- Tu, na naszych oczach, w Europie narasta zjawisko używania sił zbrojnych jako pierwszego środka, przed innymi metodami i argumentami - mówił prezydent Bronisław Komorowski podczas uroczystości na Westerplatte z okazji 75-lecia wybuchu II wojny światowej. - Trzeba wspomagać tych, którzy pragną iść ku światu, gdzie sąsiad nie musi bać się sąsiada - wskazał, nawiązując do sytuacji na Ukrainie.
Prezydent przypomniał, że w tym roku przypada 100. rocznica wybuchu I wojny światowej i 75. - II wojny światowej. - Obie wojny były dramatem wielu rodzin, wielu narodów, do dzisiaj trwa żywa pamięć o bolesnych stratach, wtedy poniesionych, o ranach, które do dzisiaj nie zagoiły się w pełni - mówił Komorowski.
Prezydent zauważył, że obie wojny dzielił dystans zaledwie jednego pokolenia. Ocenił, że oba te pokolenia wyciągnęły z przeżytych katastrof zupełnie odmienne wnioski. - Po I wojnie światowej Europa podążyła drogą umacniania narodowych egoizmów, podkreślania narodowych różnic i interesów, umacniania dążeń do rewizji wyników wojny, do rewanżu za poniesione klęski - zaznaczył. Jak dodał, "te zjawiska sprzyjały rozprzestrzenianiu się lewicowych i prawicowych ekstremizmów, powstawaniu systemów autorytarnych i totalitarnych". - Trzeba było dopiero dramatu II wojny światowej, by Europa zwróciła się w stronę tego, co narody europejskie łączy, a nie dzieli, w stronę integracji, umacniania wolnego rynku i demokracji - podkreślił Komorowski.
Zagrożenia na wschód od zintegrowanej Europy
Prezydent nawiązywał do obecnej sytuacji w Europie i konfliktu rosyjsko-ukraińskiego.
- To historyczne doświadczenie ma istotne znaczenie i dzisiaj, gdy stoimy w obliczu zagrożeń na wschód od obszaru zintegrowanego w ramach Unii Europejskiej, bezpiecznego w ramach Sojuszu Północnoatlantyckiego - powiedział prezydent.
- Tu, na Westerplatte, gdzie 1 września 1939 roku salwy z pancernika Schleswig-Holstein obwieściły wojnę przeciwko Polsce, trzeba przypomnieć, że wojna ta była poprzedzona paroletnimi ustępstwami wobec agresywnej polityki III Rzeszy. Poprzedziły ją rewizje granic, łamanie prawa międzynarodowego, stosowanie w relacjach z sąsiadami nacisku militarnego, łamanie umów o rozbrojeniu. Trzeba pamiętać także o tym, że konflikt niemiecko-polski szybko przerodził się w wojnę europejską, a ta w wojnę światową - mówił Komorowski. - Wojnę, która pochłonęła miliony istnień ludzkich, uruchomiła mechanizm niebywałej zbrodni ludobójstwa, spowodowała niewyobrażalne nieszczęścia i cierpienia. Warto przypominać także o tym, że na koniec nieszczęścia i cierpienia stały się udziałem nie tylko ofiar napaści, ale wszystkich, także sprawców agresji - dodał prezydent.
"Bez wahania narusza się pokój"
- Tu, na naszych oczach, w Europie narasta zjawisko używania sił zbrojnych jako pierwszego środka, przed innymi metodami i argumentami - mówił Komorowski. - Tu bez wahania narusza się pokój i ład międzynarodowy w imię marzeń o własnej wielkości czy o własnej strefie wpływów. W imię wiary, że liczą się tylko własne racje i własne interesy - kontynuował. Prezydent podkreślał, że historia uczy, zobowiązuje i podpowiada, iż nadal "potrzebna jest odwaga i determinacja w przeciwstawianiu się tym, którzy grożą ładowi międzynarodowemu, pokojowi i wolności". - Nadal konieczny jest wysiłek na rzecz pojednania i integracji (...) Trzeba wspomagać tych, którzy pragną iść ku światu, gdzie sąsiad nie musi bać się sąsiada - mówił.
Autor: db//rzw/kwoj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24