Naczelnik wydziału do spraw odzyskiwania mienia Komendy Głównej Policji został nagle odwołany ze swojej funkcji - dowiedział się tvn24.pl. To najważniejszy funkcjonariusz w kraju odpowiedzialny za ustalanie majątków przestępców i ich odbieranie.
Naszą nieoficjalną informację o dymisji potwierdziliśmy u rzecznika prasowego komendanta głównego policji inspektora Mariusza Ciarki.
Rozmówcy tvn24.pl - tak oficjalnie, jak i nieoficjalnie - zaprzeczają by zmiana naczelnika miała związek z reportażem "Superwizjera" TVN "Kłamstwo vatowskie", który został wyemitowany w ostatnią sobotę.
Autorzy sprawdzali jak w rzeczywistości wygląda walka z przestępczością podatkową i czy z odzyskanych pieniędzy władza – zgodnie z deklaracjami - finansuje flagowe programy społeczne. Z pracy reporterów wynika, że prokuraturze i organom ścigania udaje się odebrać co najwyżej 1 procent z wyłudzonych kwot.
"Potrzebna jest zmiana"
Według naszych nieoficjalnych informacji za decyzją o dymisji naczelnika kryje się niezadowolenie szefostwa policji z efektów pracy całego pionu "odzyskiwania mienia".
- Jest nowy zastępca komendanta głównego do spraw kryminalnych. Potrzebna jest zmiana, nowa energia, by w końcu puszczać w skarpetkach przestępców - usłyszeliśmy od jednego z funkcjonariuszy Komendy Głównej Policji.
Dotychczasowy naczelnik był doświadczonym funkcjonariuszem wywodzącym się z pionu przestępczości ekonomicznej.
- Wśród kolegów panuje opinia, że naczelnik jest ofiarą. To nie jego wina, że cały system odzyskiwania przestępczego mienia działa marnie. Mówił o tym niedawny raport Najwyższej Izby Kontroli wskazując na błędy, zaniedbania, a jako głównego winnego wskazując raczej ministra sprawiedliwości - prokuratora generalnego, a nie policję - takie opinie usłyszeliśmy od doświadczonych funkcjonariuszy policji.
Gorzej niż w Unii
Raport "Odzyskiwanie mienia pochodzącego z przestępstw" Najwyższa Izba Kontroli opublikowała niemal dokładnie przed rokiem. Wtedy jednak nie przyciągnął większej uwagi opinii publicznej. Tymczasem jego autorzy stwierdzili w nim wprost, że w Polsce "nie funkcjonuje spójny, kompleksowy system ujawniania i zabezpieczenia mienia pochodzącego z przestępstw".
W raporcie czytamy m.in.: "W okresie objętym kontrolą nie prowadzono systematycznych i rzetelnych analiz skuteczności procesu zabezpieczeń majątkowych. Organy państwa nie miały wiedzy o wielkości strat poniesionych przez budżet Państwa w wyniku różnego rodzaju przestępczości. (...) Wartość zabezpieczonego mienia pozostawała w rażącej dysproporcji do szacowanych dochodów, jakie generowała działalność przestępcza w Polsce. Średnie zyski sprawców z przestępczości w Polsce, w latach 2014-2018 szacowane są na kwotę 340,4 mld zł (ok. 3,6% PKB), podczas gdy wartość faktycznie zabezpieczonego mienia w tym okresie wyniosła zaledwie 2,7 mld zł (ok. 0,8% szacowanych zysków z przestępczości)". Jak wskazują kontrolerzy NIK ten wskaźnik w krajach Unii Europejskiej wynosił 2,2 procent.
"Należy przy tym podkreślić, że Minister Sprawiedliwości-Prokurator Generalny w trakcie kontroli nie przedstawił żadnych informacji o wartości ostatecznie skonfiskowanych korzyści pochodzących z przestępstw" - czytamy dalej.
Maserati w garażu
Jak wyglądają w praktyce problemy z "puszczaniem w skarpetkach" przestępców opowiadają reporterowi tvn24.pl policjanci na przykładzie jednej z najgłośniejszych spraw - doprowadzenia do upadku SKOK-u Wołomin, gdzie straty przekraczają 3 miliardy złotych.
- Jednym z kilkuset podejrzanych był człowiek od optymalizacji podatkowej. Zatrzymany został w okazałej willi, w garażu stały bodajże dwa maserati, a jedna koszula kosztowała tyle co wypłata zatrzymujących go chłopaków z CBŚ. W pierwszych zdaniach protokołu oświadczył, że jest właścicielem wyłącznie bielizny, którą ma na sobie. Willę, auta, resztę ubrań, wyposażenie domu użycza mu moskiewska spółka, dla której świadczy usługi. I rzeczywiście nie udało się mu odebrać grosza - mówi funkcjonariusz wydziału odzyskiwania mienia.
Jednak na takich "specjalistów od ukrywania majątków" stać niewielu przestępców. Kilku z nich jest poszukiwanych międzynarodowymi listami gończymi, głównie przez policję. Mimo że ukrywają się, to nadal świadczą swoje usługi.
- Turecka część Cypru jest teraz modna do zakładania spółek a także m.in. Algieria. Mamy podejrzenia, że turecki Cypr to również schronienie dla kilku z poszukiwanych przez nas doradców - mówią nam policjanci.
Porozumienie przestało działać
Kontrolerzy NIK zauważyli również, że specjalne porozumienie ministrów: spraw wewnętrznych, sprawiedliwości oraz finansów mające na celu skuteczną koordynację wysiłków w odbiorze mienia, przestało działać.
"Wprawdzie minister spraw wewnętrznych podjął po 2017 roku działania zmierzające do przyjęcia nowych zasad tego współdziałania, to jednak pozostałe strony tego porozumienia nie były zainteresowane jego kontynuacją".
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24