Jedna osoba nie żyje, kilkanaście jest rannych, w tym czworo dzieci - to efekt karambolu, do którego doszło na drodze ekspresowej S1 w Jaworznie w województwie śląskim. Na wiadukcie zderzyło się dwadzieścia jeden samochodów. Pod wiaduktem płonęły opony. Prokuratura wszczęła śledztwo w kierunku sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym.
Do wypadku doszło w niedzielę po godzinie 22.
Policjanci wciąż liczą poszkodowanych. Dzisiaj podają, że w karambolu uczestniczyło w sumie 21 samochodów na dwóch pasach jezdni, w tym jeden ciężarowy, a poszkodowanych jest dziewiętnaście osób, w tym czworo dzieci.
- Część kierowców po zdarzeniu odjechała, mogą się jeszcze dzisiaj zgłaszać - informuje Tomasz Obarski, rzecznik policji w Jaworznie.
Najciężej ranny 36-letni mężczyzna z Tomaszowa Mazowieckiego był zakleszczony w audi. Podróżował z żoną i dwójką dzieci. Strażacy wydobyli go przy pomocy specjalistycznego sprzętu, a ratownicy z pogotowia podjęli reanimację. - W wyniku obrażeń poniósł śmierć na miejscu - powiedział podinspektor Jacek Sowa z KMP w Jaworznie.
Pozostałych ciężko rannych zabierał do szpitali śmigłowiec ratunkowy. Obarski: siedem osób nadal przebywa w szpitalu, a jedenaście po udzieleniu pomocy i badaniach została zwolniona do domu.
Prokuratura w Jaworznie wszczęła śledztwo w kierunku sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym. Kierowcy opowiadali o dymie, a pod wiaduktem znaleziono spalone opony. Sprawcy grozi kara do 12 lat więzienia.
Przyczyna: dym z dzikiego wysypiska
Prawdopodobną przyczyną karambolu był gęsty dym unoszący się z palących się pod wiaduktem opon.
- Rozmawialiśmy z kierowcą, który jako pierwszy wjechał w dym. Poruszał się ciągnikiem siodłowym. Gdy wjechał w dym, gwałtownie nacisnął pedał hamulca, przez co następne samochody zaczęły na niego najeżdżać. Tak doszło do karambolu i wypadku śmiertelnego - wyjaśnił policjant Sowa.
- Trudno ocenić, czy to było przyczyną wypadku. To będą oceniać policjanci. W miejscu, gdzie doszło do karambolu, faktycznie było zadymienie. Na miejscu jest trzynaście zastępów straży pożarnej - tłumaczyła w nocy Aneta Gołębiowska, młodszy brygadier ze śląskiej straży pożarnej.
Pod wiaduktem znaleziono opony, także spalone, z których wciąż unosi się dym, wiadukt jest mocno osmolony.
Do godziny 3.30 droga była całkowicie zablokowana, a dla kierowców wyznaczono objazdy. Na miejscu pracował pracowali policjanci z Jaworzna i Sosnowca wraz z prokuratorem i biegłym.
Jak podaje policja, biegły z zakresu pożarnictwa zajmie się ustaleniem okoliczności, w jakich doszło do pożaru opon i czy miał on wpływ na zaistniałe zdarzenie.
Autor: lukl,mag//kg,ec / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24