Kolejny raport podkomisji MON na temat katastrofy smoleńskiej, który Antoni Macierewicz przedstawił w poniedziałek, komentowali w "Tak jest" na antenie TVN24 Izabella Sariusz-Skąpska i Paweł Deresz, których bliscy zginęli w Smoleńsku. - Otóż mnie ten raport napawa obrzydzeniem, bowiem wykorzystywanie tragedii smoleńskiej do politycznych celów jest czymś niezwykle przerażającym - mówił Deresz. - Nasi bliscy i ich śmierć stają się przedmiotem memów - stwierdziła Sariusz-Skąpska.
Dzień po dwunastej rocznicy katastrofy rządowego samolotu Tu-154M pod Smoleńskiem Antoni Macierewicz przedstawił kolejny raport podkomisji MON z wynikami badań w sprawie tragicznych wydarzeń z 10 kwietnia 2010 roku. - Głównym i bezspornym dowodem tej ingerencji był wybuch w lewym skrzydle na sto metrów przed minięciem przez samolot brzozy - utrzymywał Macierewicz. Tezy przedstawione przez niego zostały zweryfikowane przez Konkret24 na podstawie ustaleń ekspertów prokuratury i raportu komisji Jerzego Millera.
Deresz: mnie ten raport napawa obrzydzeniem
Paweł Deresz, mąż zmarłej w katastrofie smoleńskiej Jolanty Szymanek-Deresz, powiedział w poniedziałek w "Tak jest" na antenie TVN24, że "trudno brać urojenia pana Macierewicza jako sprawy poważne". - Natomiast mimo wszystko warto się tym raportem zająć z innej strony. Otóż mnie ten raport napawa obrzydzeniem, bowiem wykorzystywanie tragedii smoleńskiej do politycznych celów jest czymś niezwykle przerażającym - podkreślał.
Ocenił, że raport był "pisany pod tezę: za wszelką cenę musimy udowodnić, że był zamach". - Dlatego też pan Macierewicz dobrał sobie odpowiednich współpracowników, odpowiednie dokumenty, zrezygnował z raportu pana Millera, zrezygnował z osiągnięć polskiej prokuratury wojskowej, zrezygnował z osiągnięć polskich instytutów naukowych - dodał.
Sariusz-Skąpska: to jest niestety kwestia bardzo konkretnej polityki
- To nie jest tylko kwestia urojeń. To jest niestety kwestia bardzo konkretnej polityki - stwierdziła Izabella Sariusz-Skąpska, prezes zarządu Federacji Rodzin Katyńskich i córka Andrzeja Sariusza-Skąpskiego, który zginął w katastrofie smoleńskiej. - Tutaj nic się nie zmieniło. 12 lat niezwracania uwagi, że 96 osób straciło życie, 96 rodzin było pogrążonych w żałobie, przeżyło pogrzeby. Potem 70-parę rodzin przeżyło koszmar i barbarzyństwo ekshumacji. To wszystko jest nieważne. Ważny jest pan Macierewicz, który jest niczym wyciągnięty znowu królik z kapelusza, dynda sobie na jakiejś nitce, dość dokładnie wiadomo, gdzie ta nitka jest zawieszona - powiedziała.
Oceniła, że jest to "po prostu obrzydliwe, również w kontekście, a przede wszystkim nawet w kontekście tego, że od 24 lutego patrzymy na prawdziwą wojnę".
Sariusz-Skąpska: ten element naszej tragedii jest w zasadzie kompletnie pomijany
Według raportu podkomisji Macierewicza bomba miała zostać umieszczona w samolocie rok przed zamachem i odpalona tuż przed lądowaniem. - Niczego takiego na pewno nie było - ocenił Deresz. - Mówiąc szczerze, gdybym ja był zamachowcem, to dokonałbym tej eksplozji na wysokości co najmniej 10 tysięcy metrów, a nie na wysokości 20 czy 30 metrów nad ziemią, aby mieć stuprocentową pewność - dodał.
- Wydaje mi się to tak absurdalne, żeby ktoś w jednym z tupolewów umieścił tak na wszelki wypadek bombę, bo może to się kiedyś przyda, to jeśli to było rok przed zamachem w Smoleńsku, to chyba w międzyczasie pan prezydent wielokrotnie używał tego samolotu do innych podróży - mówiła Sariusz-Skąpska. - Co warte byłyby rozmaite służby, które dbają o bezpieczeństwo najważniejszych osób w państwie, jeśli przez rok nie wykryto, że na pokładzie samolotu, na którym raz latają delegacje w randze premiera, raz prezydenta, czy innych najważniejszych osób w państwie po prostu spokojnie poczekają sobie bomby? - pytała.
Stwierdziła, że "tego typu absurdalne tezy już się naprawdę wymykają spod kontroli". - Coraz słabiej używam tego argumentu, że jest to szaleństwo, wariactwo, bo takie myślenie prowadzi tylko do tego, że nasi bliscy i ich śmierć, a to jest śmierć realna, stają się przedmiotem memów, stają się przedmiotem takiego uśmieszku - powiedziała Sariusz-Skąpska.
- Ten motyw, ten element naszej tragedii jest w zasadzie kompletnie pomijany. Został już tylko samolot, zostały parówki i puszki, tak jak gdyby ten samolot leciał wypełniony manekinami. Ludzie nie są brani pod uwagę - podkreślała.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24