Polska komisja wojskowa i prokuratorzy dopuszczają hipotezę, że rosyjski kontroler ze smoleńskiego lotniska podawał pilotom prezydenckiego Tu-154M nieprawdziwe dane - donosi "Dziennik Gazeta Prawna".
Jak przypomina gazeta, na 25 sekund przed katastrofą wieża kontroli lotów lotniska Siewiernyj w Smoleńsku nie powinna podawać załodze tupolewa komunikatu "2 na kursie i ścieżce". Zdaniem ekspertów pracujących przy śledztwie prawidłowy komunikat powinien brzmieć: "pod ścieżką".
Dlaczego kontroler podał złą komendę? Według ekspertów odpowiedzialny mógł być niesprawny lub nie dość dokładny radar podejścia na lotnisku - pisze "DGP". Trzeba sprawdzić, jak duże odchylenie od ścieżki podejścia radar był w stanie wychwycić. Z obliczeń wynika, że Tu-154M był wychylony tak bardzo, że sprawny radar powinien to zarejestrować.
– Gdyby komenda rosyjskiego kontrolera brzmiała "2 na kursie i pod ścieżkę", wtedy mieliby realne szanse na wyjście z opresji – mówi "DGP" jeden z członków polskiej komisji badającej przyczyny katastrofy.
Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"