- To była bardzo dobra debata. Powrócił "Donald Waleczny", a Aleksandrowi Kwaśniewskiemu jakby nie chciało się wygrać - tak debatę Kwaśniewski-Tusk ocenił Eryk Mistewicz, specjalista od PR. - Oglądaliśmy chyba inne programy - protestował politolog Marek Migalski, który dyskusji przysłuchiwał się ze studia w Katowicach.
Wojciech Jabłoński, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego i Eryk Mistewicz, specjalista ds. wizerunku, zgodnie za zwycięzcę dzisiejszej debaty uznali Donalda Tuska. - Pierwszą rundę punktowałbym na korzyść Kwaśniewskiego, ale dwie następne to już zdecydowane zwycięstwo Tuska - ocenił Jabłoński.
Wtórował mu Mistewicz: - Początek rzeczywiście należał do byłego prezydenta. To on wyszedł z inicjatywą: pierwszy podał rękę, patrzył prosto w oczy, podchodził kilka razy. Ale proszę zwrócić uwagę na koniec debaty. To Tusk ma lepszy humor, wychodzi do Kwaśniewskiego i tym samym pokazuje mu kto tu rządzi - oceniał spec od wizerunku.
- "Bardziej świeży" był w tym pojedynku Kwaśniewski. To on ciekawiej argumentował - przekonywał za to Marek Migalski. - Były prezydent wygrał w moim odczuciu pierwszą rundę. W drugiej rzeczywiście lepsze wrażenie sprawił Tusk, ale w trzeciej znów boleśniej punktował Kwaśniewski. Wypomniał Platformie kontrowersyjne głosowania sejmowe, zarzucił przesadny konserwatyzm. Dodać trzeba też klasyczną wpadkę Tuska w tej rundzie, czyli pomyłkę w sprawie rzekomej niechęci prezydenta do ułaskawienia Sławomira Sikory, przy jednoczesnym pobłażliwym spojrzeniu na pana Sobotkę - wymieniał Migalski.
Źródło: TVN24, PAP