Premierem i szefem MON po wyborach nie będą Beata Szydło i Jarosław Gowin, a Jarosław Kaczyński i Antoni Macierewicz - stwierdził w magazynie "Świat" w TVN24 Biznes i Świat Kazimierz Marcinkiewicz. Były premier dodał, że Szydło "jest bardzo słaba" i ucieka od "niektórych tematów" do momentu, w którym "ktoś jej pokaże odpowiedź".
Były premier jest "absolutnie przekonany", że po wyborach premier nowego rządu nie zostanie Beata Szydło i nie ma najmniejszych szans na to, by szefem Ministerstwa Obrony Narodowej został Jarosław Gowin.
Macierewicz "wszystko spie***"
Kazimierz Marcinkiewicz uznał, że zaproponowanie Gowina na stanowiska szefa resortu obrony niczego nie oznacza i dlatego Beata Szydło mówi o nim jako "poważnym kandydacie", a nie pewnym tego stanowiska polityku. W jego ocenie Gowin pozostanie "tylko kandydatem" na czas kampanii.
- Gowin oczywiście nie będzie szefem MON, bo za resort siłowy odpowiadał w PiS zawsze Antoni Macierewicz. (...) Jego wypowiedzi z Chicago nie przeszkadzają Prawu i Sprawiedliwości. Macierewicz wszystkiego, czego się w życiu dotknął, spie***, ale mimo to jest wiceprezesem największej partii opozycyjnej i idzie po zwycięstwo. Jarosławowi Kaczyńskiemu to nie przeszkadza - tłumaczył były premier.
Odniósł się tym samym m.in. do wypowiedzi Macierewicza ze spotkania z Polonią w Chicago, gdy na początku października były szef komisji weryfikacyjnej WSI i autor raportu z likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych wyraził nadzieję, że po wyborach parlamentarnych opublikowany zostanie aneks do raportu. Stwierdził, że obecnie do tego nie doszło, bo prezydent Andrzej Duda, w gestii którego leży decyzja ws. ewentualnego opublikowania aneksu, musiałby zwrócić się do premier Ewy Kopacz o kontrasygnatę. Macierewicz komentował też wtedy pytanie publiczności o to, czy Donald Tusk "był agentem Stasi" i porównywał Kancelarię Prezydenta Bronisława Komorowskiego do "okupantów Polski" rozkradających jej majątek po tym, jak zauważono, że z Pałacu Prezydenckiego zniknęła część jego wyposażenia.
"Słaba" Szydło. To Kaczyński będzie premierem
Kazimierz Marcinkiewicz ocenił też w TVN24 Biznes i Świat, że Beata Szydło "jest bardzo słaba" i nie będzie kandydatką na premiera nowego rządu. - Objazd kraju przez Jarosława Kaczyńskiego świadczy o tym, że taka decyzja jest już podjęta - stwierdził. - Kaczyński ruszył w Polskę, bo zobaczył, że Beata Szydło nie zdobywa nowych wyborców, a może nawet trochę ich traci - dodał.
Były premier uznał też, że "Szydło pokazała wielokrotnie, że unika odpowiedzi na niektóre tematy i wraca do nich dzień później, gdy ktoś jej pokaże odpowiedź". - Dziś widzę, jak Jarosław Kaczyński wraca do kampanii wyborczej, że jednak chce mieć większy wpływ na to, co się dzieje w PiS (...) i myślę, że to on będzie premierem - powiedział.
Uznał, że szef PiS wytłumaczy Polakom po wyborach zmianę zdania w tej kwestii, mówiąc, że "Szydło byłaby premierem, gdyby powstał tylko rząd PiS-u".
Marcinkiewicz odniósł się też do słów Beaty Szydło wypowiedzianych kilkadziesiąt minut wcześniej w programie "Kropka nad i" w TVN24, gdzie kandydatka PiS na szefa rządu przekonywała, że Polska "nie jest gotowa na przyjęcie 12 tys. uchodźców".
- Osobiście mi to ubliża. Uważam, że (tacy) politycy ubliżają polskiemu narodowi. Mówienie, że nie poradzimy sobie z 12 tys. uchodźców, jest karygodne. Szydło się myli i nie chciałbym mieć w kraju premiera, który boi się przyjąć takich ludzi. [Jej - red.] niechęć wynika z kalkulacji i trwającej kampanii wyborczej, a to jeszcze gorzej, bo jeśli wykorzystuje się tragiczną sytuację takich ludzi do haniebnych celów [w czasie kampanii wyborczej - red.], to wiem, że taki polityk nie podniesie Polski, nie rozwiąże polskich problemów - uznał były premier.
Autor: adso\mtom / Źródło: TVN24 Biznes i Świat
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Biznes i Świat