- Gdybym to ja był na miejscu premier Ewy Kopacz, byłyby dymisje - powiedział w "Jeden na jeden" w TVN24 Kazimierz Marcinkiewicz. Były premier skomentował w ten sposób sesję zdjęciową szefowej rządu dla jednego z kolorowych magazynów. W artykule pojawiła się informacja o tym, z jakich firm i sklepów pochodzą ubrania i dodatki, w których wystąpiła Kopacz.
Zdaniem eksperta z zakresu marketingu politycznego lokowanie produktu w sesji z udziałem Ewy Kopacz nie przystoi szefowej rządu.
Kazimierz Marcinkiewicz zaznaczył w "Jeden na jeden", że nie jest to jednak wina premier, ale kogoś z jej otoczenia, kto odpowiadał za sesję w czasopiśmie.
- Ktoś źle pokierował tymi sprawami, ona na pewno się tym nie zajmowała - powiedział. Dodał, ze ktoś "wpuścił ją w maliny". - Ktoś z kancelarii premier powinien za to polecieć. Gdybym ja był na jej miejscu, byłyby dymisje - powiedział Marcinkiewicz.
Były premier przyznał, że on sam nie wziął nigdy udziału w podobnym przedsięwzięciu, choć otrzymywał takie propozycje. - Nie widzę nic złego w tego typu sesjach, kolorowe magazyny są czytane przez kobiety - mówił.
Jak poinformowało Radio ZET, kancelaria premiera chce teraz wyjaśnień od redakcji tygodnika "Viva!". Redakcja miała o podpisach nie uprzedzić premier.
"Spadek formy" Kopacz
Zdaniem byłego premiera niektóre działania Ewy Kopacz wskazują, że "mamy do czynienia ze spadkami formy" premier. Marcinkiewicz stwierdził też, że otoczenie Kopacz jest gorsze niż to, które miał Donald Tusk.
- Jak ja się temu przyglądam, to widzę, że pani premier jest bardzo nierówna. Czasem ma doskonałe wystąpienie, widać power, ciekawe podejście do Polski, a czasem widzę tę nierówność - powiedział.
Były premier podkreślał, że szefowa rządu potrzebuje doradców merytorycznych i wizerunkowych, którzy będą wspierać ją w działaniach akceptowanych przez społeczeństwo.
Ponadto, jak mówił - choć premier przedstawiła ciekawe expose, to tak naprawdę "nie wiemy, co się z tym wszystkim dzieje".
Pełnomocniczki w resortach
Ewa Kopacz powołała dwie pełnomocniczki do pomocy w resorcie zdrowia i edukacji. Beata Małecka-Libera i Urszula Augustyn będą pomagać w realizowaniu zdań wynikających z jej expose. Trwają rozmowy nad obsadzeniem stanowisk dla dwóch kolejnych pomocniczek rządu.
Marcinkiewicz przyznał w "Jeden na jeden", że czekał na jakieś ruchy kadrowe w rządzie. - Ten rząd nie cieszy się sławą w Polsce. Musi coś zmienić - mówił. - Pani premier ma kłopot, bo jest premierem z nadania partii, a nie ze zwycięstwa wyborczego. To nie jest ta sama siła i ranga - dodał.
W ocenie Marcinkiewicza Kopacz nie wymieniła ministrów, a zdecydowała się na powołanie pełnomocniczek być może dlatego, by najpierw przyjrzeć się pracy poszczególnych resortów.
Autor: db//gak / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24