Afera w Ochotniczej Straży Pożarnej w Lwówku (Wielkopolska). Strażacy zarzucają komendantowi tamtejszej straży, że kradł paliwo z wozów bojowych. Na dowód przedstawiają nagranie z ukrytej kamery, którą sami zainstalowali. Burmistrz miasta, który jest powinowatym szefa OSP, wtrącać się nie chce.
Ze strażackich wozów w mieście zaczął znikać olej napędowy. O kradzież strażacy zaczęli podejrzewać siebie nawzajem. W końcu trzech z nich postanowiło na własną rękę zamontować ukrytą kamerę. O instalacji nie został poinformowany jednak ani komendant, ani pozostali strażacy.
Jak podało Radio Merkury, które pierwsze poinformowało o sprawie, po pewnym czasie przeanalizowano nagranie. Widać na nim, jak komendant ściąga paliwo do kanistrów. Śledztwo w tej sprawie wszczęła policja w Nowym Tomyślu.
Burmistrz umywa ręce
O zwolnienie komendanta, który jest również miejskim radnym, z pełnienia funkcji w straży mógłby wnioskować burmistrz miasta, Piotr Długosz. Tłumaczy jednak, że w obecnej chwili tego nie zrobi, bo oficjalnie o nieprawidłowościach w OSP nie wie, nie wpłynęło do niego w tej sprawie żadne pismo.
W takiej małej miejscowości jak Lwówek, praktycznie wszyscy ze wszystkimi są w jakiś sposób skoligaceni. burmistrz Lwówka
- Na dzień dzisiejszy ja mogę czekać na rozwój wydarzeń. Jak państwo wiedzą, Ochotnicze Straże Pożarne są stowarzyszeniami, mają swoje władze statutowe, swój regulamin i one, o ile wiem, działają - mówi.
Podkreśla, że nie chce podejmować decyzji, zanim zapadnie wyrok skazujący. Uważa też, że sprawa może być bardziej skomplikowana, niż się wydaje. - Muszę zważać na pewne szczegóły, bo ta sprawa ma - powiedzmy - drugie dno - mówi. Jakie? - Polityczne. Pan komendant, co nie jest tajemnicą, startował z mojego komitetu wyborczego, a pozostali strażacy z innego komitetu - tłumaczy burmistrz
Burmistrz, który zapoznał się z nagraniem, przyznaje jednak, że "druh-komendant popełnił błąd", a jego zachowanie "jest naganne i je potępia".
(Prawie) wszyscy są rodziną
Okazuje się, że komendant i burmistrz są rodziną (żona szefa OSP i włodarz miasta są kuzynami).
Długosz nie widzi w tym jednak żadnego problemu. - W takiej małej miejscowości jak Lwówek, praktycznie wszyscy ze wszystkimi są w jakiś sposób skoligaceni - broni się. Podkreśla, że sytuacja ta nie wpływa jednak na jego osąd sprawy. I dodaje: - Chociaż cała moja rodzina działała w OSP, nigdy mnie jakoś sikawka nie fascynowała i nigdy do OSP nie należałem i nie zamierzam należeć.
Jeśli będzie wyrok, będzie wnioskował o odwołanie.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24