25 lat więzienia dla Katarzyny W. za zabójstwo półrocznej córki Magdy - taki wyrok wydał katowicki sąd. Oznacza to, że Katarzyna W. będzie mogła ubiegać się o warunkowe wcześniejsze zwolnienie po 15 latach. Prokurator domagał się dla niej dożywocia, a obrońca wnosił o uniewinnienie oskarżonej. Kobieta została uznana winną także sprowadzania śledztwa na fałszywe tory. Wyrok nie jest prawomocny. Obrońca już zapowiedział apelację.
Sąd zasądził od oskarżonej koszty sądowe obejmujące wydatki w kwocie 118 752,81 zł oraz opłatę w kwocie 600zł. Koszty tego postępowania były zdaniem sądu bardzo wysokie, ale zasadne.
- Być może są tacy, którzy wiedzą wszystko na każdy temat, ale ten sąd - choć orzekał w wielu sprawach o zabójstwo - potrzebuje dowodów, których przeprowadzenie jest nieraz drogie - mówił sędzia Chmielnicki, uzasadniając obciążenie tymi kosztami skazanej.
- To jest wyrok, który znajduje się między oczekiwaniami stron. Prokurator wnioskował o dożywocie, obrońca o uniewinnienie. Sąd starał się to jakoś wypośrodkować, biorąc karę surową, ale nie najsurowczą - powiedział w TVN24 prof. Piotr Girdwoyń z Katedry Kryminalistyki UW.
- Taki wyrok przewidywałem. Wydawało mi się, że kara dożywocia tu nie zapadnie, bo ta zbrodnia - choć okrutna, zaplanowana i popełniona przez matkę na dziecku - to jednak nie była zabójstwem masowym, dokonanym przez recydywistę czy też osobę głęboko zdemoralizowaną - ocenił były minister sprawiedliwości prof. Zbigniew Ćwiąkalski.
I dodał: - Decydująca w tej sprawie była opinia biegłych lekarzy. Dwa zespoły ekspertów były zgodne, że dziecko zmarło w wyniku celowego działania, a nie nieszczęśliwego wypadku. Sąd nie miał tu do czynienia ze skomplikowaną sytuacją dowodową i sprawnie przeprowadził proces.
Skazana nieprawomocnym wyrokiem na 25 lat więzienia za zabójstwo sześciomiesięcznej córki Katarzyna W. wyjechała już sprzed gmachu sądu do aresztu.
- Trudno mówić o jakimś sukcesie. To po prostu konsekwencja działań organów ścigania w tej sprawie - powiedział z kolei prok. Zbigniew Grześkowiak. Prokurator podziękował też wszystkim osobom i instytucjom, które przyczyniły się do tego, że Katarzynę W. można było postawić w stan oskarżenia. Dodał, iż w jego ocenie jest to "zwycięstwo całego wymiaru sprawiedliwości". - Cieszę się, że sąd podzielił pogląd oskarżenia co do tego, iż zdarzenie w postaci zabójstwa małoletniej Magdaleny W. miało miejsce i że jego sprawcą jest matka dziecka - dodał. Pytany, czy będzie wnosił apelację Grześkowiak odparł: - Po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem wyroku będziemy mogli rozważyć argumenty, które sąd przedstawił częściowo w ustnych motywach wyroku. W tej chwili trudno powiedzieć, co stało u podstaw takiej decyzji. Być może będziemy wnosić apelację w tym zakresie - podkreślił prokurator.
Obrońca Katarzyny W. tuż po ogłoszeniu wyroku zapowiedział apelację. - Jestem zawiedziony, będziemy dalej badać kwestię winy mojej klientki co do pierwszego zarzutu - powiedział. - Nie doszliśmy jeszcze do prawdy - podkreślił.
- Schodzimy dopiero do szatni po pierwszej połowie - dodał. Jak przyznał, w uzasadnieniu wyroku sądu nic szczególnie go nie zaskoczyło.
(...) Całokształt okoliczności sprawy powoduje, że sąd za jedyną możliwą karę uznaje karę 25 lat pozbawienia wolności. Kara, której domagał się prokurator wydaje się być w tym konkretnym przypadku za wysoka. Inne kary, np. 8 lat pozbawienia wolności w ogóle w tym przypadku nie były brane pod uwagę. Kara ta byłaby zbyt niska i nie spełniłaby żadnych założeń kary, o jakich mówi ustawodawca. (...)
Przypadek Katarzyny W. jest wyjątkowym ze względu na wielkie zaangażowanie społeczeństwa w poszukiwanie jej dziecka. Zaufanie społeczne zostało zawiedzione. Jeśli kiedyś faktycznie zostanie porwane dziecko, społeczeństwo może nie pomóc tak ochoczo jak teraz.
(..) Koszty tego procesu były wysokie. Sąd obciąża nimi uznaną za winną w tym procesie Katarzynę W. (...)
Wyrok, który został przeze mnie umotywowany jest wyrokiem nieprawomocnym. Podlega apelacji w terminie do 14 dni od daty wygłoszenia wyroku.
Sąd postanawia także utrzymać w mocy środka zapobiegawczego w postaci aresztu tymczasowego i przedłużyć jego dalsze stosowanie do 31 grudnia 2013 roku.
Katarzynie W., po raz ostatni podczas tego procesu, założone zostały kajdanki i w eskorcie funkcjonariuszy opuściła salę. Tuż za nią wyszedł obrońca. Prokurator za chwilę wyjdzie do dziennikarzy.
Sędzia zakończył odczytywanie uzasadnienia.
Sąd zdecydował o przedłużeniu tymczasowego aresztu dla Katarzyny W.
Sędzia wyjaśnia na koniec, że wyrok uzasadniony przed chwilą ustnie jest nieprawomocny i stronom przysługuje wniesienie apelacji do sądu wyższej instancji.
- Kara 25 lat pozbawienia wolności jest wystarczająco surowa - uważa sąd.
Sąd nie podziela tezy prokuratura, że w badanej sprawie nie zachodziły żadne okoliczności łagodzące, które mogłyby wpłynąć na zmniejszenie kary dla oskarżonej. Za takie, sąd uznał na przykład życie Katarzyny W. przed zabójstwem i to, że nie była wcześniej karana. To także argument za tym, by skazać ją na 25 lat więzienia a nie dożywocie i pozwolić na ubieganie się o możliwość warunkowego zwolnienia po 15 latach.
Sąd: Żadna idea na świecie nie może usprawiedliwiać zabójstwa dziecka. Nie może też tego usprawiedliwiać nawet najcięższe dzieciństwo.
Dalszy ciąg uzasadnienia wyroku – dlaczego Katarzyna W. dostała 25 lat:
(..) Co do kary: zabicie drugiego człowieka, niezależnie od religii, wyznania jest czynem największego potępienia. Jeśli chodzi o śmierć dziecka, to poczucie potrzeby kary jeszcze wzrasta (...). Najważniejsze jest oddziaływanie kary na resocjalizację winnego, jeśli taka resocjalizacja jest możliwa (...).
(...) Pierwszą z możliwych kar za zabójstwo jest kara 15 lat pozbawienia wolności, 25 lat, oraz kara dożywotniego pozbawienia wolności. Nie ma możliwości wyroku, gdzie kara oscylowałaby między tymi wartościami.
Różnice w karach za zabójstwo dotyczą przede wszystkim premedytacji, chęci odebrania życia człowiekowi. Sąd nie ma wątpliwości, że w tym przypadku oskarżona zaplanowała zbrodnię, którą popełniła. Atak nastąpił na osobę zupełnie bezbronną - dziecko. Doszło do rzucenia dzieckiem, a potem, jeśli tamto nie przyniosło skutku, do jego uduszenia. Sąd nie widzi tu jednak przyczyn do spojrzenia na tę zbrodnię jako zbrodnię kwalifikowaną, której dotyczy wyrok dożywotniego pozbawienia wolności. (...)
Metoda zabójstwa przez oskarżoną nie łączyła się, w ocenie sądu, ze szczególnym okrucieństwem na tle innych przestępstw tego charakteru. (...) Nie zmienia to faktu, że jej intencją było pozbawienie życia jej córki Magdaleny. (...)
Wyrok sądu nie oznacza, że kara dożywotniego więzienia nie mogła być w tej sprawie wymierzona. Mogła. Chodzi także o ocenę cech sprawcy, możliwości jej resocjalizacji i określenia stopnia prewencji. (...)
Sąd pozwala sobie na ocenę, że "nie trzeba być wybitnym psychoanalitykiem", by stwierdzić, iż psychika człowieka, który zabija swoje dziecko, jest znacznie różna od tej, jaką uznajemy za "zgodną ze społeczną normą". Sędzia jeszcze raz wraca do motywu zbrodni. Mówi, że Katarzyna W. kierowała się przede wszystkim chęcią pozbycia się "uciążliwej odpowiedzialności za dziecko", kierując się egocentryzmem i egoizmem.
Odczytywanie uzasadnienia wyroku trwa już blisko dwie godziny. W przypadku sprawy, która - jak wskazał dziś sąd - nie budziła wątpliwości, co do winy oskarżonej, to sytuacja rzadka.
- Sam mechanizm zadania śmierci nie odznaczał się szczególną okrutnością. Ponad wszelką wątpliwość intencją oskarżonej nie było torturowanie pokrzywdzonej, ale nie ulega także wątpliwości, że jej intencją było skuteczne pozbawienie jej życia - mówi dalej sędzia Chmielnicki.
- Nie ulega wątpliwości w świetle zgromadzonych dowodów, iż w ocenie sądu, oskarżona chciała zabić swoje dziecko i zaplanowała to zabójstwo - podkreśla sędzia. Ale, jak dodaje po chwili, według sądu nie było to zabójstwo, które uznać byłoby można za zabójstwo z premedytacją i szczególnym okrucieństwem. Stąd kara 25 lat więzienia, a nie dożywocia.
Sąd w uzasadnieniu: jesteśmy pewni, że dopuściła się zabójstwa.
(…) Jako sąd jesteśmy pewni, że dopuściła się zarzucanego jej zabójstwa. Dlatego została skazana, jesteśmy w 100 procentach pewni jej winy. Konieczne jest jeszcze poruszenie jednej kwestii - w tym procesie skazana jest tylko jedna osoba, chociaż podejrzewanych o pomoc oskarżonej było kilka z nich.
Oskarżona sama dokonała zabójstwa, sama wyniosła ciało dziecka z domu i sama je ukryła (..). Nie wymagało to od niej jakiś specjalnych narzędzi, poza odnalezionymi na miejscu rękawiczkami roboczymi, które stanowią ważny dowód w sprawie.
Co do drugiego z zarzucanych czynów - zachowanie przestępcze to zawiadomienie organów ścigania o popełnieniu przestępstwa pomimo jego nie zaistnienia (...).
Nie ulega żadnym wątpliwościom, że taki fakt miał miejsce. Liczne apele medialne do porywaczy świadczą o tym, także analiza zeznań jej męża i bliskich, którzy zeznali, że oskarżona mówiła im jasno o napaści na nią i porwaniu Magdy.
(...) Ponad wszelką wątpliwość powiadomiła o porwaniu o swojego dziecka, pomimo iż wiedziała, ze tego przestępstwa nie popełniła.
- Ponad wszelką wątpliwość oskarżona powiadomiła o porwaniu swojego dziecka, wiedząc, że przestępstwo to nie zostało popełnione - wskazuje przewodniczący składu sędziowskiego. Jak wyjaśnia dalej, w momencie informowania przez W. o porwaniu nie miała ona statusu podejrzanej (co skutkowałoby tym, że mogłaby - korzystając z prawa do obrony - kłamać - red.), a co za tym idzie nie mogła w ten sposób postępować nie narażając się na sankcje karne.
- Człowiek nabywa prawo do obrony, mówiąc najkrócej, w momencie, w którym ma się przed czym bronić - podkreśla sędzia. Sąd nie podzielił jednak tezy prokuratura jakoby oskarżona kierowała postępowanie przeciwko innej osobie, gdyż taka nie została określona.
Jeśli chodzi o odczytywanie uzasadnienia w części dotyczącej zabójstwa dziecka to wszystko, co miał do powiedzenia sąd. Teraz sędzia Chmielnicki przechodzi do drugiego wątku, a więc wyjaśnienia dlaczego sąd orzekł karę roku pozbawienia wolności (prokurator żądał trzech - red.) wobec oskarżonej za powiadomienie o niepopełnionym przestępstwie i kierowaniu fałszywych dowodów przeciwko innej osobie.
Fragmenty uzasadnienia wyroku:
(...) Nie ma pewności, że znalezione na miejscu zdarzenia rękawice służyły do wykopania dołu. Jest jednak coś co przeczy, że oskarżona działała w szoku. A mianowicie, rozmowa oskarżonej z mężem, w której to, jak wynika z jego relacji, rozmawiali normalnie, spokojnie. Pytała, gdzie jest, za ile będzie. Taki spokojny przebieg rozmowy przeczy tezie, że oskarżona działała w amoku, nie wiedziała, co się dzieje.
Działania człowieka są kompleksowo badane w toku przewodu sądowego. Sąd dokonuje oceny, czy zachowania człowieka przystoją do zaistniałych faktów - tu w przypadku oskarżonej skrajnych. Liczne wywiady, sekcje fotograficzne powodowały podsycanie nastrojów społecznych. Oskarżona nie zachowywała się jak matka zmarłego dziecka.
Sąd ma także na względzie, że oskarżona jest osobą młodą, bez doświadczenia, mogła wpaść w wir medialnych zdarzeń i ulec fascynacji nimi, to prawda, wciąż jednak nie pasuje to w psychologicznym portrecie do osoby cierpiącej po stracie dziecka rodzica.
(...)
- Gdybyśmy byli pewni na 99 procent, że oskarżona jest winna, to byśmy ją uniewinnili - podkreśla sędzia Chmielnicki.
Sąd podzielił także tezę prokuratora, że oskarżona działała sama, a nie w porozumieniu z kimkolwiek. - Oskarżona sama dokonała zabójstwa, sama wyniosła ciało dziecka z domu i sama je ukryła - mówi.
W sali, w której odczytywany jest wyrok, oprócz dziennikarzy obecni są m.in. prawnicy i studenci prawa, którzy prowadzą notatki.
Za "wysoce prawdopodobne" uznał sąd, że Katarzyna W. ukrywając ciało swojej córki miała na rękach niebieskie rękawce robocze, co przeczyć mogłoby tezie obrony, że po wypadku, którego skutkiem była śmierć Magdy, jej matka działała w stanie szoku. Sędzia Chmielnicki wskazuje jednak, że to "jedynie poszlaka".
Na szczególną uwagę zasługuje natomiast inny fakt - a więc rozmowa, jaką oskarżona odbyła z mężem już po śmierci córki. Bartłomiej W. relacjonował, że miała ona "spokojny przebieg". - Pojawia się pytanie, czy matka, która godzinę wcześniej straciła swoje dziecko, a później - jak twierdzi - w szoku zakopała je (...) byłaby zdolna to przeprowadzenia takiej spokojnej rozmowy. W ocenie sądu (...) jest to teza trudna do udowodnienia - wskazuje sędzia Chmielnicki. Także późniejsze zachowanie Katarzyny W. w ocenie sądu przeczyły tezie, że działała ona w wyniku szoku po przypadkowej śmierci dziecka.
Fragmenty uzasadnienia wyroku:
(..) odnośnie sugerowanego przez obronę zjawiska laryngospazmu, biegli zajęli stanowisko. Laryngospazm ma charakterystyczne objawy, nie prowadzi do śmierci. Do wystąpienia laryngospazmu są konieczne jakieś czynniki chorobowe, które nie zostały stwierdzone w tym przypadku. (...)
(..) w ocenie sądu biegli w sposób kategoryczny określili mechanizm zgonu pokrzywdzonej. Nie było powodu na dalsze teoretyzowanie w tej materii. Wyniki badań z zakresu histopatologii były bardzo ważnym elementem uzasadnienia wyroku, ale nie jedynym. Nie jest bez znaczenia zachowanie oskarżonej bezpośrednio po śmierci jej dziecka. Oskarżona nie poinformowała służb medycznych, nie wezwała pomocy, mimo iż miała w tej kwestii wiedzę wyniesioną z zajęć szkolnych. (...)
Oskarżona dokonała ukrycia zwłok dziecka, poprzez przykrycia go warstwą liści. (..)
- Nie jest bez znaczenia zachowanie oskarżonej bezpośrednio po śmierci jej dziecka. Oskarżona nie poinformowała służb medycznych, nie wezwała pomocy, mimo iż miała w tej kwestii wiedzę wyniesioną z zajęć szkolnych. Dokonała ukrycia zwłok dziecka, przykrycia go warstwą liści - mówi sędzia.
- Śmierć dziecka Katarzyny W. nastąpiła w wyniku celowego działania, a nie nieuwagi lub nonszalancji matki - mówi sędzia. Jak dodaje, dziecko zginęło wskutek „gwałtownego uduszenia, zgon miał charakter nagły i gwałtowny."
Fragmenty uzasadnienia wyroku:
(…) Wyniki badań specjalistów medycyny sądowej i badań histopatologicznych wykazują, że to nie był wypadek, ale zabójstwo. Sporządzono w tej sprawie 3 opinie histopatologiczne (...)
Biegli wskazali, że dopiero badanie mikroskopowe tkanek może dać odpowiedź na ostateczne pytanie - o przyczynę śmierci. (..)
(..) zmiany wewnętrzne w postaci wylewów przemawiają za ostrym niedotlenieniem na skutek uduszenia jako główną przyczynę zgonu dziecka.
(..) Z opinii biegłych wynika, że charakter zmian morfologicznych w płucach, nerkach, wątrobie wskazują na zaistniałe w organizmie zmiany sugerujące ostre niedotlenienie tuż przed śmiercią. (...) te same wnioski zostały wyprowadzone w opinii łącznej naukowców z Uniwersytetów w Gdańsku i Katowicach. W czasie badania histopatologicznego wykazali, że przyczyną śmierci nie mógł być upadek małoletniej.
(...) W praktyce sądowo-lekarskiej takie zmiany występują przy uduszeniu, przez zamknięcie drogi oddechowej ręką, lub przedmiotem typu poduszka, rękawiczka.
Konkludując, biegli uznali jednoznacznie, że przyczyną śmierci nie mógł być uraz na skutek upadku dziecka z wysokości. Nie mogło także dojść do zgonu przez aspirację przez małoletnią np. gruntu do dróg oddechowych.
Gdyby doszło do zatrzymania układu oddechowego inaczej niż przez uduszenie gwałtowne nie doszłoby do ostrego rozdęcia płuc, które tu miało miejsce. (…)
Sędzia Adam Chmielnicki przytacza teraz konkretne wypowiedzi biegłych, które zdecydowały o tym, że sąd dał wiarę temu, iż w omawianym przypadku nie mogło dojść do śmierci dziecka w wyniku laryngospazmu (taką tezę forsował obrońca oskarżonej, domagając się m.in. uzupełniania składu biegłych o ekspertów z zakresu laryngologii).
Mec. Ludwiczek od początku kwestionował fakt, że biegli, którzy opracowywali opinię mieli wystarczającą wiedzę do tego, by wykluczyć możliwość wystąpienia laryngospazmu. Reakcje obrońcy zdradzają, że nie podziela argumentów sądu.
Prokurator twierdził w akcie oskarżenia, że prób zabójstwa Magdy było kilka. W swoim pierwszym zamyśle Katarzyna W. miała chcieć zaczadzić swoje dziecko. Sąd uznał, że "nie można wykluczyć, iż oskarżona podjęła próbę zaczadzenia", ale za mało jest dowodów, by stwierdzić to z całą pewnością.
Fragmenty uzasadnienia wyroku:
Sąd podzielił większość ustaleń faktycznych prokuratora, dotyczących czasu bezpośrednio przed popełnieniem przestępstwa. Z historii przeglądarki, którą badali biegli informatycy - w dniu 19.01 w godz. popołudniowych osoba, która korzystała z komputera - sprawdziła swoją pocztę, a potem wpisywała frazy - czy można zabić bez śladu? Tego samego dnia, osoba korzystająca z tej samej wyszukiwarki wpisywała: dochodzenie policyjne przy zaczadzeniu, zatrucie tlenkiem węgla. (...)
Samo wpisywanie fraz dotyczących zaczadzenia nie może jeszcze powodować zarzutów, czy oskarżenia, tyle tylko, że te wyszukiwania nie były jedynymi dotyczącymi zabójstwa. Następnego dnia, użytkownik korzystający z tej wyszukiwarki przeglądał strony- zasiłek pogrzebowy, cena, pochówek dzieci. Potem wpisał - kremacja niemowlaka- cena. (..)
Jedna z osób, która też mogła potencjalnie wpisywać te frazy skorzystał z prawa odmowy składnia zeznań.
(...) wszystkie te wyszukiwania zostały poczynione z jednej wyszukiwarki - Google Chrom, którą preferowała Katarzyna W. Bartłomiej używał Mozilla Firefox.
(..) użytkownik bez przerwy połączenia - po wpisywaniu owych fraz, logował się na pocztę oskarżonej, co może świadczyć, że była to jedna i ta sama osoba. (..) Nikomu z rodziny nie była potrzebna trumna, kremacja, ciężko uzasadnić takie wyszukiwania przez Katarzynę W. (...).
Sama sprawa wyszukiwań tych fraz jest oczywiście niewystarczająca, żeby uznać oskarżoną za winną. Opinia biegłych lekarzy w opinii sądu, nie pozostawiała żadnych wątpliwości. (..)
Przedstawiona przez obrońcę prezentacja byłą bardzo rzeczowa, oparta na tym, na czym opierał się w swojej pracy sąd. Nie znalazł sąd jednoznacznego potwierdzenia hipotezy, o możliwym przebiegu wydarzenia, że Katarzyna W. podjęła próbę zaczadzenia Magdy W.. W ocenie sądu, brak jest wystarczających dowodów na potwierdzenie tej tezy.
Jeśli chodzi o zdarzenia z dnia śmierci Magdaleny W., nie pozostawiają one wątpliwości, że śmierć nastąpiła na skutek celowego działania, a nie nieszczęśliwego wypadku.
(...)
Na nagraniu z monitoringu miejskiego, faktycznie widać, że po przejechaniu samochodu z Tomaszem M. i Bartłomiejem W. Katarzyna W. faktycznie zatrzymała się na chwilę - na 10, 11 sekund. (...) Dotarła do mieszkania krótko przed godz. 16. Śmierć Magdaleny W. bezsprzecznie nastała między godz. 16 a 16.36, gdzie kamery monitoringu znów zarejestrowały przejazd Katarzyny W. z wózkiem. Śmierć dziecka była poprzedzona upadkiem dziecka. Pytanie, czy upadek był celowy, czy przypadkowy? Są przesłanki, które wskazują na celowe działanie oskarżonej (…).
Zwraca na siebie uwagę, że upadek dziecka nastąpił w najbardziej niebezpiecznym fragmencie mieszkania, na progu, gdzie należałoby zachować szczególną ostrożność. (...) W tym przypadku, jak wynika z relacji oskarżonej, miała trzymać dziecko jedną ręką, drugą miała sięgać po pieluchy. Dziecko miało wypaść jej z ręki. Wersja ta może budzić wątpliwości. Nie jest dostatecznym dowodem analiza odległości miejsca upadku. (…)
Całość ustaleń medycznych dała, według sądu, podstawy do stwierdzenia, że "zgon niemowlęcia miał charakter nagły i gwałtowny".
Sąd uznał, że upadek sześciomiesięcznej Magdy nie był przypadkowy. Ale nie zgodził się z opinią prokuratora, że wystarczającym argumentem przemawiającym za tym był fakt, że doszło do niego w najniebezpieczniejszym miejscu domu, czy dlatego, że matka trzymała córkę w sposób nieostrożny. Kluczowe dla sądu znaczenie dla stwierdzenia, że upadek nie był przypadkowy, miały wyniki badań histopatologicznych, z których wynikało jasno, że "śmierć małoletniej nie nastąpiła w wyniku upadku" a później, "na skutek ostrego niedotlenienia w wyniku gwałtownego duszenia".
- Śmierć Magdy nie nastąpiła w wyniku upadku, ale była tym upadkiem poprzedzona - wskazuje dalej sędzia Chmielnicki.
- Nikomu w domu W. nie była potrzebna trumna, kremacja, czy wiedza o zasiłku pogrzebowym - mówi sędzia Chmielnicki. Sąd nie zgodził się zatem z argumentami obrony, że słowa te były wpisywane w wyszukiwarce z powodu realnej obawy o zdrowie członków rodziny W. (m.in. z powodu wadliwie działającego pieca). W ocenie sędziego korelacja czasowa między śmiercią sześciomiesięcznej Magdy, a wpisywaniem tych haseł nie była przypadkowa.
Sędzia tłumaczy teraz, jakie przesłanki pozwoliły mu stwierdzić, że to właśnie Katarzyna W. wpisywała hasła dotyczące "zabójstwa bez śladu" i "zaczadzenia". Mówi między innymi o różnych profilach użytkowników małżeństwa W. i o tym, że to oskarżona posługiwała się wyszukiwarką Google Chrome.
Fragmenty uzasadnienia wyroku:
(...) rekonstrukcja procesów motywacyjnych oskarżonej jest możliwa tylko po części na podstawie zeznań świadków oraz na podstawie zeszytu oskarżonej, gdzie dzieliła się swoimi przemyśleniami. Sąd nie podziela opinii prokuratora, że ta zbrodnia była powodowana przede wszystkim zemstą na mężu. (...) dla sądu było miarodajne, że po narodzeniu dziecka, nie nawiązała oskarżona więzi ze swoim dzieckiem. Złe prognozy z czasu ciąży się potwierdziły. (...) wszystkie te czynniki, nawarstwiające się w czasie w ocenie sądu powodowały kumulację złych emocji u oskarżonej.
(...) w ocenie sądu osoba oskarżonej jest osobą, która bezwzględnie dąży do swoich celów, obserwacja bliskich wskazuje, że jest to osoba, która trudno przyznaje się do porażek. Oddanie swojego dziecka byłoby właśnie takim się przyznaniem. Bardzo chciała uniknąć złego postrzegania jej osoby przez społeczeństwo. (...)
- Sąd podzielił większość ustaleń faktycznych podanych przez prokuratora w uzasadnieniu aktu oskarżona dotyczących dnia zabójstwa i dni bezpośrednio je poprzedzających - tłumaczy sędzia Chmielnicki. Jako przykład takiego ustalenia wskazuje na wpisywanie przez Katarzynę W. w internetowej wyszukiwarce m.in. pytań "jak zabić bez śladu?". Sąd podzielił także stanowisko prokuratury co do "mechanizmów śmierci" dziecka.
Prokurator Zbigniew Grześkowiak notuje słowa sędziego Chmielnickiego. Obrońca oskarżonej słucha - podobnie jak Katarzyna W. - z opuszczoną głową.
Przypomnijmy, że przed wejściem na salę prokurator Grześkowiak mówił, iż kara 25 lat pozbawienia wolności dla Katarzyny W. będzie najniższą karą, jaką zaakceptuje. Mec. Arkadiusz Ludwiczek w poniedziałek wskazywał z kolei, że w przypadku takiego orzeczenia należy - "zgodnie ze sztuką obrończą" - spodziewać się apelacji.
Katarzyna W. będzie mogła ubiegać się o warunkowe wcześniejsze zwolnienie po 15 latach.
- Sąd nie podzielił zdania prokuratora, że czyn oskarżonej był kierowany chęcią zemsty na mężu - zaznacza sędzia. W ocenie sądu zabójstwo córki miało być dla oskarżonej przede wszystkim szansą na powrót do "wcześniejszego życia", które jawiło jej się jako lepsze.
Sąd nie miał wątpliwości, że Katarzyna W. nie chciała dziecka. Po urodzeniu tylko utwierdziła się w tym poczuciu. Zaczęła też odczuwać, że słabnie też zainteresowanie, jakim obdarza ją mąż, a ciężar opieki nad dzieckiem spocznie na niej.
Znaczna część ustaleń w tej sprawie jest bezsporna - mówi sędzia w pierwszym zdaniu odczytywania uzasadnienia wyroku.
Katarzyna W. słucha odczytywania wyroku z opuszczoną głową. Co kilka sekund błyskają flesze fotoreporterów.
Katarzyna W. winna także zawiadomienia o niepopełnionym przestępstwie. Za popełnienie tego czynu sąd skazał ją na rok pozbawienia wolności. Jednocześnie orzekł karę łączną 25 lat więzienia.
Sędzia: Katarzyna W. winna zabójstwa córki. Kara - 25 lat więzienia.
Sędzia Adam Chmielnicki wylicza rozprawy, w czasie których rozpatrywano sprawę oskarżonej Katarzyny W. Odczytywanie uzasadnienia wyroku może potrwać dość długo. Sędzia wniósł pokaźny plik kartek.
Sędzia rozpoczyna odczytywanie wyroku.
Na salę wszedł skład sędziowski.
Oskarżona, obrońca i prokurator są już na sali sądowej.
- Raczej spodziewamy się wyroku skazującego - mówi na antenie TVN24 mecenas Piotr Schramm. Jak dodaje, "sąd nie dał sobie szansy nie decydując się na kontrweryfikację opinii biegłych".
Oskarżona Katarzyna W. jest już w sądzie.
Ogłoszenie wyroku nieco się opóźnia.
- Nie odczuwam jakichś specjalnie dużych emocji, spokojnie czekam na decyzję sądu - to z kolei wypowiedź sprzed sali obrońcy oskarżonej, mec. Arkadiusza Ludwiczaka.
Prokurator Zbigniew Grześkowiak powiedział przed wejściem do sali, że trudno mu przewidzieć, jaką decyzję podejmie dziś sąd i nie chce kierować się przeczuciem, bo "w sądzie ono często zawodzi". - Liczę jednak na wyrok przynajmniej 25 lat pozbawienia wolności. O to walczyłem - dodał.
W sali, w której za niespełna 10 minut rozpocznie się odczytywanie wyroku w sprawie o zabójstwo sześciomiesięcznej Magdy z Sosnowca, jest już około 50 dziennikarzy i - podobnie jak w poniedziałek - 12 kamer.
Przebieg procesu Katarzyny W. od początku uważnie śledzili m.in. eksperci Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Konsekwentnie podkreślali, że jest on prowadzony bardzo starannie i uważnie, a sędzia Chmielnicki szczegółowo argumentuje podejmowane przez sąd decyzje i liczy się ze zdaniem ławników.
Obrońcy Beaty Ch. i Jarosława R., podobnie jak wcześniej obrońca Katarzyny W., będą chcieli, by proces ich klientów odbywał się z całkowitym wyłączeniem jawności. W przypadku matki małej Magdy sąd nie zgodził się na to, tłumacząc to m.in. ważnym interesem społecznym oraz tym, że Katarzyna W. po części sama w sposób świadomy sprowadzała na siebie zainteresowanie mediów.
- Nie pamiętam tu takiej sytuacji, nawet na procesach tych największych gangsterów - mówi jeden z funkcjonariuszy, którzy wpuszczają dzisiaj dziennikarzy na teren sądu okręgowego przy ul. Koszarowej w Katowicach.
Przed budynkiem i w środku znajduje się około setka ludzi. W większości dziennikarzy. Powód jest oczywisty ale i przewrotny.
W tym samym momencie, w którym kończy się proces Katarzyny W. rozpoczyna się przewód sądowy w innej sprawie o zabójstwo własnego dziecka. Chodzi o sprawę śmierci małego Szymona z Będzina. Na ławie oskarżonych usiądą dziś jego matka Beata Ch. i jej konkubent Jarosław R. Beatę Ch. i Katarzynę W. łączy jeszcze jedno - przez kilka dni siedziały razem w celi, Ch. zeznawała też w procesie, któremu przewodniczy sędzia Adam Chmielnicki.
Wyrok w sprawie Katarzyny W. ogłoszony zostanie w największej sali tutejszego sądu, na pierwszym piętrze. Ale patrząc po frekwencji w obu salach, pierwsza rozprawa rodziców z Będzina budzi niewiele mniejsze zainteresowanie mediów.
Dziennikarze oczekujący na wyrok są już w katowickim sądzie. Wyrok zostanie ogłoszony o godz. 11.30.
Katarzyna W. stawała przed sądem 14 razy. Wreszcie wczoraj prokurator, obrońca i sama oskarżona wygłosili swoje mowy końcowe. Ten pierwszy domaga się dożywocia z prawem do ubiegania się o przedwczesne zwolnienie dopiero po 30 latach oraz kary finansowej: miałaby zapłacić 50 tysięcy złotych i zwrócić koszty, jakie poniosła przez nią policja.
Obrońca oskarżonej wniósł o uniewinnienie. Uważa, że zgromadzone w tej sprawie dowody nie dają podstaw do skazania Katarzyny W. Adwokat kwestionuje ustalenia biegłych, według których oskarżona W. udusiła dziecko. Według obrony niemowlę zmarło w wyniku wypadku, po tym jak wypadło matce z rąk, a przyczyną śmierci mógł być skurcz krtani.
Prokuratura utrzymuje, iż Katarzyna W. zaplanowała morderstwo z zimną krwią. Niechciane dziecko miało być przeszkodą w życiu. Dowodem na to mają być między innymi pamiętniki kobiety, zawartość jej komputera i chociażby to, że po śmierci Magdy sfingowała historię z jej porwaniem, która postawiła na nogi cały kraj.
Zwiedzione społeczeństwo
Katarzyna W. jest jedyną osobą, której w tej sprawie przedstawiono zarzuty. Odpowie za trzy przestępstwa - poza zabójstwem także za zawiadomienie organów ścigania o niepopełnionym przestępstwie oraz tworzenie fałszywych dowodów, by skierować postępowanie przeciwko innej osobie. Może jej grozić nawet dożywocie.
Zaginięcie małej Magdy zgłoszono 24 stycznia 2012 roku. Początkowo jej matka utrzymywała, że dziewczynkę porwano. Za pomoc w odnalezieniu dziecka wyznaczono nagrodę. W kolejnych dniach dziewczynki poszukiwało kilkuset policjantów.
Na początku lutego Katarzyna W. - najpierw zaangażowanemu w sprawę Krzysztofowi Rutkowskiemu, a potem policjantom - powiedziała, że jej dziecko zmarło w wyniku nieszczęśliwego wypadku. Wskazała miejsce ukrycia zwłok: w zrujnowanym budynku w kompleksie parkowym przy torach kolejowych w Sosnowcu.
Areszt i wolność
Początkowo prokuratura zarzuciła matce dziecka nieumyślne spowodowanie śmierci dziecka. Wersję o wypadku, podawaną przez matkę, potwierdziły wyniki sekcji zwłok, z których wynikało, że przyczyną zgonu dziecka był uraz głowy. Katowicki sąd rejonowy aresztował kobietę na dwa miesiące, ale w połowie lutego, w dniu pogrzebu dziecka, Katarzyna W. wyszła na wolność. Wydając decyzję o jej zwolnieniu z aresztu katowicki sąd okręgowy uznał, że obawa ucieczki lub ukrywania się podejrzanej musi być oparta na dowodach, a nie na domniemaniach.
W marcu prokuratura postawiła matce Magdy dwa kolejne zarzuty. Dotyczą one zawiadomienia organów ścigania o niepopełnionym przestępstwie oraz tworzenia fałszywych dowodów. Do przełomu w śledztwie doszło w lipcu. Po uzyskaniu opinii biegłych – według których dziecko zostało uduszone - katowicka prokuratura zmieniła Katarzynie W. zarzut - z nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka na zabójstwo.
Po zmianie zarzutu katowicki sąd rejonowy ponownie aresztował podejrzaną, ale 1 sierpnia Sąd Okręgowy w Katowicach ponownie ją zwolnił. Uznał, że grożąca podejrzanej surowa kara i duże prawdopodobieństwo popełnienia przez nią zarzucanej jej zbrodni nie jest wystarczającą przesłanką do stosowania aresztu.
Na początku listopada prokuratura ponownie wystąpiła o aresztowanie Katarzyny W. Śledczy argumentowali, że podejrzana zniknęła - nie stawiała się na kierowane do niej wezwania, a także nie dotrzymuje warunków nałożonego na nią dozoru policyjnego. Katowicki sąd uwzględnił prokuratorski wniosek o aresztowanie Katarzyny W. Za kobietą został wydany list gończy. Katarzyna W. została 21 listopada zatrzymana we wsi pod Białymstokiem.
Autor: mk//bgr / Źródło: tvn24.pl, PAP