Do tej pory nie wiadomo, co zatruło ryby w Odrze, w której doszło do katastrofy ekologicznej. Profesor doktor habilitowany Jacek Piskozub, fizyk morza z Instytutu Oceanologii Polskiej Akademii Nauk mówił, że przyczyną może być efekt uboczny jakiegoś procesu technologicznego, zrzucenie czegoś do rzeki, ale też zmiany klimatyczne. - Gdyby się okazało, że to nie jest zrzut toksyny z fabryki, tylko że to jest po prostu efekt zmian klimatu, to ja bym się bał tego jeszcze bardziej - powiedział.
Informacje o śniętych rybach w Odrze wędkarze zaczęli zgłaszać pod koniec lipca. Przez długi czas nie było wiadomo, jakie działania podejmowały w tej sprawie władze i właściwe służby. Wokół sprawy powstały liczne pytania, począwszy od tego, jaka była przyczyna zatrucia wody i kto odpowiada za katastrofę ekologiczną.
CZYTAJ WIĘCEJ: Katastrofa ekologiczna w Odrze. Co wiemy do tej pory
Ekspert: zachowałbym ostrożność i zamknął niektóre nadmorskie kąpieliska
Profesor doktor habilitowany Jacek Piskozub, fizyk morza z Instytutu Oceanologii Polskiej Akademii Nauk stwierdził w TVN24 we wtorek, że to, jak może wpłynąć zatrucie Odry na Morze Bałtyckie, wiedzielibyśmy, gdyby było wiadomo, czym rzeka została zatruta. Jego zdaniem to, że nadal nie wiemy, jaka to substancja, oznacza prawdopodobnie, że jest ona organiczna. - Substancji organicznych są setki tysięcy, jak nie więcej, i to pewnie długo zajmie, zanim znajdziemy, co to było - powiedział. Dodał, że szukanie takiej substancji może nawet zająć miesiące.
- Miejmy nadzieję, że ta substancja się już częściowo rozłożyła, ale nie wiemy tego - zastrzegł rozmówca TVN24. - Miejmy nadzieję, że się wymiesza z większą ilością wody w Zalewie Szczecińskim i oczywiście dotrze do morza. Morza to nie zniszczy, bo morze ma olbrzymią objętość, natomiast typowa cyrkulacja na południowym Bałtyku jest taka, że to pójdzie na wschód, czyli w stronę Międzyzdrojów, Rewala - wyjaśniał.
- Ja bym tam zachował ostrożność i zamknął te kąpieliska, bo nie wiemy, z czym mamy do czynienia - radził profesor Piskozub.
Doprecyzował, że należałoby to zrobić przynajmniej na czas, kiedy zatruta woda będzie przepływać w pobliżu kąpielisk. Dodał, że za kilka dni to, co zatruwa Odrę, dotrze do Zalewu Szczecińskiego, który należy obserwować, bo jest duże prawdopodobieństwo, że również tam padną ryby.
Fizyk morza z Polskiej Akademii Nauk ocenił, że problemem jest to, iż nikt nie bada, co jest trute tą substancją. - Pytanie, jak to działa na małże, na plankton, na te rzeczy, którymi się żywią ryby - wymieniał profesor Piskozub. - To jest bardzo ważne, bo od tego zależy też to, co się będzie działo w morzu i pozwoliłoby to nam po części zawęzić, jaka to substancja - mówił.
Co mogło zatruć rzekę?
Gość TVN24 zwrócił też uwagę na możliwe przyczyny zatrucia rzeki. - To może być jakiś efekt uboczny jakiegoś procesu technologicznego, nowego na przykład, albo po prostu zrzucono więcej [jakiejś substancji - przyp. red.] do rzeki. Też się mówi o tym oczywiście, że mogły się do tego przyczynić zmiany klimatu. W tym sensie, że jest bardzo ciepło, że jest mało wody w Odrze i być może nawet jeszcze jakieś zanieczyszczenia z dna się do tego dołożyły - powiedział.
- Powiem szczerze, że gdyby się okazało, że to nie jest zrzut toksyny z fabryki, tylko że to jest po prostu efekt zmian klimatu, to ja bym się bał tego jeszcze bardziej, bo to znaczy, że nie możemy z tym nic zrobić, bo zmiany klimatu, niestety, w krótkim czasie nie powstrzymamy - powiedział profesor Piskozub. - Będą jeszcze gorsze susze, Odra będzie jeszcze bardziej wyschnięta, fale upału będą jeszcze większe - ocenił.
Profesor Piskozub: odtworzenie rybostanu zajmie lata
Ekspert stwierdził, że gdyby było wiadomo, jaka to substancja, gdzie została zrzucona oraz gdyby było jej niewiele, to można by próbować ją czymś strącić, czyli przeprowadzić reakcję chemiczną, która taką substancję zlikwiduje. - Jeżeli nie wiemy, co to jest, to jedyne, co możemy zrobić, to to, co robimy, tylko że trzeba to było robić wcześniej - tłumaczył. - To znaczy na przykład robić bariery na rzekach - dodał.
Jego zdaniem, jeśli do tej pory nie wykryto, co zatruło rzekę, może to oznaczać, iż mamy do czynienia z czymś, z czym jeszcze nigdy nie mieliśmy do czynienia.
Specjalista ocenił w TVN24, że ponowne ożywienie rzeki zajmie dużo czasu, a do tego należy się także dowiedzieć, czy od zanieczyszczenia wymarły również małże i plankton. - Gdyby tam wszystko wymarło, to zarybienie nic nie da, bo te ryby nie będą miały co jeść. To się oczywiście samo odtworzy w jakimś czasie, bo przecież dopływy Odry nie zostały zatrute, ale to zajmie rok, dwa, a odtworzenie rybostanu to będzie wiele lat, bo dużej ryby nie uzyskamy w ciągu roku czy dwóch - wyjaśnił profesor Jacek Piskozub, fizyk morza z Instytutu Oceanologii Polskiej Akademii Nauk.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock