniem najważniejsze - przekonywał.
Matczak: ustawa jest oparta na założeniu, że w wyborach najważniejszy jest prezydent
Głos w debacie zabrał również profesor Marcin Matczak, który jako jeden z ekspertów przygotował opinię dla Senatu w sprawie ustawy. - Mam wrażenie, że ta ustawa jest oparta na założeniu, że w tych wyborach najważniejszy jest prezydent. Tak nie jest, proszę państwa. W wyborach najważniejszy jest obywatel - mówił.
- Ta ustawa oparta jest na założeniu, że można złamać wszystkie przepisy konstytucji dotyczące prawa wyborczego, byleby prezydent został szybko wybrany - ocenił. Przywołał w tym kontekście art. 24 nowej ustawy w brzmieniu: "Jeżeli właściwa okręgowa komisja wyborcza nie uzyska wyników głosowania za granicą w ciągu 48 godzin od zakończenia głosowania w obwodach głosowania za granicą, głosowanie w tych obwodach uznaje się za niebyłe".
- Ten przepis oznacza, że jeżeli szybko nie zagłosujemy i nie wybierzemy prezydenta, to nasze głosy, głosy jakichś ludzi, jakichś konkretnych obywateli RP, uznaje się za niebyłe. Czyli ważne jest, żeby szybko wybrać, byle jak wybrać, a nie jest ważne to, żeby szanować obywatela - ocenił Matczak.
- W kwarantannie jeść trzeba, w stanie epidemii jeść trzeba, bo się umrze, ale głosować nie trzeba - przekonywał i dodał, że "jest przepis w konstytucji, który mówi, że jeżeli jest taka sytuacja, to trzeba odłożyć wybory".
- Nie ma ryzyka, bo przedłuży się automatycznie na podstawie tego samego art. 228 ust. 7 konstytucji kadencję prezydenta, co będzie oznaczało, że nie ma dziury prawnej, że nie ma żadnego zagrożenia dla praw konstytucyjnych - powiedział Matczak. Podkreślił też, że brak prezydenta na stanowisku nie jest niezgodny z konstytucją, bo konstytucja sama to przewiduje, bo przewiduje mechanizmy zastępstwa przez marszałka Sejmu.
Czarnek odpowiada Matczakowi: pan się kompromituje na oczach całej Polski
Przedstawiciel wnioskodawcy, poseł PiS Przemysław Czarnek, odnosząc się do słów Matczaka powiedział, że w Polsce nie ma obowiązku, a jest prawo głosowania. Dodał, że w ustawie zwiększono limit do 48 godzin, bo dotychczas było to tylko 24. - Pan to poddał krytyce i uznał to za przejaw tego, że my absolutnie nie pozwalamy za granicą głosować ludziom. Panie profesorze, pan się kompromituje na oczach całej Polski. Nie pierwszy to raz, ale dlaczego pan kompromituje wysoką izbę senacką, na zlecenie której pan sporządza ekspertyzę - mówił do Matczaka Czarnek.
- Panie profesorze, jeżeli Kodeks wyborczy obowiązujący od wielu lat zakłada uznanie za niebyłe wyborów, w których nie można policzyć głosów w ciągu 24 godzin, a my wyciągamy ten termin do 48 godzin, czyli łagodzimy ten przepis, i pan go uznaje za zamach na demokrację, to czy pan sporządza ekspertyzę prawniczą na potrzebę izby senackiej, czy stricte polityczną na potrzebę wieców KOD-owskich, tylko to nie jest wiec KOD-owskich, to jest Senat Rzeczypospolitej Polskiej - mówił poseł PiS.
Poprawki zaproponowane przez Koalicję Obywatelską i Lewicę
Senator Koalicji Obywatelskiej Marek Borowski zgłosił szereg poprawek do ustawy. Chodzi m.in. o artykuł 15, gdzie jest mowa o tym, że marszałek Sejmu zarządza wybory. Senator chce, aby marszałek Sejmu nie po zasięgnięciu opinii PKW, tylko w uzgodnieniu z PKW określiła dni, w których upływają terminy wykonania czynności wyborczych przewidzianych w Kodeksie wyborczym i ustawie. Z kolei termin na zgłoszenie kandydata na prezydenta - jak mówił Borowski - nie może upłynąć wcześniej niż w 10. dniu po dniu opublikowania postawienia marszałka Sejmu o zarządzeniu wyborów w Dzienniku Ustaw. Z kolei w art. 15 pkt. 5, który mówi, że minister zdrowia może po zasięgnięciu opinii PKW w drodze rozporządzenia zarządzić głosowanie korespondencyjne uwzględniając sytuację epidemiczną na terenie gminy, Borowski zaproponował, aby szef resortu mógł zarządzić dodatkowe środki zwiększające bezpieczeństwo, a PKW mogłaby wydłużyć na takim terenie godziny głosowania. Senator KO zaproponował ponadto, aby wyborca podawał w swojej gminie również numer telefonu i adres poczty elektronicznej, aby w przypadku głosowania korespondencyjnego mógł uzupełnić dane, a urząd mógł - podobnie jak kurierzy - poinformować go o tym, że w tym dniu otrzyma pakiet wyborczy.
Z kolei w przypadku skrzynek nadawczych operator był zobowiązany zainstalować dodatkowe skrzynki w sąsiedztwie. Przyznał przy tym, że nie sądzi, aby było to potrzebne, bo w jego ocenie frekwencja w wyborach korespondencyjnych będzie niska. Borowski zaproponował także, aby zwiększyć limit bezpłatnego czasu w telewizji i radiu dla kandydatów o połowę. - Przy 20 godzinach telewizyjnych - byłoby to 30 godzin telewizyjnych, przy 30 godzinach radiowych byłoby to 45 godzin radiowych - powiedział i uzasadnił to ograniczeniami związanymi z prowadzeniem kampanii przez kandydatów.
Senator zgłosił także poprawki w imieniu Lewicy, co uczynił na prośbę wicemarszałek Senatu Gabrieli Morawskiej-Staneckiej. Pierwsza dotyczyła minimalnego składu obwodowej komisji wyborczej, której liczbę ustawa określa jako 3, a zgodnie z poprawką miałoby to być minimum 5 członków.
Lewica - jak tłumaczył to w jej imieniu Borowski - chciałaby, aby za sprzęt ochronny, w który samorządy wyposażałyby obwodowe komisje wyborcze, otrzymały one specjalną dotację z budżetu państwa na ten cel.
Opinia Sądu Najwyższego i PKW w sprawie ustawy dotyczącej wyborów prezydenckich
W opinii Sądu Najwyższego, którą przesłał do Senatu p.o. pierwszego prezesa SN sędzia Aleksander Stępkowski, wyrażono zastrzeżenia dotyczące dwóch przepisów ustawy.
Jak wskazał SN, zgodnie z Kodeksem wyborczym termin przewidziany na złożenie protestu wyborczego wynosi 14 dni, podczas gdy w opiniowanej ustawie skrócono go do trzech dni. Jednocześnie w świetle rozwiązań przyjętych w Kodeksie wyborczym protest taki może być skierowany do Sądu Najwyższego także drogą pocztową - wówczas za datę wniesienia protestu uznaje się datę stempla pocztowego. Tymczasem, zdaniem sądu, zapis zastosowany w ustawie w sprawie wyborów "może wywoływać wątpliwości wykładnicze odnośnie do tego, czy termin trzydniowy na wniesienie protestu wyborczego będzie zachowany również wtedy, gdy protest zostanie nadany w formie przesyłki pocztowej w placówce operatora wyznaczonego". Według SN w celu uniknięcia wątpliwości interpretacyjnych "należałoby więc rozważyć dokonanie stosownej modyfikacji tego przepisu w brzmieniu ustalonym przez Sejm".
Zastrzeżenia do kolejnego przepisu
Ponadto zastrzeżenia SN wywołał przepis stanowiący o tym, że uchwałę w sprawie ważności wyborów Sąd Najwyższy podejmuje w ciągu 21 dni od dnia podania wyniku wyborów do publicznej wiadomości przez Państwową Komisję Wyborczą. W tym przypadku SN opowiedział się za uchyleniem regulacji.
"Podstawą rozstrzygnięcia o ważności wyboru Prezydenta RP jest nie tylko sprawozdanie z wyborów, przedstawiane przez Państwową Komisję Wyborczą w ciągu 14 dni od daty podania do publicznej wiadomości wyników wyborów (art. 320 Kodeksu wyborczego). Sąd Najwyższy w składzie powiększonym rozstrzyga bowiem o ważności wyboru Prezydenta-elekta także na podstawie 'własnych' opinii wyrażonych uprzednio w orzeczeniach kończących postępowania protestowe" - czytamy w opinii.
"Mając na uwadze wagę przedmiotowej uchwały oraz dotychczasową praktykę orzeczniczą w sprawach wyborczych, a także trudną do oszacowania, w chwili obecnej, liczbę protestów, jaka może wpłynąć do Sądu Najwyższego w związku z wyborami na Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej przeprowadzonymi na zasadach przyjętych w opiniowanej ustawie, należy zakładać, że rozpoznanie wszystkich protestów złożonych terminowo, przed upływem 21 dni kalendarzowych liczonych od daty podania wyniku wyborów do publicznej wiadomości przez Państwową Komisję Wyborczą, może okazać się z przyczyn obiektywnych znacznie utrudnione" - uznał sąd, wnosząc tym samym o uchylenie tego zapisu.
O opinię poproszona została również Państwowa Komisja Wyborcza, która podkreśliła, że nie jest uprawniona do wydania takiej oceny. "Kwestie związane z ustaleniem sposobu przeprowadzenia wyborów są bowiem decyzjami o charakterze politycznym, a Państwowa Komisja Wyborcza z uwagi na charakter wykonywanych ustawowych zadań nie może wypowiadać się w tego rodzaju sprawach" - napisano.
PKW poinformowała jednocześnie, że zarówno przedstawiciele Komisji, jak też przedstawiciele Krajowego Biura Wyborczego deklarują chęć udziału w pracach senackich komisji.
Plenarne posiedzenie Senatu, na którym ustawa będzie omawiana, zaplanowane jest wstępnie na przyszłą środę i czwartek.
Szef PKW: 11 maja przekazaliśmy uchwałę w sprawie wyborów prezydenckich i czekamy na publikację
Szef PKW Sylwester Marciniak, pytany przez dziennikarzy w Senacie o publikację uchwały PKW w sprawie wyborów prezydenckich, odparł: - Sądzę, że będzie opublikowana. My przekazaliśmy (uchwałę - red.) 11 maja i czekamy na publikację.
Chodzi o podjętą przez PKW uchwałę, w której Komisja stwierdziła, że w wyborach prezydenckich 10 maja brak było możliwości głosowania na kandydatów. Według PKW, w związku z tym, że jest to równoznaczne w skutkach z brakiem możliwości głosowania ze względu na brak kandydatów, marszałek Sejmu w terminie 14 dni od opublikowania uchwały PKW w Dzienniku Ustaw ma zarządzić nowe wybory. Muszą się one odbyć w ciągu 60 dni od dnia ich zarządzenia. Dotychczas uchwała PKW nie została opublikowana w Dzienniku Ustaw.
Jak dodał szef PKW, wie z doniesień medialnych, że trwa analiza prawna uchwały. Pytany, kiedy powinny odbyć się wybory, odpowiedział, że "tak, aby proces legislacyjny zakończył się przed zakończeniem kadencji urzędującego prezydenta".
Źródło: PAP, TVN24