Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zaprzeczył we wtorek, by wiedział o działaniu nieformalnej grupy, która miała zbierać haki na niezależnych sędziów. - Gdy pojawiły się informacje, że taka grupa może funkcjonować w obszarze Ministerstwa Sprawiedliwości, podjąłem jednoznaczne personalne decyzje - przekonywał.
Kolejny sędzia przerwał zmowę milczenia w sprawie nieformalnej grupy, która miała na celu szkodzenie sędziom broniącym niezależności sądów przed zmianami wprowadzanymi przez Zjednoczoną Prawicę. W reportażu "Kasta niezłomnych" sędzia Tomasz Szmydt relacjonował reporterce "Czarno na białym" Marcie Gordziewicz, jak wyglądał mechanizm zbierania haków na sędziów, którzy narazili się obecnej władzy. Mechanizm ten miał kontrolować ówczesny wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak.
Ziobro: nie wiedziałem o działaniu grupy
O treść relacji zawartych w reportażu "Czarno na białym" pytany był we wtorek na konferencji prasowej szef resortu sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. - Czy wiedziałem o działaniach grup sędziów, które się niezbyt miło - mówiąc oględnie - traktowały i w różny sposób uszczypliwie i w sposób daleki od procedur prawnych? Nie, nie wiedziałem - zadeklarował.
- Gdy pojawiły się informacje, że taka grupa może funkcjonować w obszarze Ministerstwa Sprawiedliwości, podjąłem jednoznaczne personalne decyzje. Pan minister Piebiak podał się do dymisji w związku z koniecznością wyjaśnienia całej sprawy - przekazał Ziobro.
Minister powiedział, że jest "zdecydowanym krytykiem i kategorycznie nie tylko odcina się, ale potępia zachowania", które zostały opisane między innymi w reportażu "Kasta niezłomnych".
"Niszczyli ludziom kariery i autorytet. Działali jak fabryka hejtu"
"Drugi członek siatki hejterskiej Piebiaka potwierdza istnienie grupy. A wśród nich aż 5 członków neoKRS!" – napisała na Twitterze posłanka Koalicji Obywatelskiej Kamila Gasiuk-Pihowicz. "Niszczyli ludziom kariery i autorytet. Działali jak fabryka hejtu. I od 3 lat żaden z nich nie poniósł odpowiedzialności. Oto prawdziwa kasta" - dodała.
Afera hejterska - czym była?
Sprawę "afery hejterskiej" w sierpniu 2019 roku opisali dziennikarze Onetu. Na komunikatorze WhatsApp miała powstać zamknięta grupa o nazwie "Kasta", która wymieniała się pomysłami na oczernianie sędziów. Uczestniczący w niej Łukasz Piebiak miał utrzymywać w mediach społecznościowych kontakt z kobietą o imieniu Emilia, która miała prowadzić akcje dyskredytujące niektórych sędziów sprzeciwiających się zmianom wprowadzanym przez rząd PiS, w tym prezesa stowarzyszenia Iustitia Krystiana Markiewicza. Miało się to odbywać za wiedzą wiceministra.
W jednej z wymienionych przez Onet korespondencji Emilii z Piebiakiem, kobieta napisała: "Pogadam z dziennikarzami i porozsyłam pisma. Anonimowo, mailem. Ale i listami. Jedyny problem to nie mam adresów i maili. Zrobię wszystko tak jak umiem, jak zawsze. Za rezultat nie ręczę ale postaram się. Mam nadzieję, że mnie nie wsadzą" (pisownia oryginalna).
Łukasz Piebiak miał jej odpowiedzieć: - "Za czynienie dobra nie wsadzamy".
Piebiak, gdy rezygnował z funkcji w ministerstwie, zaprzeczył, jakoby miał związek z tymi działaniami. Zapowiedział, że będzie bronił swojego dobrego imienia.
Źródło: tvn24.pl