- Gdyby się okazało, że rodzice nie zdążą na czas odwrócić skutków prawnych, to hipotetycznie, na chwilę, komornik może zająć rzeczy Kacpra - powiedział w TVN24 adwokat Piotr Schramm. Jak jednak dodał, ten czarny scenariusz jest mało prawdopdobny i historia 9-latka, który odziedziczył 18 tys. zł długu po dziadku, powinna zakończyć się happy endem.
Kancelaria wynajęta przez bank domaga się od 9-letniego chłopca spłaty zadłużenia po śmierci dziadka.
Reporter TTV Piotr Sawicki, który próbował skontaktować się z kancelarią, w odpowiedzi otrzymał oświadczenie, z którego - jak mówił - nic nie wynika. Jest to jedynie lista przepisów obowiązujących w polskim prawie. Kancelaria powołuje się na to, że działa na podstawie postanowienia sądu z września 2013 r.
Jak mówił Sawicki w programie "Wstajesz i Wiesz", 9-letni Kacper wie, czym jest dług. - On tak na swój dziecięcy rozum przestraszył się, że przyjdzie do niego komornik i zabierze mu zabawki, które dostał z okazji pierwszej komunii świętej. To w niego uderzyło najbardziej - powiedział Sawicki.
"Przyjęcie z dobrodziejstwem inwentarza"
Jak tłumaczył w TVN24 adwokat Piotr Schramm, mama Kacpra, zgodnie z prawem, powinna zrzec się długu nie tylko w swoim imieniu, ale także w imieniu 9-latka. Gdy rodzic składa oświadczenie we własnym imieniu, to nie nie obejmuje ono automatycznie dziecka.
Jednak - jak zastrzegł Schramm - w sytuacji, gdy matka tego nie zrobiła, w przypadku osób małoletnich istnieje zasada, że spadek nie jest przyjmowany wprost - z długami, bez ograniczenia co do wartości spadku. Wówczas wchodzi w grę tzw. "przyjęcie z dobrodziejstwem inwentarza". - Spadkobierca dziedziczy wówczas ujemne wartości, tylko do wysokości wartości dodatnich - wyjaśnił adwokat. W praktyce oznacza to, że jeżeli ktoś odziedziczył dług o wartości 18 tys. zł i jednocześnie samochód o wartości 5 tys. zł, to straci tylko te 5 tys. zł.
Schramm przyznał jednak, że gdyby się okazało, że rodzice nie zdążą na czas odwrócić skutków prawnych, to hipotetycznie, na chwilę, komornik może zająć rzeczy Kacpra. - Na koniec nie jest możliwa sytuacja, żeby on rzeczywiście musiał te zobowiązanie zapłacić - podkreślił jednak adwokat.
Po materiale TTV do rodziny Kacpra zwrócił się adwokat, który zadeklarował jej bezpłatną pomoc.
Dług po dziadku
Historia długu Kacpra zaczęła się od pana Leszka - jego dziadka, który dorabiał jako ochroniarz. Brał każdy wolny dyżur, aby zarobić na opłaty. Jednak to było wciąż za mało, dlatego wziął kredyt w banku. Trzy lata temu zmarł. Wtedy jego żona i dwójka dzieci zrzekli się spadku.
Jego córka - pani Ewa, nie wiedziała wówczas, że musi też to zrobić w imieniu swojego kilkuletniego syna. Tymczasem sąd wydał wyrok, a Kacper odziedziczył dług po dziadku. Trzy lata po tych wydarzeniach, bank poprzez wynajętą firmę windykacyjną upomniał się o pieniądze. Firma zagroziła Kacprowi skierowaniem sprawy do komornika. 9-latek postanowił sprawy wziąć w swoje ręce i napisał list do Rzecznika Praw Dziecka.
- Nie może być innego finału jak finał pozytywny. Rodzice muszą oczywiście wykonać pewne działania, bo trzeba złożyć odpowiednie pisma i wnioski. Ważne jest, że prawo zabezpiecza takie przypadki. Dziecko jest bezpieczne i na pewno nie będzie dziedziczyć długu – zapewnił Marek Michalak.
Autor: db/ja / Źródło: tvn24