Pierwszy dzień procesu Katarzyny W., oskarżonej o zabójstwo swojej córki Magdy. Kobieta nie przyznała się do winy, nie składała także wyjaśnień przed sądem. Zostały one odczytane przez sąd. Kolejna rozprawa odbędzie się 4 marca. Relacja procesu w TVN24 i na tvn24.pl.
Katarzyna W. została odwieziona z powrotem do katowickiego aresztu.
Sąd zakończył dzisiejszą rozprawę. Następna odbędzie się 4 marca.
Obrońca Katarzyny W. na pytanie dziennikarzy, dlaczego Katarzyna W. w czasie procesu "się uśmiechała" powiedział, że "nie jest specem od mimiki, ale jest to jej naturalna reakcja, również być może na stres". - Oskarżona jest w dobrym stanie, przede wszystkim takim, który pozwala jej na uczestnictwo w postępowaniu - zapewniał Ludwiczek.
Arkadiusz Ludwiczek, obrońca Katarzyny W. po wyjściu z sali rozpraw powiedział, że nie ma jeszcze ustalonej listy świadków, którzy pojawią się w trakcie trwania procesu. Zapewnił jednak, że będzie ich więcej, niż na liście, zaproponowanej przez prokuraturę.
Kolejne rozprawy Katarzyny W. odbędą się na mniejszej sali w policyjnych koszarach w terminach: 4 marca, 13 marca, 2 kwietnia i 15 kwietnia.
Sędzia Chmielnicki poinformował, że pozostała, niewielka część protokołów zostanie odczytana z wyłączeniem jawności.
Sędzia zakończył odczytywanie wyjaśnień - Chciałabym się do nich ustosunkować, ale w późniejszym terminie - powiedziała Katarzyna W.
- Reanimowałam ją palcami. Zacisnęłam córce nosek. Chciałam wtłoczyć powietrze w jej płuca, nie chciałam tego robić na siłę. Patrzyłam na jej twarz. Gdy zobaczyłam, że córka się nie rusza, wzięłam ją na ręce i przytuliłam. Wtedy myślałam jeszcze, że Madzia żyje. Po chwili jej główka odchyliła się do tyłu i wtedy pomyślałam, że nie żyje - mówiła Katarzyna W.
Ponadto kobieta nie była w stanie wyjaśnić, czemu nie pobiegła po sąsiadów. - Miałam telefon w kieszeni. Nie wiem, czemu z niego nie skorzystałam. Kiedy robiłam córce sztuczne oddychanie, to w ogóle o tym nie myślałam - twierdziła.
- Pamiętam taki cichy odgłos, gdy uderzyła o ziemię. Stałam chwilę jak sparaliżowana (...). Nie pamiętam, czy klęczałam, czy kucałam - wynika z protokołu. Ponadto Katarzyna W. wyjaśniała, że "kocyk był ze śliskiego materiału, ale nie miało to znaczenia". - Miałam wolną tylko jedną rękę, ale nie pamiętam, czy próbowałam łapać nią Madzię - mówiła kobieta.
Ostatnie wyjaśnienia, które odczytuje sędzia, dotyczą wypadku i momentu upadku małej Magdy.
Sędzia odczytuje protokół z 20 grudnia - ostatni w tej części posiedzenia sądu. - Podtrzymuję swoje wcześniejsze stanowisko, że nie przyznaję się do wszystkich zarzucanych mi czynów (...). Moje wcześniejsze zeznania są pomieszane, postaram się to usystematyzować - mówiła wtedy Katarzyna W.
Sędzia zapowiedział, że rozpoczyna czytanie ostatniego protokołu z przesłuchania. Będzie to prawdopodobnie ostatni fragment wyjaśnień podczas tej rozprawy. Sedzia zapowiedział, że wyjaśnienia znajdują się na kilku kartach.
Z każdym kolejnym przesłuchaniem Katarzyna W. była coraz mniej rozmowna w kontaktach z prokuratorem. 28 listopada po raz kolejny (wcześniej tak sytuacja zdarzyła się np. podczas pierwszego spotkania z prokuratorem w lipcu, kiedy zmieniono jej zarzut) odmówiła składania dalszych wyjaśnień.
Zeznania z 19 września: - W uzupełnieniu swoich wyjaśnień chciałbym powiedzieć, że nie jestem w stanie podać szczegółów akcji reanimacyjnej, ani nie jestem w stanie pokazać tego na manekinie - mówiła Katarzyna W.
Sędzia odczytuje protokół z lipca. Podejrzana nie chciała wtedy składać wyjaśnień.
- Ja nie zabiłam dziecka. Rodzina mi wierzy - zapewnia kobieta.
- Magda była zwrócona twarzą do mnie, kiedy zgasiłam światło, ona się odepchnęła. (...) Widziałam tylko jak leci. (...) Ja jej nie dusiłam - po raz kolejny w zeznaniach Katarzyna W. opowiada o upadku swojego dziecka.
- To nie było celowe z mojej strony. Ja nie zrobiłam tego specjalnie. Mimo, że kłóciłam się z Bartkiem, Madzia nigdy tego nie słyszała. Stawaliśmy zawsze z boku - opowiadała dalej kobieta.
- To nie było celowo z mojej strony, bo gdyby to było celowe, to mogłabym być już w Maroko - zauważyła Katarzyna W.
Sędzia odczytał, jak Katarzyna W. zareagowała na postawienie zarzutu zabójstwa. - Nie przyznaję się do winy. Moim zdaniem eksperty medyczne nie zaprzeczają mojej wersji. To jest tylko kwestia interpretacji - mówiła. Oskarżona w toku postępowania wyjaśniała, że próbowała dziecko reanimować. - Ja ją potem wziełam na ręce. Przytuliłam. Ja się boję śmierci - tłumaczyła.
Zeznania z lipca ubiegłego roku. Katarzyna W. utrzymuje, że "nie udusiła Madzi" i "nie doprowadziła celowo do śmierci dziecka".
- Ja na pewno nie potrafiłabym wyczyścić komputera z pamięci przeglądania stron internetowych, ale nie wiem czy potrafiłby zrobić to Bartek - zeznawała Katarzyna W.
Kolejne wyjaśnienia, które są odczytywane, pochodzą z maja.
- Wracając do tego, kiedy moja córka upadła, to ona tak dziwnie "charczała". Nie płakała, nie krzyczała - mówiła wtedy oskarżona.
Po raz kolejny w odczytywanych wyjaśnieniach pojawiają się informacje dotyczące 24 stycznia, czyli dnia śmierci małej Magdy. Katarzyna W. uzupełnia więc swoje pierwsze wyjaśnienia. Powtarza jednak swoją wersję dotyczącą wypadku. Katarzyna W. tłumaczy, że Magda upadła między drzwiami a fotelem. - Madzia była w kocyku, który został mi na lewej ręce. Jestem tego pewna - podkreślała. - Po tym, jak upadła, chwilę siedziałam przy niej, a potem przeniosłam ją na tapczan - kontynuowała oskarżona.
- Mogłam zapalić tam papierosa, bo jeszcze chwilę tam siedziałam - opowiadała dalej Katarzyna W. - Ja klęczałam twarzą do tej ściany, w której stronę zwrócona była twarz dziecka - relacjonowała.
- Gdy kopałam (miejsce, gdzie została zakopana Magda - red.), to pamiętam, że było mi zimno w kolana. Nie pamiętam czy uszkodziłam sobie dłonie. Szaro-niebieskie rękawiczki, które zostały zabezpieczone na miejscu, nie były moje - zeznała Katarzyna W.
Prokurator pytał Katarzynę W. czy i dlaczego sprawdzała w internecie, jak działa pigułka gwałtu i gdzie można kupić. Oskarżona wyjaśniła, że widziała w telewizji program, jak dziennikarz kupił na dworcu pigułkę gwałtu. - Ja chodziłam do klasy biologiczno-chemicznej, to mnie interesowało - przekonywała.
Po raz kolejny podczas składania wyjaśnień prokurator pyta Katarzynę W. o wpisywanie w wyszukiwarce informacji o lekach nasennych. - Tak, wpisywałam. Miałam problemy ze snem. Źle spałam, bo chciałam dostosować swój dzień do trybu dnia córki i męża - odpowiadała Katarzyna W.
Dalsze wyjaśnienia będzie odczytywał kolejny sędzia, bo jak przyznaje, jest "już lekko jest zmęczony".
Kolejne minuty odczytywania wyjaśnień Katarzyny W. Prokurator dopytuje, jaki był przebieg zdarzeń w 23 stycznia 2012 roku.
Katarzyna W. odpowiada ze szczegółami, jak ten dzień wyglądał. Śledczy chcą wiedzieć o czym rozmawiała z mężem i dlaczego nie odbierała od niego telefonu.
- Jestem pedantką. Lubiłam jak jest czysto. Potem to się przerodziło w tyranię. Musiałam sprzątać po Bartku - zeznawała Katarzyna W.
W wyjaśnieniach padają informacje dotyczące dni poprzedzających 24 stycznia. Prokurator pyta Katarzynę W. o to, co dokładnie robiła i czego dotyczyły rozmowy telefoniczne prowadzone w tamtym czasie.
W wyjaśnieniach pojawia się kwestia wizyty administratora w domu W.
- Czego dotyczyła ta wizyta? - pytał prokurator. - Nie wiem, chyba problemów właśnie z piecami - odpowiedziała oskarżona.
"Jaki był przebieg dnia 21 stycznia?" - to kolejne pytania do Katarzyny W., jakie stawiał jej prokurator podczas przesłuchań.
Trwa odczytywanie relacji z tego dnia.
Kolejne wyjaśnienia Katarzyny W. odczytywane przez sędziego powielają się.- Ja szukałam tych informacji o zaczadzeniu w związku z wydarzeniami z 19 stycznia i kłopotów z piecami - mówiła.
Katarzyna W. tłumaczyła prokuratorowi podczas składanych w czasie śledztwa wyjaśnień, że informacje dotyczące zaczadzenia sprawdzała tylko i wyłącznie w celu prewencyjnym, by zapobiec takiej sytuacji.
Sędzia nadal odczytuje kolejne pytania prokuratora do Katarzyny W. - Czy wchodziła Pani na stronę dotyczące zaczadzenia? - Tak, ale mówiłam już. Chodziło o kłopoty z piecem. My komputer i internet mieliśmy od niedawna. Byłam głodna wiedzy - odpowiadała Katarzyna W.
- Ktoś musiał, bo komputer sam by tego nie zrobił, ale nie byłam to ja - podkreśłiła Katarzyna W.
Sędzia odczytuje pytania prokuratora podczas przesłuchania. Czy wchodziła Pani na strony o małych trumnach, zasiłkach, kremacji. W jakim celu wpisała Pani słowo o kremacji? Lista wejść na strony jest bardzo długa.
- Nie wchodziłam na takie strony. Nie wpisywałam niczego związanego z pogrzebem dziecka. Kiedyś rozmawiałam z Bartkiem o kremacji - odpowiadała kobieta.
- Czy wchodziła Pani na strony związane z zasiłkiem pogrzebowym? - pytał prokurator.
- Byłam w ciąży zagrożonej. Od początku ginekolodzy mówili, że jest to ciąża zagrożona. Ja już wcześniej wpisywałam takie rzeczy na innym komputerze marki Asus, należącym do Pauliny, siostry Bartka.
- Czy wpisywała Pani w wyszukiwarce frazę "dochodzenie w sprawie zatrucia tlenkiem wegla"? - pytał podczas przesłuchania prokurator.
- Nie pamiętam. Czytałam coś o mężczyźnie, który zabił kogoś w taki sposoób. Przeczytałam to z ciekawości.
W wyjaśnieniach Katarzyna W. twierdzi, że jej mąż Bartek zaklejał dziury w piecach, bo z nich wydobywał się dym.
Opis 20 stycznia przez Katarzynę W. i tego, co się wtedy wydarzyło. - Zdarzały się u nas problemy z piecem. Nasi sąsiedzi też mieli problemy.
Obecnie odczytywane są wyjaśnienia dotyczące 19 stycznia. W protokole z przesłuchania pojawiają się pytania śledczych na temat tego, co robiła tego dnia Katarzyna W. i jej mąż. - Bałam się korzystania z pieców, dlatego wpisałam w wyszukiwarce informacje o tlenku węgla - tłumaczyła oskarżona.
- Czy w dniu 19 stycznia zapoznała się Pani z treścią artykułu o tym, jak zabić bez pozostawiania śladów? - pytała prokuratura. - Ja nie czytałam tego artykułu, o którym mowa - odpowiedziała Katarzyna W. podczas zeznań w ubiegłym roku.
Fragment z zeznań z prokuratury:- Czy wpisała pani frazę "jak zabić bez śladów"? - pytał prokurator.- Nie przypominam sobie, żebym wpisywała taką frazę. Raczej wykluczam taką sytuację - odpowiedziała Katarzyna W.
- Chcę trochę odpocząć od społeczeństwa. Mam już dośc wyzwisk - tłumaczyła Katarzyna W., dlaczego chciała wyjechać do Anglii.
W wyjaśnieniach sprzed niemal roku Katarzyna W. zapewniała, że bedzie stawiała się na każde wezwanie prokuratury. Zapowiada jednak śledczym, że bedzie chciała wyjechać za granicę.
W kwietniu w prokole prokuratury pojawia się informacja o odmowie udziału w eksperymencie procesowym.
- Magda była zadbaną dziewczynką. W pamiętniku nie napisałam nic po porodzie. Wszystko, co napisałam było przed porodem, gdy byłam w ciąży. Miałam huśtawki emocjonalne - mówiła w zeznaniach Katarzyna W.
Kolejne wyjaśnienia z 28 marca, kiedy do postawiono jej zarzuty o nieumyślne spowodowanie śmierci dziecka.
- To, co mi pokazał prokurator, to nie był pamiętnik, ale zeszyt. Wiem, że to co tam jest napisane mnie obciąża - powiedziała Katarzyna W. w swoich wcześniejszych zeznaniach.
Podczas, gdy sąd odczytuje kolejne karty protokołów z wcześniejszymi wyjaśnieniami Katarzyny W., oskarżona siedzi bez ruchu, patrzy w stół.
Ciag dalszy zeznań Katarzyny W.: - Dla mnie to byl bardzo tragiczny wypadek. To zdarzenie było przerażające. To trwało chwilę. Byłam przerażona.
- Nie wiedziałam, co mam robić. Nie wiem, czemu podjęłam takie działanie. Chciałam pochować Madzię, by nikt nie robił jej sekcji zwłok - oświadczyła Katarzyna W. Oskarżona zeznała, że nikt nie wiedziął, co zrobiła. - Nikt mi z mojej rodziny nie pomagał - podkreśliła.
- Byłam w takim stanie psychicznym, że niewiele do mnie docierało. To było niezamierzone działanie. Nie zdawałam sobie sprawy, że moje postepowanie zakłócało postępowanie prokuratorskie - kontynuowała Katarzyna W.
Sąd rozpoczyna odczytywanie kolejnego protokołu z przesłuchania, z dnia 4 lutego 2012 roku.
Sąd czyta wyjaśniennia Katarzyny W. w momencie, kiedy prokurator pokazał jej pamiętnik, gdzie są słowa o tym, że nie chce dziecka. - Kochałam ją całym sercem, to niesprawiedliwe, że już nic nie mogę zrobić - mówiła Katarzyna W.
Katarzyna W. w odczytanych wyjaśnieniach: - Ta cała historia z tym porwaniem, to ja za dużo razy kiwnęłam głową...
W wyjaśnieniach pojawia się nazwisko byłego detektywa Krzysztofa R. - Był nachalny, obiecywał mi tyle rzeczy - opisywała go Katarzyna W.
Fragment dotyczący rzekomego "porwania" i tego, dlaczego Katarzyna W. nie przyznała się w rozmowach z bliskimi, że takiego porwania nie było: - Nie potrafiłam odebrać im tej nadziei.
Katarzyna W. w wyjaśnieniach: - Nie powiedziałam Bartkowi, co się stało z Madzią, kiedy zadzwonił do mnie.
Katarzyna W. w wyjaśnieniach o wydarzeniach po śmierci dziecka: - Wycałowałam ją, zrobiłam krzyżyk na czole i poszłam ją tam położyć.
Katarzyna W. w wyjaśnieniach twierdzi, że córka spadła jak, gdy chciała zgasić światło. Sędzia opisuje jak wyglądał moment, kiedy dziecko upadło. Katarzyna W. w swoich wyjaśnieniach nie potrafi powiedzieć, dlaczego nie zadzwoniła na policję i na pogotowie.
Sąd czyta wyjaśnienia Katarzyny W. Oskarżona w prokuraturze wyjaśniła, że wróciła się do domu po pieluchy. Potwierdzają się informacje, że to sąsiadka była ostatnią osobą poza Katarzyną W, która widziała dziecko żywe. Oskarżona w wyjaśnieniach twierdzi, że rozebrała córkę, bo ta w ubranku była niespokojna.
W wyjaśnieniach odczytywanych przez sędziego, Katarzyna W. dokładnie opisuje wydarzenia z 24 stycznia, dnia, kiedy zginęła jej córka.
Katarzyna W. w wyjaśnieniach mówiła o swojej córce "Madzia".
Sąd rozpoczął odczytywanie wyjaśnień Katarzyny W., które złożyła w prokuraturze 2 lutego 2013 roku. Wszyscy dziennikarze bardzo dokładnie notują słowa sędziego.
Sąd zdecydował, że zostaną odczytane wyjaśnienia Katarzyny W. złożone w prokuraturze.
Katarzyna W. przyznała się w nich do zarzutów dotyczących tworzenia dowodów przeciwko innym osobom i powiadomieniu organów ścigania o przestępstwie, którego nie było.
- Chcę skorzystać z prawa do odmowy składania wyjaśnień i udzielania odpowiedzi - mówi Katarzyna W.
Katarzyna W. nie przyznaje się do zarzucanych jej czynów. Nie będzie składała wyjaśnień.
Wyjaśnienia Katarzyny W., które dotyczą relacji rodzinnych - z mężem i dzieckiem, będą utajnione. Co do przebiegu zdarzeń wyjaśnienia będą jawne.
Sad zdecydował, że część wyjaśnień będzie jawna. Jeśli coś będzie narażało interes oskarżonej, dziennikarze zostaną wyproszeni.
Na salę wszedł skład sędziowski.
Katarzyna W. jest już w sali.
Obrońca Katarzyny W.: - Na wyjaśnieniach Katarzyny W. dzisiejsze posiedzenie się zakończy. Oskarżona nie będzie składała nowych wyjaśnień, odczytane zostaną wcześniejsze protokoły.
Przedłuża się zarządzona przez sąd przerwa. Na sali jest już porkurator. Katarzyna. W. nadal jest nieobecna.
Prokurator dla tvn24.pl: - Wyjaśnienia skłądane przez oskarżoną najprawdopodbniej będą ostatnią rzeczą, jaką dziś uda się przeprowadzić przed sądem. Na dzisiaj nie byli wzywani żadni świadkowie. Pierwszym, na kolejnej rozprawie, ma być pan Krzysztof R. (były detektyw - red.)
Sąd zwaraca się do dziennikarzy o wyłączenie sprzętu nagrywającego. Zarządza przerwę do godziny 1.
Wtedy rozpocznie się przesłuchanie Katarzyny W., a sąd podejmie decyzję o ewentualnym utajnieniu tej części rozprawy.
Katarzyna W. będzie zeznawać, chce jednak wyłączenia jawności tej części rozprawy.
Prokuratura nie sprzeciwia się utajnienia zeznań Katarzyny W.
Sąd pyta Katarzynę W. czy złoży wyjaśnienia. Jeśli tak, to czy będzie chciała zrobić to przy obecności mediów.
Katarzyna W. ma przed sobą białą kartkę A4 z notatkami.
Prokurator oskarża Katarzynę W. o uduszenie swojej półrocznej córki.
Katarzyna W. usłyszała zarzut zabójstwa swojej półrocznej córki. - Działanie oskarżonej było przemyślane i zorganizowane - uważa prokuratura.
Katarzyna W. słucha aktu oskarżenia bez emocji. Ręce trzyma spokojne, jej wzrok jest wbity w jedno miejsce. Wrażenia nie robi na niej nawet moment. kiedy prokurator czyta o tym, jak ukryła zwłoki swojej córki.
Prokuratura: - Oskarżona przed śmiercią córki w internecie wyszukiwała fraz: "zasiłek pogrzebowy", "zaczadzenie", "trumny".
Prokurator: - Ukrycie zwłok przez Katarzynę W. miało charakter prowizoryczny.
Prokurator: - Oskarżona spośród przechodniów wybrała niewinną ofiarę dla swoich pomówień.
Śmierć Magdaleny W. była wynikiem celowego działania - podkreśla prokurator.
Prokuratura odczytuje skrócony akt oskarżenia.
Kolejna rozprawa odbędzie się w mniejszej sali.
Sąd zezwolił na rejestrację wideo i audio przebiegu rozprawy na czas ogłaszania dzisiejszego uzasadnienia oraz na czas ogłaszania wyroku, i jego ustnych motywów.
Natomiast nie zezwolił na dokonywanie rejestracji przebiegu rozprawy w pozostałym zakresie, czyli podczas przesłuchań świadków oraz oskarżonej.
Jawność rozprawy jest gwarancją społecznej kontroli i obiektywizmu - argumentował sąd.
Sąd zaznaczył, że będzie mógł utajnić niektóre wątki procesu.
Sąd wyraził zgodę na nagrywanie procesu z wyłączeniem rozpraw, na których rozpatrywane będą dowody.
Proces będzie jawny.
Na salę powrócił skład sędziowski.
Katarzyna W. wróciła na salę sądową.
Opóźnia się wznowienie rozprawy.
Rozprawa zaraz zostanie wznowiona. Na salę wrócili już obrońca i prokurator.
Sąd ogłosił przerwę do godziny 11.15 - wtedy ogłosi decyzję o ewentualnym wyłączeniu procesu z jawności.
Prokuratura prosi o odrzucenie wniosku o utajnienie jawności. Zastrzega, że w przyszłości każdy przypadek utajnienia należy rozpatrywać indywidualnie.
- Oczywiście popieram wszystko to, co powiedział pan mecenas. Chciałam jeszcze tylko dodać, że chciałabym ochronić moją rodzinę przed tym, czego poniekąd jestem przyczyną przed tym całym szumem, przed tymi wszystkim doświadczeniami, które muszą jakoś znosić, więc dlatego popieram wniosek i bardzo proszę o wyłączenie jawności - powiedziała Katarzyna W. prosząc o utajnienie procesu.
Obrońca skoczył swoją przemowę.
Prokuratura: - Oskarżona zaprosiła media do swojego życia. (...) Nie da się już tego uniknąć.
Obrońca Katarzyny W.: błędy oskarżonej były spowodowane słowami jej doradców.
Kiedy mecenas Ludwiczek mówił o "szeregu błędów" oskarżonej, jeśli chodzi o jej "medialną" działalność, Katarzyna W. nawet nie podnosiła wzroku. W dalszym ciągu wpatrywała się w swoje ręce, skrzyżowane na kolanie. Wyraz twarzy Katarzyny W. od momentu pojawienia się na sali rozpraw nie zmienił się.
Obrońca Katarzyny W.: może się zdarzyć, że świadek lub biegły będzie czuł się nieswojo wśród mediów.
Mecenas Ludwiczak zwraca uwagę na zeznania jednej z kobiet, która rzekomo widziała 20 stycznia Katarzynę W. w miejscu, gdzie cztery dni później znaleziono ciało Magdy.
- Obawiam się kolizji między interesem w informowaniu, a sprawiedliwym wyrokiem - mówi obrona.
Obrońca Katarzyny W.: - Wyłączenie jawności tej rozprawy leżało by w interesie wymiaru sprawiedliwości.
Obrońca mówi o krytycznych komentarzach wobec Katarzyny W. - Włos na głowie się jeży, gdy zobaczy się niektóre artykuły czy komentarze w internecie.
Obrońca: - Akt oskarżenia zwiera tezy, ale trzeba je zweryfikować.
Fotoreporterzy robią Katarzynie W. setki zdjęć.
Oskarżona nadal sprawia wrażenie bardzo spokojnej, może trochę nieobecnej. W czasie, gdy jej obrońca argumentuje dlaczego proces powinien toczyć się z wyłączeniem jawności, Katarzyna W., lekko zgarbiona, patrzy w dół, co chwilę zawiesza wzrok.
Obrońca kontynuuje: - Szum medialny nie będzie sprzyjał temu procesowi.
Katarzyna W. siedzi spokojnie, patrzy w jeden punkt. Nie patrzy na obrońcę. Ręce ma nadal skute kajdankami.
Obrońca oskarżonej: - W tej sprawie media odegrały swoją rolę. Trudno ją określić czy jest pozytywną czy też nie.
Katarzynę W. sądzić bedą trzy kobiety i dwóch mężczyzn. Na sali jest ławnik zapasowy, może zadawać pytania. Nie bierze jednak udziału w podejmowaniu decyzji.
Obrońca poszerza argumentację: - Patrząc na tę salę nie sposób nie doceniać czwartej władzy, a więc mediów.
Oskarżona rozmawia ze swoim obrońcą. - Tak, oczywiście - odpowiada na jedno z pytań i uśmiecha się. Sprawia wrażenie nieco bardziej rozluźnionej niż na początku.
Obrona podtrzymuje wniosek o wyłączenie jawności procesu.
Dziennikarze zwracają się do sądu z prośbą o rejestrację procesu.
Na sali rozpraw nie ma nikogo z pokrzywdzonych.
Na salę weszli sędziowie. Proces rozpoczyna się.
Katarzyna W. w asyście policjantów weszła na salę rozpraw. Nie zasłaniała twarzy, nie odwracała głowy. Wchodząc na salę, lekko uśmiechała się. Miała spięte włosy, usta umalowane czerwoną szminką.
Katarzyna W. nie będzie znajdowała się za kuloodporną szybą. Usiądzie obok swojego obrońcy.
Proces opóźnia się, powinien rozpocząć się blisko 10 minut temu.
Miejsce zajął już także mecenas Arkadiusz Ludwiczek, mecenas Katarzyny W. Rozmawia z prokuratorami.
Jeden z funkcjonariuszy, którzy wpuszczają dziennikarzy, mówi: - Tę salę budowano podobno na potrzeby największych mafijnych rozpraw. A takiego ruchu jak dzisiaj nie było tu nigdy.
Na sali jest już prokurator. Wszystkie kamery skierowane są na drzwi, przez które wejdzie Katarzyna W. Proces zaraz ruszy.
Katarzyna W. dotarła do sądu. Zaraz rozpocznie się proces
11 kamer na sali sadowej będzie pokazywało wydarzenia z pierwszych minut na sali sądowej. Wciąż nie wiadomo, czy proces będzie jawny.
Katarzyna W. wyjechała w więźniarce z aresztu do sądu w Katowicach.
Na sali rozpraw jest już obrońca Katarzyny W. Oskarżona nadal nie dotarła.
Policjanci rozkładają specjalną taśmę tak, aby odzielić licznie zgromadzonych dziennikarzy od miejsca dla prokuratora, obrońcym oskarżonej oraz składu sędziowskiego.
Sala rozpraw, w której odbywać się będzie proces Katarzyny W. jest wielkości małej sali gimnastycznej. Wzdłuż niej, mniej więcej w 1/3 przedzielą ją kuloodporna szyba wysokości ok. trzech metrów - wyżej jest drobna siatka. To za nią, na ławie oskarżonych, zasiądzie Katarzyna W. Na sali w tej chwili jest około 50 osób. Prawie wszystkie to dziennikarze.
Na salę rozpraw właśnie wnoszone są akta sprawy Katarzyny W. - 27 tomów.
Jak relacjonuje reporterka TVN24, opóźnia się wyjazd z aresztu Katarzyny W. Oskarżona powinna znaleźć się na sali najpóźniej pół godziny przed rozpoczęciem procesu. Ten rozpoczyna się o 9.30.
Funkcjonariusze zaczęli wpuszczać dziennikarzy na teren sądu.
Gowin powiedział też, że liczy, iż proces Katarzyny W. będzie szybki.
Według prokuratury w styczniu 2012 roku kobieta udusiła córkę, ukryła ciało, po czym powiadomiła o jej rzekomym porwaniu. Ze względu na zainteresowanie mediów, proces odbywa się w specjalnej sali Sądu Okręgowego w Katowicach na terenie koszar policji. Na rozprawę wejdą jedynie posiadacze specjalnych przepustek. Na miejscu są dziennikarze TVN24 i tvn24.pl.
Katarzyna W. zostanie skazana?
Katarzyna W. od listopada przebywa w areszcie. Jej obrońca z urzędu chce utajnienia procesu. Mimo ponad roku od śmierci dziecka, sprawa często pojawia się w mediach i budzi emocje. Zaczęła się 24 stycznia 2012 r., gdy policja przekazała mediom informację o zaginięciu półrocznej dziewczynki z Sosnowca. Według relacji jej 22-letniej matki Katarzyny, dziecko miało zostać porwane z wózka w centrum miasta. Śledztwo w sprawie śmierci Magdy zamknięto pod koniec roku. Według prokuratury kobieta zabiła swoje dziecko, traktując je wyłącznie jako źródło swoich problemów. W opinii biegłego psychologa działała w sposób przemyślany i ukierunkowany na cel, jakim było uniknięcie konsekwencji..
Autor: , nsz / Źródło: tvn24.pl