Drzwi niektórych wrocławskich kościołów stoją otworem dla kandydatów prowadzących kampanię wyborczą. – ale tylko dla kandydatów Prawa i Sprawiedliwości. W ostatnich dniach dwóch z nich przemawiało do wiernych.
Oficjalnie tematem piątkowego spotkania kandydata na posła z listy Prawa i Sprawiedliwości, Kazimierza Michała Ujazdowskiego, była atrakcyjność patriotyzmu. Ale po wieczornej mszy były minister kultury z ambony mówił tak: - Są tacy ludzie, takie środowiska, są takie grupy, które chcą nas przerobić na ludzi bez tożsamości. Którzy wmawiają nam, żeby zrzucić gorset historii, to wtedy się będziemy dobrze czuć.
W kościele, jeżeli jestem zapraszany, to dlatego, że mam kompetencje Kazimierz Michał Ujazdowski, PiS
Gazetki bez związku
I mimo, że swoje wystąpienie kończył zagrzewając „przełamiemy, przełamiemy ten zły stan rzeczy” wywołując aplauz wśród wiernych, to Kazimierz Michał Ujazdowski obstaje, że kampanii wyborczej nie prowadził.
- W kościele, jeżeli jestem zapraszany, to dlatego, że mam kompetencje – przekonywał, choć podczas spotkania dostępne też były gazetki opatrzone logiem PiS przedstawiające jego sylwetkę.
W świątynie, ale po mszy
- Ja bym się wstydził na miejscu takiego polityka, jeżeli jestem wierzący i jeżeli tak traktuje świątynię. I bym tego nie robił i nie wciskałbym kitu swoim potencjalnym wyborcom – komentuje Adam Szostkiewicz z tygodnika „Polityka”.
Nie wiadomo natomiast, co o wystąpieniu Ujazdowskiego myśli proboszcz, który umożliwił mu to spotkanie. Zachorował.
Nie tylko Ujazdowski, ale tylko PiS
Jeżeli spotkanie wyborcze odbywa się w kościele, to dla wyborców jest jasne, że Kościół co najmniej akceptuje polityków tej partii i jej przekonania, jeżeli nie wprost im sprzyja. To jest fakt. To nie jest prawda, że Kościół wynajmuje te sale tylko dla pieniędzy. Za tym się kryje, jeżeli nie jawne poparcie to przynajmniej poparcie sugerowane. Jan Hartman, filozof, etyk i kandydat SLD
On nie widzi w tym nic złego, bo każdy może takie spotkanie zorganizować. Okazuje się jednak, że proboszcz nie ma zamiaru udostępniać sali dla ewentualnego kandydata PO.
Bez wskazań
- Jeżeli spotkanie wyborcze odbywa się w kościele, to dla wyborców jest jasne, że Kościół co najmniej akceptuje polityków tej partii i jej przekonania, jeżeli nie wprost im sprzyja. To jest fakt – oburza się Jan Hartman, filozof, etyk i kandydat SLD na posła.
I dodaje: - To nie jest prawda, że Kościół wynajmuje te sale tylko dla pieniędzy. Za tym się kryje, jeżeli nie jawne poparcie to przynajmniej poparcie sugerowane.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24