- Protesty głodowe w tym kraju nie mają sensu. Na rządzących nie robi wrażenia, czy ktoś umrze - mówią pielęgniarki z "białego miasteczka" i kończą głodówkę. Ostatnia z nich wycieńczona trafiła do szpitala.
Pielęgniarki postanowiły, że nie zlikwidują "białego miasteczka". Zamierzają jednak organizować inne formy protestu - i liczą, że będa do nich przyłączać się inne grupy zawodowe. Głodówka protestujących pod kancelarią premiera pielęgniarek trwała blisko dwa tygodnie.
Protesty trwają także na prowincji i mogą zagrażać zdrowiu pacjentów. W szpitalu psychiatrycznym w Jarosławiu głoduje 30 pielęgniarek i sanitariuszy. Protestują przeciw decyzji dyrektora szpitala, który dał podwyżki jedynie lekarzom. Jeśli strony nie dojdą o porozumienia, chorym grozi ewakuacja.
Dziś rozmowy ostatniej szansy. Głodówka trwa od sześciu dni. Pielęgniarki i sanitariusze nie zgadzają się z polityką płacową dyrekcji. Nowy dyrektor zdołał uzyskać w Narodowym Funduszu Zdrowia 700 tysięcy złotych na podwyżki, ale przyznał je tylko lekarzom.
Jeśli dzisiaj nie będzie porozumienia z dyrekcją, personel szpitala zamierza wziąć urlop na żądanie. A to może oznaczać ewakuację pacjentów.
Źródło: IAR
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/PAP/Paweł Kula