Komorowski kontra Duda. "Każde słowo ma znaczenie"

W opinii Miecugowa żadna debata w Polsce jeszcze niczego nie rozstrzygnęła. - Jeśli Wałęsa przegrał z Kwaśniewskim, to nie dlatego, że próbował podać nogę (Kwaśniewskiemu - red.), ale dlatego, że ludzie byli zmęczeni Wałęsą i "Solidarnością" i dali temu wyraz w 1993 r., kiedy oddali władzę lewicy - powiedział publicysta TVN24.

Dodał, że nie sądzi, aby po niedzielnej debacie ktoś, kto np. zamierza głosować 24 maja na Andrzeja Dudę, zmienił zdanie.

Zdaniem publicysty "Polityki" choć debata niczego nie rozstrzygnęła, to pozwoliła Komorowskiemu zbliżyć się do sukcesu na poziomie 51,5 proc. w II turze.

- Ten, kto postanowił wcześniej w ogóle nie pójść na wybory, (...) pomyślał, że może ten Komorowski nie jest taki straszny i wie, co mówi - powiedział Żakowski.

W opinii Miecugowa, ludzi, którzy po debacie, zdecydowali, że pójdą zagłosować na Komorowskiego, choć wcześniej tego nie planowali, jest garstka. - Wydaje mi się, że gdyby II turę zrobiono w poniedziałek przed tygodniem, to dałaby ona taki sam wynik, jak w niedzielę wieczorem (po debacie - red.) - powiedział publicysta TVN24.

Żakowski przekonywał jednak, że debaty, wbrew pozorom, mają znaczenie. - Każde słowo w tym tygodniu ma znaczenie - ocenił.

Miecugow, odnosząc się do Dudy, stwierdził, że wyczerpał on swój elektorat.

- On i tak przyciągnął niezwykle wielu nowych wyborców. (...) Komorowski ma większą rezerwę. Ten tydzień mobilizuje tych, którzy mówili, że i tak da (prezydent - red.) sobie radę - powiedział Miecugow.

Zdaniem Żakowskiego, Duda "nie pożywi" się wśród niezdecydowanych wyborców, których, jak wskazują sondaże, jest 16 procent. "To pole dla Komorowskiego".

21 maja po "Faktach" kandydaci Bronisław Komorowski i Andrzej Duda spotkają się w debacie prezydenckiej w TVN24.

Autor: MAC/ja / Źródło: tvn24