Sejmowa komisja polityki społecznej i rodziny pozytywnie zaopiniowała w poniedziałek wieczorem projekt ustawy o szczególnych rozwiązaniach wspierających osoby o znacznym stopniu niepełnosprawności. Rzeczniczka rządu Joanna Kopcińska przyznała, że projekt nie załatwia wszystkiego, ale jest "kolejnym etapem naprawy systemu". - Mam głębokie wrażenie, że powinien się, niestety, nazywać puste obietnice - ocenił Michał Szczerba (PO).
- Rząd PiS Mateusza Morawieckiego proponuje rozwiązania systemowe. Ta ustawa to kolejny krok do zmian systemu, aby wszystkie osoby potrzebujące pomocy tę pomoc otrzymały - powiedziała rzeczniczka rządu Joanna Kopcińska, przedstawiając projekt ustawy. Zaznaczyła, że obecny system okazał się niewydolny.
- Nie udźwignął ciężaru pomocy osobom niepełnosprawnym - mówiła. Podkreśliła, że nie da się doraźnie rozwiązać niektórych problemów, które narastały przez lata.
"Nie mówię, że projekt załatwia wszystko"
Kopcińska podkreśliła podczas posiedzenia sejmowej komisji polityki społecznej i rodziny, że projekt był konsultowany z ministrem zdrowia, minister rodziny, pracy i polityki społecznej i z NFZ.
- Nie mówię, że ten projekt załatwia wszystko, bo tak nie jest i trzeba być uczciwym, ale ten projekt jest kolejnym etapem naprawy systemu. Ten system naprawmy wspólnie tak, żeby państwo niosło pomoc najbardziej potrzebującym - powiedziała. - Proponujemy rozwiązania, które nie dzielą, a pomagają szerokiej grupie osób oczekujących na tę pomoc - podkreśliła Kopcińska i poprosiła posłów o poparcie dla projektu.
"Krok pozorny"
- To bez wątpienia krok w dobrą stronę. Tylko patrząc na ten projekt, nie można oprzeć się wrażeniu, że to krok pozorny, bo jeżeli nie ma nic o zwiększonych środkach na realizację tych celów, to są to puste obietnice. Nie rozumiem, jak można poważnie przedstawiać taki projekt i poważnie mówić, że jest to rozwiązanie systemowe - ocenił poseł PO Sławomir Piechota. Wskazał, że gdyby projekt miał przedstawiać rozwiązania systemowe, to musiałby zawierać informację, "o ile rzeczywiście wzrosną wydatki budżetu państwa, wydatki publiczne". Piechota powiedział, że zapis w projekcie o bezlimitowym zaopatrzeniu w wyroby medyczne i pomoce techniczne jest niejasny.
- Co to znaczy bezlimitowe? Bo prosta jest sprawa pieluchomajtek, ale jak dochodzimy do bardziej skomplikowanych urządzeń typu aparaty słuchowe, to, czy oznacza to, że będę mógł co miesiąc przyjść i prosić o nowy aparat słuchowy? - pytał Piechota.
"Wygasić w piecu"
Jak powiedział, aby "mówić o rozwiązaniach systemowych", należałoby zrównać zasiłek pielęgnacyjny i dodatek pielęgnacyjny. - Wiem, że to nie jest prosta sprawa, ale państwo podnosiliście to jako kwestię podstawową, fundamentalną. Jeśli mówimy o systemie, to tu jest element rozwiązania systemowego - podkreślił Piechota. Jego zdaniem, należy także w pełni włączyć dzieci niepełnosprawne do programu 500 plus. - Nie pojmuję dlaczego dzieci między 16 a 18 rokiem życia są w programie 500 plus traktowane gorzej, bo mają lekki stopień niepełnosprawności - mówił poseł. - To, co nam pani Kopcińska przestawiła, to jest działanie, które ma pozwolić wygasić w piecu, do którego państwo przez lata dokładaliście - powiedział.
"Puste obietnice"
- Projekt składa się z pięciu artykułów (...) niewiele w nim jest. Mam głębokie wrażenie, że powinien się, niestety, nazywać puste obietnice - powiedział Michał Szczerba (PO).
- Była mowa o krokach i jak w piosence Anny Jantar najtrudniejszy pierwszy krok…. Prawda jest niestety taka, że nawet tego kroku nie wykonaliście, bo projekt ma się nijak do postulatów protestujących, którzy oczekują godnego życia - dodał.
"Gdzie ci specjaliści?"
Posłanka Nowoczesnej Kornelia Wróblewska podczas dyskusji oceniła, że rozpatrywana ustawa została napisana "naprędce, na kolanach".
- Mieliście państwo na to dwa lata, żeby przygotować pewne rozwiązania dla osób niepełnosprawnych - mówiła. Posłanka Nowoczesnej zwróciła uwagę, że projekt ustawy jest nieprecyzyjny. - Propozycja zniesienia okresów użytkowania wyrobów medycznych (...) do wysokości limitu finansowania ze środków publicznych. Jaki to jest limit? Czy to oznacza, że dostaną tylko niektórzy - ci, którzy się w limicie złapią? Czy to oznacza, że wszyscy, w zależności od tego, jakie mają potrzeby, jak na przykład wózek elektryczny, czy te osoby też w sposób nieograniczony będą mogły korzystać, czy jednak mamy limity? - pytała. Kolejną sprawą, o której mówiła, jest prawo do korzystania ze świadczeń specjalistycznych bez konieczności uzyskania skierowania.
- To, do czego się państwo odnosicie w ustawie, to jest ginekologia i położnik, dentysta, wenerolog, onkolog, psychiatra, dla osób chorych na gruźlicę, dla osób zakażonych wirusem HIV. Gdzie są potrzeby osób naprawdę niepełnosprawnych ze znacznym stopniem niepełnosprawności? Gdzie są ci specjaliści, którzy faktycznie ich obsługują na co dzień? - mówiła Wróblewska. Podkreśliła, że rodzice osób niepełnosprawnych "to pełnoprawni obywatele Polski, świadomi swoich praw i obowiązków i przede wszystkim świadomi sytuacji, w której są oni i są ich dzieci". - Dajmy szansę decydować im, na co przeznaczą te pieniądze - powiedziała posłanka Nowoczesnej.
"500 złotych na pewno nie pomoże"
Posłanka PiS Bernadeta Krynicka przekonywała, że proponowane rozwiązania dotyczące wsparcia osób niepełnosprawnych trafią tam, gdzie to wsparcie jest rzeczywiście potrzebne.
Zwróciła uwagę, że każdy rodzic osoby niepełnosprawnej powinien dbać o to, by jego dziecko mogło żyć w społeczeństwie. - A nie zamykać go w czterech ścianach. I 500 złotych na pewno w tym nie pomoże - powiedziała, odnosząc się do postulatów protestujących w Sejmie. Jak zaznaczyła, osoby niepełnosprawne "oczekują normalnego życia w społeczeństwie na miarę możliwości".
- Wystarczy tylko łamać bariery i otworzyć rynek pracy - i o to powinny walczyć matki, które protestują w Sejmie. To jest nieludzkie i niegodne, że rodzice przetrzymują swoje dorosłe dzieci. Nie wierzę w to, że te dzieci dobrowolnie chciały przyjść - mówiła posłanka.
- To jest dla mnie wykorzystywanie i manipulacja dorosłymi niepełnosprawnymi dziećmi przez rodziców - dodała. Odczytała list Stowarzyszenia Osób Niepełnosprawnych "Podkarpacie", skierowany do protestujących w Sejmie. "Kierujcie się swoją mądrością i przyszłością, a nie podszeptami ludzi spoza środowiska, którzy dzięki wam chcą rozgrywać często brudne gierki dla zbicia swego kapitału" - napisano m.in. w liście.
Co w projekcie?
W projekcie o szczególnych rozwiązaniach wspierających osoby o znacznym stopniu niepełnosprawności zaproponowano między innymi zniesienie okresów użytkowania wyrobów medycznych (np. wózków inwalidzkich). Osoby posiadające orzeczenie o znacznym stopniu niepełnosprawności miałyby też prawo do korzystania ze świadczeń zdrowotnych poza kolejnością. Bez kolejki mogłyby także korzystać z usług farmaceutycznych w aptekach. Ta grupa niepełnosprawnych mogłaby również korzystać ze świadczeń specjalistycznych bez konieczności uzyskania skierowania. Projekt ustawy przewiduje zniesienie limitów finansowania przez NFZ świadczeń z zakresu rehabilitacji leczniczej udzielanych osobom ze znacznym stopniem niepełnosprawności. W tym celu zaproponowano regulację analogiczną do przepisu znoszącego limit finansowania świadczeń z zakresu leczenia i diagnostyki onkologicznej, czyli umożliwiającą zmiany umów zawartych przez NFZ z placówkami medycznymi. Projekt został złożony w Sejmie przez posłów PiS. Ustawa ma wejść w życie 1 lipca.
Podniesienie renty socjalnej
W poniedziałek sejmowa komisja polityki społecznej i rodziny pozytywnie zaopiniowała również rządowy projekt ustawy w sprawie podniesienia renty socjalnej. Zgodnie z propozycją świadczenie wzrośnie z 865,03 zł do 1029,80 zł.
Dwa postulaty protestujących
Rodzice i opiekunowie osób niepełnosprawnych protestujący od 18 kwietnia w Sejmie domagają się realizacji dwóch głównych postulatów. Chodzi o zrównanie renty socjalnej z minimalną rentą z tytułu niezdolności do pracy oraz o wprowadzenie dodatku "na życie", zwanego też "rehabilitacyjnym" dla osób niepełnosprawnych niezdolnych do samodzielnej egzystencji po ukończeniu 18. roku życia w kwocie 500 złotych miesięcznie.
Zgonie z najnowszą propozycją protestujący proponują stopniowe dojście do takiej kwoty do stycznia 2020 r. - Idziemy kroczek do tyłu. Zaproponowaliśmy stronie rządowej, aby od września 2018 r. osoby niepełnosprawne otrzymywały 250 złotych, od stycznia 2019 roku – dodatkowo 125 złotych i od stycznia 2020 r. również 125 złotych, co nam daje łączną kwotę 500 złotych - mówiła po poniedziałkowym spotkaniu z przedstawicielami rządu liderka protestujących Iwona Hartwich.
Projekt PiS dotyczący osób o znacznym stopniu niepełnosprawności ma odpowiadać na postulat 500-złotowego dodatku. Protestujący nie uznają jednak tej propozycji za realizację swojego postulatu, nazywają ją "manipulacją" i podkreślają, że oczekują gotówki, nie zaś świadczeń rzeczowych.
Autor: js//kg / Źródło: PAP, TVN24