Policyjne obławy na mordercę z Wielkopolski okazały się bezskuteczne. Po poszukiwaniach w miejscowościach Machcin i Śmigiel policja przeniosła się w rejon Leszna, ale mężczyzna wciąż jest na wolności. Tymczasem mieszkańcy miejscowości, w której doszło do brutalnego morderstwa, boją się wyjść z domu. W gminie Śmigiel dzieci ukryły się w sali gimnastycznej - donieśli nasi internauci na Kontakt TVN24.
Po intensywnych poszukiwaniach mężczyzny w miejscowościach Machcin i Śmigiel, policja przeniosła poszukiwania do Leszna. Funkcjonariusze dostali sygnał, że to właśnie tutaj może ukrywać się zabójca. Nie udało im się jednak schwytać poszukiwanego Jana Szymaniaka.
Zabił z zemsty?
32-letni Jan Szymaniak podejrzany jest o zabicie swojej szwagierki i jej konkubenta. Możliwe, że motywem zabójstwa była zemsta - zamordowana kobieta zeznawała na niekorzyść Szymaniaka w jego sprawie rozwodowej.
Mężczyzna w grudniu ub.r. został skazany na 3 lata więzienia za zgwałcenie swojej byłej żony. Sąd jednak uznał, że nie ma powodów, aby mężczyznę umieścić w areszcie przed uprawomocnieniem wyroku. Szymaniak wyszedł na wolność. Decyzję sądu w Kościanie zmienił Sąd Okręgowy w Poznaniu. Po rozpatrzeniu zażalenia poszkodowanej żony 18 grudnia wydano nakaz zatrzymania, ale mężczyzna był już nieuchwytny.
Od decyzji sądu o wypuszczeniu na wolność Sz. nie odwołał się prowadzący sprawę prokurator. Prokuratura Okręgowa w Poznaniu prowadzi wewnętrzne postępowanie w sprawie ewentualnej błędnej decyzji prokuratorskiej.
Dzieci boją się wyjść z gimbusa
Przerażeni całą sytuacją są mieszkańcy Machcina i Śmigla. - Dzieci boją się same wracać z gimbusa. Boją się też rodzice, którzy po nie wychodzą - mówią mieszkańcy wsi. Strach ich paraliżuje, bo uważają, że mężczyzna jest zdesperowany, uzbrojony i nie cofnie się przed niczym - bo nie ma nic do stracenia.
- Tej ohydnej zbrodni musiał dokonać jakiś popapraniec, to nie mógł być zdrowy człowiek - mówi jeden mieszkańców Machcina. - To się w głowie nie mieści, żeby sąd nie wsadził go do aresztu - uważa mieszkanka wsi.
Za późno
Pogrążony w żałobie jest ojciec jednej z ofiar - zamordowanego Arka. Nie może sobie wybaczyć, że nie zmusił syna, by ten powiadomił policję o najściu przez Szymaniaka. Teraz już jest za późno.
- On to musiał planować. Miał zwierzęcy plan i z satysfakcją go wykonał - mówi ojciec Arka.
Dzieci ukryte w szkole
Kiedy w środę do Machcina i Śmigla dotarły dziesiątki policjantów, uczniowie i pracownicy jednej ze szkół nie wiedzieli, co się dzieje. Domyślali się, że ma to związek z poszukiwaniami domniemanego zabójcy, ale myśleli, że funkcjonariusze wybierają się jedynie do Machcina. - Nagle usłyszeliśmy komunikat, żeby dzieci przebywające w pomieszczeniach od strony boiska, wyszły z nich - relacjonuje nasza internautka, która była w szkole, ale prosi o zachowanie anonimowości. - Z krzykiem pobiegliśmy do szatni - dodaje.
Potem dzieci zaprowadzono na salę gimnastyczną, gdzie przez ponad godzinę czekały na zakończenie akcji antyterrorystów. Kiedy funkcjonariusze upewnili się, że teren jest bezpieczny, dzieci do domów mogli zabrać rodzice.
Źródło: TVN24, "Przegląd Sportowy"
Źródło zdjęcia głównego: Zdjęcia anonimowego internauty