Niedzielny koncert "Wolność dla Białorusi", który odbył się w jednym z białostockich pubów, przypominał o walce Białorusinów i Białorusinek o wolność i demokratyczne państwo. Towarzyszyła mu dyskusja o sytuacji w tym kraju. Tego samego dnia w Białymstoku odbyła się także manifestacja wsparcia dla Białorusinów.
Znakiem solidarności z Białorusinami walczącymi z reżimem w tym kraju oraz solidarności ze Związkiem Polaków na Białorusi był koncert "Wolność dla Białorusi ", który w niedzielę wieczorem zorganizowano w jednym z białostockich pubów. Wydarzenie było transmitowane w internecie.
"Krzyk dla wolnej Białorusi"
Koncert zaczął się od symbolicznego "krzyku dla wolnej Białorusi" osób zgromadzonych w pubie.
Jeden z organizatorów koncertu Dmitrij Siewko powiedział, że celem koncertu jest wyrażenie solidarności z Białorusią, Białorusinami, prześladowanymi Polakami ze Związku Polaków na Białorusi. Siewko jest białoruskim aktywistą, współinicjatorem trwających od ubiegłorocznych, według wielu sfałszowanych wyborów prezydenckich na Białorusi protestów przed białoruskim konsulatem w Białymstoku. Jeszcze przed rozpoczęciem koncertu mówił na antenie TVN24, że "wszyscy Białorusini mają nadzieję, że w końcu Unia Europejska przestanie 'mówić', a zacznie wprowadzać sankcje".
- Wszyscy Białorusini czekają i chcą wolności, chcą dla swoich dzieci normalnej przyszłości - tłumaczył Siewko. - Nie chcą się bać - dodał, apelując do świata zachodniego o bardziej zdecydowaną odpowiedź na represje w jego kraju. - Czekamy, kiedy w końcu UE wprowadzi sankcje, by reżim Łukaszenki upadł - zaznaczył aktywista.
Przesłanie od Lecha Wałęsy
W niedzielę w wyemitowanym podczas spotkania przekazie, były prezydent Lech Wałęsa powiedział, że uważa, iż solidarność z Białorusią jest ważna, ale Białorusini muszą sami poradzić sobie z sytuacją, jaka jest w ich kraju.
- Białoruś musi poradzić sobie sama. Musi brać przykład z innych, którzy byli w podobnych sytuacjach, na przykład z Polski. Polska zanim zaczęła walczyć, popełniła wiele błędów, ale na zasadach prób i błędów doszła do dobrych rozwiązań, zbudowała Solidarność, monopol pod nazwą Solidarność i ten monopol wystarczył dla zwycięstwa Solidarności - mówił Wałęsa. Dodał, że Białoruś jest w innej sytuacji, ale Białorusini muszą się "przygotować do zwycięstwa", mieć i przedstawić konkretne propozycje, potrzebni są przywódcy przygotowani do walki.
- Zachęcam do walki, do sprzeciwu, to też jest potrzebne, tylko, że to nie powoduje rozwiązań. Do rozwiązań trzeba się przygotować strukturalnie i programowo - mówił Wałęsa.
Oprócz byłego prezydenta specjalne przesłania do uczestników przygotowali m.in. jeden z liderów białoruskiej opozycji Paweł Łatuszka, białoruscy uchodźcy, przedstawiciele władz Białegostoku, białoruski historyk prof. Oleg Łatyszonek oraz dziennikarz Adam Wajrak.
"To jest z naszej strony moralny obowiązek"
Zorganizowano też dyskusję, w której wzięli udział między innymi prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski i przewodniczący parlamentarnego zespołu ds. Białorusi, poseł Koalicji Obywatelskiej Robert Tyszkiewicz.
Tyszkiewicz przypomniał, że Białorusini domagają się otwarcia granicy i wzmocnienia presji przez Unii Europejskiej na reżim. - Białoruś staje się dziś więzieniem Europy. Łukaszenka de facto zakazując podróży swoim obywatelom łamie prawo białoruskie, łamie prawo międzynarodowe i tworzy, nie bójmy się tych słów, taki rodzaj Korei Północnej w Europie - powiedział Tyszkiewicz.
Mówił, że Polska robi wiele, by wspierać społeczeństwo obywatelskie na Białorusi, uchodźców z tego kraju, ale w kwestii "presji na reżim" i Polska, i cała UE powinny robić znacznie więcej. - Polska powinna dać przykład, zastosować sankcje narodowe, personalne wobec urzędników reżimu, którzy są zaangażowani w represje wobec społeczeństwa obywatelskiego na Białorusi, w tym także wobec mniejszości polskiej na Białorusi - powiedział Tyszkiewicz.
Prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski mówił zaś, że miasto solidaryzuje się z Białorusinami w różny sposób, na przykład wywieszając przy okazji istotnych świąt biało-czerwono-białe flagi niepodległej Białorusi. - To jest z naszej strony moralny obowiązek - ocenił.
Mówił, że Polsce zależy na tym, aby mieć w Białorusi sąsiada do współpracy, a nie zamkniętą granicę. Truskolaski dodał, że są prowadzone rozmowy pomiędzy samorządowcami z wielu polskich miast o konkretnej pomocy dla Białorusinów, np. w przeznaczaniu mieszkań dla potrzebujących. Wskazał, że potrzebny jest do tego cały system.
W dniu koncertu odbyła się również w Białymstoku manifestacja wyrażająca wsparcie dla Białorusinów.
"Przespaliśmy ten czas, kiedy można było w jakiś sposób zadziałać"
Jeszcze przez rozpoczęciem wydarzenia jeden z jego organizatorów Piotr Czaban mówił, że "ten koncert to taki nasz krzyk, o którym mówił Dima, o którym mówią Białorusini, od tygodnia koczujący na granicy w Bobrownikach czy w Kuźnicy - powiedział.
Przypomniał o akcji, zorganizowanej w przededniu zeszłorocznych, sierpniowych wyborów na Białorusi (w których oficjalnie zwyciężył Alaksandr Łukaszenka, czego nie uznaje białoruska opozycja i kraje demokratyczne). Wówczas, również w Białymstoku, odbył się koncert "Mury runą - Żywie Biełaruś". - Dziś postanowiliśmy powtórzyć tę akcję. Przez ten rok wiele się wydarzyło. Unia Europejska, Polska, Europa, świat, przespaliśmy ten czas, kiedy można było w jakiś sposób zadziałać - dodał.
Czaban także wspomniał o potrzebie sankcji, stawiając pytanie: jak one wyglądały, zanim doszło do "porwania" samolotu lecącego do Wilna i "uprowadzenia" opozycjonisty Ramana Pratasiewicza. - W zasadzie nie było żadnych sankcji. Firmy, które wspierały reżim Łukaszenki, wciąż handlują z Polską, produkty wielu takich firm są dostępne w Polsce - przypomniał dziennikarz.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24