Po pozytywnym zaopiniowaniu trzech propozycji, dotyczących między innymi kandydowania do rady gminy i powiatu, sejmowa komisja przerwała w piątek po północy prace nad propozycjami PiS w sprawie Kodeksu wyborczego. Posiedzenie wznowiono w piątek o godzinie 10.
Komisja rozpoczęła prace nad propozycjami zmian w ordynacji wyborczej w czwartek późnym wieczorem. Wcześniej na czwartkowym posiedzeniu poparła większość propozycji dotyczących funkcjonowania samorządu, które również zawiera projekt Prawa i Sprawiedliwości. Projektowane zmiany w ordynacji wyborczej zakładają między innymi wprowadzenie dwukadencyjności wójtów, burmistrzów i prezydentów miast, zlikwidowanie JOW-ów (jednomandatowych okręgów wyborczych) w wyborach do rad gmin oraz zmiany w PKW.
"Przywożenie radnych w teczkach"
Rozpatrując w nocy z czwartku na piątek propozycje zmian w Kodeksie wyborczym komisja pozytywnie zaopiniowała pierwsze trzy propozycje. Poparła przepis mówiący o tym, że kandydat może startować do rady gminy, powiatu i sejmiku wojewódzkiego na obszarze województwa, w którym stale zamieszkuje. Do tej pory do rad gminy i powiatu mogły kandydować osoby, które zamieszkiwały stale obszar działania rady. Przeciwko tej zmianie opowiedziały się kluby opozycyjne: PO, Nowoczesna i Kukiz'15. Ich posłowie mówili, że rodzi to zagrożenie "przywożenia radnych w teczkach". - To szkodzi idei samorządu - ocenił poseł PSL Piotr Zgorzelski. Złożone przez opozycję poprawki wykreślające tę zmianę zostały odrzucone przez komisję. Przedstawiciel wnioskodawców Łukasz Schreiber (PiS), broniąc zmiany, mówił, że dzisiaj bardzo często radni tworzą pozory, że mieszkają nadal w gminie lub powiecie, który reprezentują, choć zmienili adres zamieszkania.
Debata nad definicją znaku "x"
Komisja pozytywnie zaopiniowała również propozycję zniesienia dwudniowych wyborów oraz definicję znaku "x" na karcie wyborczej, przy czym tej ostatniej kwestii poświęcono na czwartkowym posiedzeniu najwięcej uwagi. Według zapisu w projekcie, który pozytywnie zaopiniowała komisja, przez znak "x" rozumie się "co najmniej dwie linie, które przecinają się w obrębie kratki".
Konstytucjonalista Marek Chmaj zwrócił uwagę na zapis "co najmniej". W jego ocenie taka definicja oznacza, że znak "x" może tworzyć dowolna liczba linii. - To tak jakbyśmy tworzyli definicję człowieka, że jest to istota składająca się co najmniej z dwóch nóg, dwóch rąk i co najmniej jednej głowy - mówił Chmaj. - Myślę, że narazimy się na śmieszność nie tylko w kraju, ale także w całej cywilizowanej Europie, jeżeli przyjmiemy tego rodzaju regulację - powiedział.
Poprawki skreślające tę definicję wnosili bezskutecznie posłowie PO, Nowoczesnej, PSL i klubu Kukiz'15. Mariusz Witczak z Platformy ocenił, że propozycje maksymalnie uszczegóławiające procedurę oddawania głosów są wbrew deklarowanej intencji autorów projektu, które miały zmniejszyć liczbę głosów nieważnych. Tymczasem jego zdaniem taki zapis może dyskwalifikować karty np. z dopiskami na marginesach. Uznał, że przyjęcie definicji "x" jako co najmniej dwóch przecinających się linii ośmieszy posłów.
Szefowa KBW krytykuje
Poseł PiS Marcin Horała mówił, że bardzo często zdarza się tak, że osoba starsza, lub której trzęsie się ręka stawia krzywo linię i gdy próbuje ją poprawić, w kratce pojawia się "coś, co w pewnym momencie ma przebieg wspólny, a w pewnym się rozdziela na dwie linie". Jak podkreślił, brak jasnej definicji powoduje, że komisja wyborcza ma problemy z oceną tak oddanych głosów. - Nasze rozwiązanie pozwala zmniejszyć liczbę głosów nieważnych, niewynikających ze złej intencji wyborcy, lecz z tego, że na przykład jest gorzej widzący, trzęsie mu się ręka, wypisał się długopis - powiedział Horała.
Zmianę definicji znaku "x" negatywnie oceniła za to szefowa Krajowego Biura Wyborczego Beata Tokaj. Argumentowała, że znak "x" został dlatego zdefiniowany jako dwie linie, przecinające się w kratce, żeby wykluczyć wszelkie wątpliwości, jak wygląda ważny głos. Dodała, że wyborcy i członkowie komisji wyborczych od lat są edukowani, jak wygląda znak "x". - Ludzie są przyzwyczajeni do tego, co to znaczy znak "x" i co to znaczy oddać ważny głos – podkreśliła. Tokaj zaznaczyła, że "x" obowiązuje w zdecydowanej większości krajów europejskich.
Państwowa Komisja Wyborcza w swoich uwagach do projektu zmiany w Kodeksie wyborczym zwracała uwagę, że zmiana definicji znaku "x" będzie przedmiotem "wielu wątpliwości i rozbieżności podczas ustalania wyników głosowania". Przewodniczący PKW Wojciech Hermeliński argumentował, że za co najmniej dwie linie przecinające się wewnątrz kratki trzeba będzie uznać m.in. gwiazdkę, hasztag czy znaki matematyczne.
Autor: JZ//rzw / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24