Asesor komorniczy oddał we wtorek córce dłużnika zajęty w połowie grudnia sprzęt. Zdaniem Okręgowej Izby Komorniczej asesor komorniczy zajął mienie bezpodstawnie i powinien zostać ukarany. Sprawę opisywał reporter programu "Blisko Ludzi".
We wtorek asesor komorniczy przyjechał do wsi Majdan pod Warszawą, żeby zwrócić pani Marioli Augustyniak niesłusznie zabezpieczone mienie. Na miejscu zapytał jednak o dłużnika, ojca kobiety. - Czy zastałem dłużnika, pana Andrzeja Augustyniaka?" - pytał. "Pan sobie jaja robi, czy pan jest na jakimś haju, czy co? - odpowiedziała córka dłużnika. - Przyjechał pan mi oddać rzeczy? Jeżeli do mojego ojca, to proszę tam zasuwać - dodała zdenerwowana kobieta, wskazując dom swojego ojca.
Komornik przeprowadził egzekucję
Na miejsce przyjechała policja, która zamknęła kobietę w radiowozie. W tym czasie asesor komorniczy zabrał z domu sprzęty gospodarstwa domowego i keyboard, na którym dziecko uczyło się grać. Kobieta oskarża komornika o najście, przekroczenie uprawnień i bezprawne użycie wobec niej siły fizycznej.
Wątpliwości budzi także fakt, że komornik nie chciał przeprowadzić egzekucji w domu dłużnika, który miał nazwać "niezamieszkaną ruiną". Jak sprawdził reporter programu "Blisko Ludzi", w domu mieszka mężczyzna i znajdują się tam wartościowe przedmioty.
Wniosek do komisji dyscyplinarnej
Okręgowa Izba Komornicza pochyliła się w zeszłym tygodniu nad sprawą asesora komorniczego. Asesor, zdaniem Izby, bezpodstawnie zajął mienie córki dłużnika. OIK skierowała do komisji dyscyplinarnej wniosek o ukaranie go, razem z wnioskiem ws. komornika, który jej zdaniem nieodpowiednio nadzorował pracę asesora.
Okręgowa Izba Komornicza badała również watek agresji ze strony asesora. Według jej ustaleń asesor nie zachowywał się agresywnie.
Autor: js/ja / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24