- Staję tu, żeby pokazać kłamstwo Antoniego Macierewicza i kłamstwo podkomisji smoleńskiej, a z drugiej strony pokazać prawdę o tym, co stało się z Tupolewem 154-M, numer boczny 102. Czyli z bliźniaczym tupolewem do tego, który roztrzaskał się w katastrofie pod Smoleńskiem - powiedział w Sejmie wiceszef MON Cezary Tomczyk. Zaprezentował materiały, które - jak wskazywał - świadczą o zniszczeniach maszyny, jakich dokonała podkomisja Macierewicza. Zapowiedział też złożenie zawiadomienia do prokuratury między innymi na Macierewicza i byłego szefa MON Mariusza Błaszczaka.
Wiceminister obrony Cezary Tomczyk (KO) pojawił się w czwartek po południu na sejmowej mównicy, by przedstawić posłom - jak już wcześniej zapowiadał - "informację dotyczącą zniszczenia samolotu Tu-154M-102 przez podkomisję Smoleńską, którą kierował A. Macierewicz".
- Dziś staję przed państwem, żeby pokazać kłamstwo Macierewicza i kłamstwo podkomisji, ale z drugiej strony pokazać prawdę o tym, co stało się z Tupolewem 154-M, numer boczny 102. Czyli z bliźniaczym tupolewem do tego, który roztrzaskał się w katastrofie pod Smoleńskiem - oznajmił.
Podkomisji smoleńskiej Macierewicza przyglądał się reporter "Czarno na białym" Piotr Świerczek. W swoich materiałach obnażał nieprawidłowości w jej pracach, pokazywał zatajone dokumenty i inne kontrowersyjne aspekty działalności podkomisji.
ZOBACZ REPORTAŻ PIOTRA ŚWIERCZKA Z "CZARNO NA BIAŁYM":
Tomczyk "odsłania część raportu"
- Mam tutaj cytat przed sobą Antoniego Macierewicza, który powiedział, że "to całkowita nieprawda, jakoby podkomisja do spraw ponownego zbadania wypadku lotniczego, której byłem przewodniczącym, rzekomo dokonała, jak pan publicznie stwierdził wielokrotnie wcześniej, zniszczenia samolotu Tu-154M, numer boczny 102, a także pocięcia go piłami, szlifierkami oraz jakoby rzekomo samolot ten był niszczony w latach 2016-2019, aż do momentu, kiedy zablokowała to prokuratura" - mówił na sali plenarnej wiceminister obrony.
Jak podkreślał Tomczyk, "to jest twierdzenie Antoniego Macierewicza".
- Ja bym chciał państwu pokazać prawdę w tej sprawie i odsłonić część raportu, który będzie publicznie zaprezentowany do końca października, tak żeby sama opinia publiczna, żeby każdy Polak i każda Polka mogli przyjrzeć się faktom w tej sprawie. Pozwolę sobie pokazać państwu stan tego samolotu dzisiaj i to, co się z nim stało - kontynuował. - Pokażę państwu dokumentację z inwentaryzacji, która została dokonana w ostatnim czasie, ale też zdjęcia, które były robione przez samą podkomisję - zapowiadał.
Na rzutniku zaprezentował w tym momencie materiały multimedialne, które przedstawiają to, jak "wygląda ten samolot dzisiaj".
"Prawda o tym, jak Macierewicz wraz ze swoją grupą zniszczył samolot"
- Tutaj jasno widać, że jeżeli chodzi o stan samolotu w tej chwili, widoczne są liczne ubytki poszycia, w tym w wyniku jego wycięcia. Koła podwozia głównego bez ciśnienia. Podwozie podparte drewnianymi belkami. Brak jakiegokolwiek zabezpieczenia otworów powstałych w wyniku rozebrania płatowca - wyliczał.
Pokazał też pismo, które - jak oświadczył - "jest jednym z koronnych dowodów w tej sprawie, który będzie przedstawiony w raporcie dotyczącym działalności Antoniego Macierewicza".
- Ono za chwilę będzie (dostępne - red.) dla wszystkich państwa publicznie. To jest pismo z roku 2018, kiedy ministrem obrony narodowej był Mariusz Błaszczak. Pismo jest podpisane przez generała dywizji pilota Jana Śliwkę (...) i jest skierowane do Ministerstwa Obrony Narodowej, którym zarządza (zarządzał w momencie kierowania pisma - red.) Mariusz Błaszczak. Cytuję: "przeprowadzona inwentaryzacja stwierdza m.in. uszkodzenia krytycznych elementów siłowych konstrukcji płatowca, to jest kadłuba, skrzydła samolotu, uszkodzone wręgi, żebra, poszycie lewego skrzydła, zniszczona osłona wciągnika śrubowego slotu, zniszczenia spowodowane badawczą działalnością podkomisji do spraw ponownego zbadania wypadku lotniczego. Charakter wyżej wymienionych uszkodzeń jest trwały i nieodwracalny" - zakończył Tomczyk.
Według niego, "to jest prawda o tym, jak Antoni Macierewicz wraz ze swoją grupą rekonstrukcyjną zniszczył samolot Tupolew 154-M, numer boczny 102".
"U góry jest szlifierka kątowa"
Tomczyk prezentował kolejne slajdy z przygotowanej prezentacji. Jak wskazał, pokazując kolejne zdjęcie, "przedstawia wnętrze zbiornika paliwa w lewym skrzydle z wyciętym żebrem, które jest jednym z kluczowych fragmentów skrzydła". Według niego, "doszło do usunięcia ważnego elementu poprzez jego brutalne wycięcie".
Tomczyk przypomniał słowa Macierewicza, który twierdził, że nieprawdą jest, iż w podkomisji używano szlifierek i dokonywano cięcia elementów.
Jednakże - podkreślił wiceszef MON - "to jest zdjęcie, które pochodzi z zasobów podkomisji Antoniego Macierewicza". - Jak państwo zobaczą, u góry jest szlifierka kątowa, przy której pomocy wycinano całe fragmenty skrzydła oraz wiele innych fragmentów z tego samolotu, co powodowało nieodwracalne zniszczenie - zaznaczył.
Pokazał też inną fotografię, na której - ja mówił - "mamy do czynienia z przeciętym dźwigarem skrzydła" i "jest to element krytyczny z punktu widzenia tego samolotu".
- Ja rzeczywiście wcześniej, kiedy mówiłem o szlifierce kątowej, zapomniałem wspomnieć o młotkach. Młotek też był narzędziem demontażu tupolewa. Zresztą jest na zdjęciu, które zostało znalezione w podkomisji smoleńskiej, jednym z 650 zdjęć, które zostało zrobione przez samą podkomisję smoleńską - uzupełnił.
- Oprócz niszczenia elementów konstrukcyjnych podkomisja doprowadziła także do drastycznej dekompletacji samolotu, prowadzonej w sposób brutalny i chaotyczny. Widoczna fotografia obrazuje stan wnętrza przedziału pasażerskiego i świadczy o nieprzestrzeganiu jakichkolwiek norm prowadzenia prac rozbiórkowych - mówił dalej, wskazując na kolejny slajd.
- Można mówić o kompletnej dewastacji samolotu, który też miał ogromną wartość i w 2011 roku był sprawny technicznie - podkreślił.
- Kolejny slajd. (...) Specjaliści działający w podkomisji Macierewicza pokusili się o zabezpieczenie niektórych otworów powstałych w wyniku wycinania elementów samolotu. W tym celu posłużono się pasami taśmy klejącej, której głównym celem było, jak mi się wydaje, raczej zakrycie hańby, jakiej dopuściły się osoby odpowiedzialne za prowadzenie tych prac - kontynuował.
- Kolejny slajd też z zasobów podkomisji Antoniego Macierewicza. W taki oto sposób postanowiono składować zdemontowane elementy wyposażenia wnętrza samolotu - upchnięte do worków na śmieci elementy wygłuszania, jak państwo widzą na załączonym obrazku, w żaden sposób nie nadawały się do ponownego montażu - powiedział.
"Antoni Macierewicz wizytował prace osobiście"
Ja mówił Tomczyk, "to jest koniec, jeżeli chodzi o zdjęcia, ale początek, jeżeli chodzi o kwestię pewnej informacji".
- Samolot numer 102 bezpośrednio po przebazowaniu do Mińska Mazowieckiego był sprawny technicznie. Został wyceniony w ówczesnym czasie na 47 milionów złotych. Istniała opcja sprzedaży przez Agencję Mienia Wojskowego - informował.
- Minister obrony narodowej Antoni Macierewicz w roku 2016 na wniosek pełniącego obowiązki przewodniczącego podkomisji Kazimierza Nowaczyka wyraził zgodę na przeprowadzenie prac na tym samolocie. Efekt tych prac widzieli państwo na zdjęciach - stwierdził.
Wiceminister przekazał też, że "prace nadzorował pan Glenn Joergensen". - Prace rozpoczęły się w marcu 2016 roku. Od dnia 25 maja 2017 roku Jorgensen i pracownicy wojskowych zakładów lotniczych rozpoczęli pracę mające na celu demontaż lewego skrzydła, usunięcie części jego poszycia oraz prace na stateczniku poziomu. Od 24 sierpnia rozpoczęto demontaż wnętrza. W dniach 23-24 marca 2018 roku oraz w maju 2018 roku prace wizytował Antoni Macierewicz osobiście, już jako przewodniczący podkomisji smoleńskiej. O wszystkim wiedział i od tej odpowiedzialności nie ucieknie - podkreślił.
Kalendarium wydarzeń
Tomczyk przedstawiał dalej kalendarium wydarzeń.
- Co więcej, 18 lipca 2018 roku prokurator (Marek) Pasionek z zespołu śledczego od pana ministra (Zbigniewa) Ziobry informuje ministra (Mariusza) Błaszczaka, że z samolotu są demontowane elementy istotne dla przyszłego opiniowania przez biegłych - mówił.
- Prokuratura Krajowa 21 września 2018 roku ponownie informuje ministra Błaszczaka i prosi o spowodowanie dokonania inwentaryzacji, albowiem otrzymała informację, że demontowane części samolotu Tupolewa są, uwaga, wywożone poza teren jednostki i prowadzone są na nich badania niszczące - dodał.
Według niego, "minister obrony Błaszczak nie podjął w tej sprawie żadnych działań poza przesłaniem do wiadomości Macierewicza tego pisma, bez polecenia zaprzestania czynności albo wstrzymania pracy".
- W dniu 20 listopada 2018 roku generał dywizji pilot Jan Śliwka, co widzieli państwo przed chwilą, informuje ministerstwo obrony, że stwierdzono, cytuję: "krytyczne uszkodzenia elementów siłowych konstrukcji płatowca, zniszczeń dokonała podkomisja do spraw ponownego zbadania wypadku lotniczego pod Smoleńskiem" - kontynuował.
Natomiast "w listopadzie 2019 roku prokurator generalny postanowił uznać i zabezpieczyć jako dowód rzeczowy ruchomość w postaci samolotu". - To znaczy zakazać podkomisji smoleńskiej pracy nad tym samolotem - wyjaśniał.
Jak zauważył Tomczyk, "Macierewicz poinformował, że to jest nieprawda, że prokuratura tego zakazała, ale istnieje pismo z 2019 roku, które o tym mówi". - Macierewicz w tej sprawie wielokrotnie kłamał - ocenił.
Zawiadomienie do prokuratury
- W tej sprawie składamy zawiadomienie do prokuratury, które dotyczy zarówno Antoniego Macierewicza, jak i pana Joergensena oraz pana ministra Błaszczaka - oznajmił. - Ta sprawa zostanie zgłoszona do prokuratury razem z innymi sprawami wraz z momentem przekazania raportu w sprawie Antoniego Macierewicza opinii publicznej, co zdarzy się do końca października - dodał Tomczyk.
Siła śledztwa
W kwietniu tego roku w TVN24 premierę miał reportaż Piotra Świerczka "Siła śledztwa". Prokurator Krzysztof Schwartz, szef Zespołu Śledczego nr 1, powołanego do zbadania przyczyn katastrofy w Smoleńsku, przyznał w nim, że zdaniem ekspertów nie ma szans, by drugi Tu-154M wzbił się jeszcze kiedykolwiek w powietrze.
Opowiada m.in. o "pracach niszczących" w samolocie, ujawnia, że biegli nie znaleźli żadnych dowodów, iż na pokładzie maszyny, która rozbiła się w Smoleńsku, doszło do wybuchu, opowiada o kulisach współpracy ze stroną rosyjską przy wyjaśnianiu okoliczności katastrofy, mówi o kryteriach, jakimi kierowała się prokuratura przy wyborze biegłych i "trudnej" współpracy z podkomisją smoleńską Antoniego Macierewicza.
ZOBACZ INNE REPORTAŻE PIOTRA ŚWIERCZKA O PODKOMISJI SMOLEŃSKIEJ:
Źródło: TVN24