Dziennikarze pytają o prawo, które powinno chronić ofiary pedofilii. Barbara Sobska ustaliła, czy prawo kościelne było przestrzegane i jak to prawo się zmieniało na przestrzeni lat. Wątpliwości wzbudza również rola, jaką odegrał Karol Wojtyła w sprawie łagodzenia kar dla księży. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Kościół w przypadku pedofilii ma zwykle jedno rozwiązanie - przeniesienie do innej parafii. Działał w ten sposób również Karol Wojtyła, jako metropolita krakowski, jeszcze zanim został papieżem.
Jeden z księży miał zostać polecony do posługi w kościele w Austrii, a głównym argumentem miał być fakt, że duchowny znał język niemiecki. Dokumenty, do których dotarł dziennikarz "Czarno na białym" Marcin Gutowski i pokazał w swoim reportażu "Franciszkańska 3", mówią jednak zupełnie coś innego.
CZYTAJ TAKŻE: "My nie musimy się tłumaczy". Historie ofiar >>>
"Okazało się bowiem, że zdemoralizował on wielu młodych chłopców, których wykorzystywał do spraw seksualnych" - napisano w aktach Służby Bezpieczeństwa o księdzu. - Była świadomość, że są to poważne przestępstwa - twierdzi teolog i prawnik doktor Piotr Szeląg.
Obowiązujące prawo kanoniczne z 1917 roku mówiło jasno, że czyny pedofilskie powinny być karane zawieszeniem w obowiązkach, pozbawieniem urzędu czy godności, a w cięższych przypadkach nawet usunięciem ze stanu duchownego.
- Ten przepis był zasadniczo martwy. Zwyciężała, niestety, praktyka, że próbowano sprawy zamieść pod dywan - wskazuje doktor Szeląg.
Ksiądz przenoszony z parafii do parafii
O księdzu Surgencie milicja pisała, że "z uwagi na to, że krakowska kuria jak również sam ks. Eugeniusz Surgent zainteresowani są wyciszeniem tej sprawy, sprawę powyższą proszę traktować w miarę możliwości jako pilną".
Duchowny, przenoszony z parafii do parafii, został zwolniony przez Karola Wojtyłę dopiero wtedy, gdy sprawa wyszła na jaw. - Nawet jeśli zachowywał się, jak powinien, czyli nakładał pewne kary, to nakładał je w taki sposób, żeby zachować wierność systemowi, z którego wyszedł - ocenił dziennikarz Tomasz Terlikowski.
Ksiądz został zatrzymany i choć nie od razu, ale przyznał się do winy. "Uprawiając ten proceder z chłopcami, szukałem chwili zapomnienia od codziennych trosk" - zeznał ksiądz Surgent.
ZOBACZ TAKŻE: Kmieciak: działania tak zwanych obrońców Jana Pawła II są całkowitą karykaturą jego nauczania >>>
Duchowny został skazany na trzy lata, ale karę skrócono mu o połowę. Pozostał czynnym księdzem aż do dnia swojej śmierci w 2008 roku.
Artur Sporniak z "Tygodnika Powszechnego" przypomina, że Jan Paweł II w 1983 roku zreformował Kodeks - zapis o wykorzystywaniu seksualnym dzieci znalazł się w zupełnie innym kanonie niż był do tej pory. - Znalazł się obok takich przestępstw jak uprawianie handlu przez księdza, czyli w zupełnie mało ważnym kontekście - podkreśla Artur Sporniak.
Zapis dotyczący czynów pedofilskich brzmiał dużo bardziej ogólnie. Duchowny w takiej sytuacji "powinien być ukarany sprawiedliwymi karami, nie wyłączając w razie potrzeby wydalenia ze stanu duchownego". - To było wyraźne osłabienie rangi tego przestępstwa i ono było rzeczywiście ignorowane - uważa Artur Sporniak.
Zmiany w prawie kościelnym ws. pedofilii
Sytuację prawną znów zmienił Jan Paweł II w 2001 roku, kiedy zaczęły wybuchać pierwsze skandale z wykorzystywaniem dzieci przez księży między innymi w Stanach Zjednoczonych.
- Zapomniał tylko dodać kary za niewypełnianie tego prawa. W związku z tym biskupi na całym świecie dalej nie stosowali tego zaostrzonego prawa - wskazuje Artur Sporniak.
CZYTAJ TAKŻE: "Przełomowy", "wywołał burzliwe reakcje". Światowe media o reportażu Marcina Gutowskiego >>>
Zdaniem ekspertów wciąż głównym założeniem hierarchów była obrona samej instytucji Kościoła. - Czym bardziej Kościół zamyka się na współpracę, zamyka archiwa, tym bardziej to motywuje dziennikarzy, ale też budzi zainteresowanie wśród opinii publicznej - twierdzi adwokat Artur Nowak, który jest pełnomocnikiem ofiar księży pedofilów.
Teoretycznie pomóc znów miało kolejne zaostrzenie prawa wprowadzone przez papieża Franciszka w 2019 roku, ale Sporniak mówi, że "ono przestało działać", bo choć nawet w Polsce zapadały już wyroki w sprawach tuszowania przestępstw seksualnych w Kościele, to o wielkim oczyszczaniu Kościoła mówić już trudno. - To jest najbardziej przygnębiający wniosek z dziennikarskich śledztw - ocenia Artur Sporniak.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24