Zespół lekarzy i prawników chce zmian w prawie, dotyczących uporczywej terapii. Uważają, że w przypadkach śmiertelnie chorych pacjentów, należy dać im możliwość decydowania, jak chcą umrzeć. Projekt ustawy złożyli prezydentowi.
Portal tvn24.pl dotarł do projektu nowelizacji ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta oraz niektórych innych ustaw.
Napisała go grupa prawników i lekarzy m.in. Paweł Andruszkiewicz (Katedra Anestezjologii i Intensywnej Terapii Warszawskiego Uniwersytet Medyczny), Prof. Ryszard Grenda (Klinika Nefrologii, Transplantacji Nerek i Nadciśnienia Tętniczego Centrum Zdrowia Dziecka), Małgorzata Szeroczyńska (zastępca Prokuratora Rejonowego Warszawa Śródmieście).
Autorzy projektu chcą jasnej regulacji prawnej dla lekarzy, kiedy mogą zakończyć uporczywą terapię (leczenie nieuleczalnie chorej osoby), tak by nie musieli obawiać się oskarżenia o spowodowanie śmierci przez zaniechanie (tak jest obecnie). Chcą też zagwarantować pacjentowi i jego bliskim prawo głosu przy podejmowaniu takiej decyzji.
– Naszym obowiązkiem jest ratowanie życia zgodnie z najlepszą wiedzą medyczną, ale nie zadając nieuzasadnionych cierpień, które nie zmienią losu nieuleczalnie chorego pacjenta – mówi nam prof. Ryszard Grenda.
Trudna decyzja
Obecnie proces decyzyjny związany z zaprzestaniem uporczywej terapii nie jest w polskim prawie jasno unormowany.
- Przepisy są tak sformułowane, że mogą być sprzecznie interpretowane - mówi prokurator i doktor prawa Małgorzata Szeroczyńska.
Lekarz powinien leczyć nawet nieuleczalnie chorego za wszelką cenę, zadając mu wielkie cierpienia. Może przy tym, zgodnie z prawem, niemal całkowicie ignorować wolę pacjenta oraz rodziny.
Jeśli odstąpi od leczenia, może zostać pociągnięty do odpowiedzialności karnej i odpowiadać za śmierć przez zaniechanie.
Stąd – jak mówią rozmówcy tvn24.pl - medycy w obawie przed problemami z prokuraturą są bardziej skłonni do nieprzerywania uporczywej terapii.
Chory czy jego bliscy nie mają praktycznie nic do powiedzenia. Medycy mogą, ale nie muszą, pozostawić im ostateczną decyzję ws. dalszego podtrzymywania życia. Oprócz tego mogą, ale nie muszą, uszanować wolę dorosłego pacjenta, jeśli wyraził ją przed zachorowaniem.
W praktyce zdarza się, że lekarze dla świętego spokoju stosują uporczywą terapię, nie biorąc pod uwagę cierpień chorego i jego bliskich. Na dodatek bywa, że rodzina w wielu szpitalach nie jest należycie informowana o postępach choroby i musi trwać w niepewności.
Zmiany konieczne
Autorzy projektu uważają, że taki stan rzeczy jest zły. Ich zdaniem należy stworzyć wyraźne ramy prawne, tak aby była jasna możliwość zgodnego z prawem zaprzestania uporczywej terapii, oraz aby sam pacjent, albo jego przedstawiciele, mogli, po konsultacjach z lekarzami, mieć decydujący głos w tej sprawie.
Projekt nie dotyczy konkretnego zestawu chorób, w przypadku których można by przerywać uporczywą terapię. Jak piszą autorzy, taka decyzja byłaby podejmowana, gdy pacjent jest śmiertelnie chory i nie ma już szans na jego uratowanie. O tym decydować ma konsylium lekarzy. Na zaprzestanie uporczywej terapii musiałby się zgodzić pacjent (lub jego pełnomocnik). Jeśli nie wyraziłby takiej zgody, uporczywa terapia byłaby nadal stosowana, nawet gdyby lekarze mieli inne zdanie.
Wolna wola
Oprócz tego, autorzy postulują wprowadzenie do przepisów prawa dwóch instytucji: testamentu życia i pełnomocnika medycznego.
Według projektu testament życia byłby spisanym oświadczeniem, w którym dorosły człowiek zastrzega, że nie chce, aby w sytuacji nieuleczalnej choroby, stosowano wobec niego uporczywą terapię, a jedynie leczenie paliatywne (pielęgnacja, podawanie jedzenia, picia i środków przeciwbólowych).
Lekarz miałby obowiązek zastosować się do woli pacjenta. Chory mógłby trafić do hospicjum, lub do swojego domu, gdzie też otrzymałby opiekę z hospicjum.
Pełnomocnikiem medycznym byłaby osoba wyznaczona przez świadomego pacjenta, która w sytuacji, gdy on sam już nie będzie mógł wyrazić swojej woli, zrobi to w jego imieniu.
Lekarze, musieliby stosować się do jego decyzji, tak jak do woli samego pacjenta. Zignorowanie woli chorego, lub jego pełnomocnika, miałoby natomiast być zagrożone karą od grzywny do więzienia.
Rozmówcy tvn24.pl są przekonani, że proponowane przez nich rozwiązania, choć znane i stosowane od lat na świecie m.in. w USA na Węgrzech, w Polsce mogą budzić kontrowersje wśród lekarzy i prawników. Dodają, że w naszym kraju pacjent jest na ogół traktowany paternalistycznie i medycy dość powszechnie są przekonani, że wiedzą lepiej, co dla chorego jest najlepsze.
- Kluczowe w naszym projekcie jest zwiększenie praw pacjenta – mówi prokurator Szeroczyńska.
Śmierć naturalna czy zabójstwo przez zaniechanie?
Pojawiają się jednak wątpliwości. Czy lekarz, którego podstawowym zadaniem jest ratowanie życia, powinien pozwolić pacjentowi umrzeć? Czy nie jest to bierna eutanazja?
Prof. Grenda: - Są sytuacje nadzwyczajne, gdy leczenie jest gorsze niż choroba. Najważniejsze jest dobro pacjenta i ono wymaga czasem pozwolenia mu na odejście bez cierpienia. Na godną, naturalną śmierć – mówi lekarz.
Autorzy projektu tak tłumaczą różnicę między odstąpieniem od uporczywej terapii a bierną eutanazją: kluczowa jest intencja lekarza. W przypadku eutanazji biernej, lekarz zaprzestałby leczenia z intencją pozbawienia chorego życia.
W przypadku wycofania się z uporczywej terapii, intencją lekarza jest natomiast "przywrócenie naturalnego procesu umierania" i "ograniczenie zbędnego cierpienia u nieuleczalnie chorego". - Nie robimy rewolucji. Nie proponujemy wprowadzenia niczego, co by było obecnie zabronione – mówi prok. Seroczyńska.
Pozytywnie do idei wycofywania się z uporczywej terapii odnosi się kościół katolicki. – Ponieważ jest to terapia nieskuteczna, daremna, powoduje zbędne cierpienie i pozbawia umierającego godności, to jest wręcz zakazana przez kościół. Świadomy pacjent ma prawo do ochrony przed nią – tłumaczy ksiądz dr Jan Kaczkowski, bioetyk i kierownik Puckiego Hospicjum Domowego.
Oficjalny pogląd Watykanu na ten temat wyłożył papież Pius XII, dopuszczając w pewnych warunkach zaprzestanie leczenia, jeśli śmierć będzie niechcianą, acz nieuniknioną konsekwencją tego działania.
Wolno rezygnować z uporczywej terapii, która nie niesie nadziei na polepszenie stanu chorego, a jedynie przysparza mu zbędnego cierpienia. W tej samej kwestii podobnie wypowiadał się papież Jan Paweł II.
Do Sejmu
Autorzy projektu chcą, by Bronisław Komorowski skorzystał z swoich uprawnień i skierował projekt do Sejmu. Dokument od miesiąca znajduje się w Kancelarii Prezydenta. Jak twierdzą lekarze, trwa analiza treści projektu. Doszło też do spotkania autorów z urzędnikami, konkretnych decyzji jednak nie ma.
Na nasze pytania kancelaria nie odpowiedziała.
Autor: Maciej Kucharczyk//mat / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu