Dzisiaj najlepiej wyszkoleni ludzie, za miliony złotych, pracują nie z najważniejszymi ludźmi w państwie, tylko z najbogatszymi - podkreślał w TVN24 generał Marian Janicki, który był szefem Biura Ochrony Rządu w latach 2007-2013. W piątek komentował kolizję kolumny rządowej z wicepremier Beatą Szydło, do jakiej doszło w czwartek.
- Ze wstępnych informacji wynika, że przez przejście przechodził pieszy i samochód kierowany przez 77-letniego mężczyznę zahamował, kolejne dwa również, ale nie udało się zahamować na tyle, żeby nie doszło do zderzenia - poinformowała podinspektor Aleksandra Nowara ze śląskiej policji.
Kierowca audi został ukarany mandatem w wysokości 220 złotych i sześcioma punktami karnymi.
Janicki: kierowcy mogli pracować w grupie ochronnej po 5-6 latach służby
Były szef Biura Ochrony Rządu, które zostało rozwiązane i zastąpione przez Służbę Ochrony Państwa, generał Marian Janicki pytany w TVN24, jakie doświadczenie powinien mieć kierowca, który wiezie osobę ochranianą, jak wicepremier Beatę Szydło, powiedział, że w czasach, gdy był szefem Biura Ochrony Rządu, do BOR byli przyjmowani kierowcy z prawem jazdy kategorii minimum C, czyli z uprawnieniami do prowadzenia nie tylko samochodów osobowych, ale i ciężarowych.
- Mile widziane były również kategorie A, czyli na autobusy i mikrobusy - dodał.
Janicki podkreślił, że chodziło o doświadczenie. - Nie można zrobić prawa jazdy kategorii C bez doświadczenia jako kierowca - zaznaczył.
Tłumaczył, że kierowca, który był zatrudniany w Biurze Ochrony Rządu, "najpierw zabezpieczał codzienną pracę oddziałów". - Następnie udawał się w podróże służbowe z kolegami, którzy przygotowywali różnego rodzaju wizyty w naszym kraju różnych notabli, ale również przygotowywali wizyty naszych osób ochranianych - wyjaśniał.
- Przyglądał się, patrzył, jak się jeździ, co się robi i następnie w ramach wyróżnienia mógł pracować w grupie ochronnej osób ochranianych - wskazywał Janicki. Doprecyzował, że następowało to średnio po 5-6 latach.
Powiedział, że z informacji, które posiada wynika, że kierowca z kolumny wiozącej wicepremier Szydło ma dwa lata służby. - To zdecydowanie za mało, żeby jechać w grupie ochronnej wicepremier - ocenił.
Były szef BOR: za mojej kadencji nie było żadnego wypadku, w którym ranny zostałby VIP
To kolejna kolizja z udziałem najważniejszych osób w państwie. 4 października w Oświęcimiu doszło do wypadku z udziałem samochodu policyjnego z kolumny prezydenta Andrzeja Dudy. 10 lutego 2017 roku, także w Oświęcimiu, doszło do wypadku z udziałem Beaty Szydło.
Generał Janicki powiedział, że w czasie, gdy był szefem Biura Ochrony Rządu, nie było żadnego wypadku, w którym ranny zostałby VIP.
Powiedział, że do ostatniej takiej kolizji za jego kadencji doszło w 2007 roku w Alejach Ujazdowskich. Wyjaśnił, że wówczas lekko ucierpiał minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. - Nie była to wina funkcjonariuszy BOR-u - podkreślił.
W połowie października 2007 roku w tym wypadku Ziobro doznał złamania kości w prawej dłoni.
Janicki przypomniał również, że doszło do jednego incydentu z prezydentem Bronisławem Komorowskim.
- W okolicach Belwederu pani wjechała w tył naszego pojazdu Biura Ochrony Rządu. Została ukarana mandatem karnym. Została zaproszona przez pana prezydenta do Belwederu i tyle - dodał.
"Najlepiej wyszkoleni ludzie pracują z najbogatszymi"
W ocenie generała Janickiego "likwidacja BOR była fatalnym błędem rządzących".
Jak powiedział, spowodowała ona "odejście najlepszych ludzi". - Dzisiaj najlepiej wyszkoleni ludzie za miliony złotych - oficerowie ochrony osobistej, kierowcy - pracują nie z najważniejszymi ludźmi w państwie, tylko z najbogatszymi - podkreślił. - Moim zdaniem oni powinni do dzisiaj pracować w Biurze Ochrony Rządu minimum kilkanaście lat jeszcze - ocenił były szef BOR.
Autor: js//now / Źródło: tvn24