Co jest potrzebne strażakom do zabezpieczenia rozbitego termometru rtęciowego? W Koninie do takiego zdarzenia strażacy wysyłają luksusową terenową toyotę, zakupioną jako wóz bojowy. Między innymi tak komendant miejscowej straży tłumaczył się przed radnymi z zakupu nowego auta służbowego za ponad sto tysięcy złotych. A tłumaczył się dlatego, że auto częściej niż do akcji służyło komendantowi do podróży. Materiał "Blisko ludzi" TTV.
Terenowy samochód kupiono pod koniec grudnia ubiegłego roku dzięki dofinansowaniu Rady Powiatu i ze środków wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Poznaniu. Mieszkańcy i samorządowcy z Konina zarzucają komendantowi miejscowej straży pożarnej, że luksusowy samochód terenowy to tak naprawdę jego służbowa limuzyna.
(Nie)oznakowany samochód strażacki
Podejrzenie wydawało się uzasadnione, ponieważ samochód nie miał oznakowań, w związku z czym wyglądał jak cywilny. Trzy miesiące temu strażacy udowadniali dziennikarzom TTV, że to nie jest problem, bo oznaczenia w każdej chwili można dokleić.
- W tych czasach mamy takie zasady. Przyklejamy i w każdej chwili można oznaczenie zdjąć, żeby nie niszczyć karoserii - wyjaśniał Sebastian Andrzejewski, starszy oficer prasowy Państwowej Straży Pożarnej w Koninie.
Strażacy zmienili zdanie po emisji materiału reporterów TVN24. Dziennikarze pokazali, że ten nowiutki samochód nie przypomina samochodu strażackiego i jest do wyłącznej dyspozycji komendanta. - Jak wyjeżdża gdzieś poza teren komendy, najczęściej bierze ten samochód - mówił reporterom TTV anonimowy informator.
Zdjęcia z ukrytej kamery potwierdzają te słowa. Samochód zamiast służyć do wykrywania zagrożeń chemiczno-epidemiologicznych, był w dyspozycji komendanta. A miał, jak zapewniali strażacy, być gotowy do wyjazdu, gdy tylko pojawi się zagrożenie.
Samochód do celów administracyjno-szkoleniowych
Z tej podróży komendant Błażej Rakowski tłumaczył się przed Radą Powiatu Konińskiego mówiąc, że nagrany został jego służbowy wyjazd do Szkoły Podoficerskiej w Bydgoszczy. - Tak naprawdę mało było zdarzeń, w których uczestniczył ten samochód, w związku z czym był wykorzystywany do celów administracyjno-szkoleniowych - wyjaśnił komendant przed radnymi i jednocześnie przedstawił kilka scenariuszy, w których samochód ma się sprawdzić.
- Do rozbitego termometru rtęciowego - to również funkcje tego samochodu, przewidujące uczestnictwo w akcjach w mniejszych zakładach, laboratoriach szkolnych i szpitalach - tłumaczył. Komendant Rakowski dodał również, że samochód "jest na gwarancji, dlatego należy go wykorzystywać".
Przekonał starostę i radnych. - Złożone wyjaśnienia przez komendanta, zarówno przeze mnie jak i Radę Powiatu zostały przyjęte - powiedziała Maria Waszak, starosta koniński.
Jednocześnie jednak zapowiedziała kontrolę.
Autor: jl//kdj/kwoj / Źródło: TTV
Źródło zdjęcia głównego: tvn24