Nie będzie zakazu publikacji książki o Ryszardzie Kapuścińskim. Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił wniosek wdowy po pisarzu o jego wydanie do czasu wyroku w sprawie, jaką wytoczyła autorowi książki. Według sędziów argumentacja Alicji Kapuścińskiej była za mało wiarygodna.
Wdowa po Ryszardzie Kapuścińskim już zapowiedziała, że od wtorkowej decyzji odwoła się do Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Tymczasem autor książki, reportażysta Artur Domosławski, decyzję sądu przyjmuje z radością. - Bardzo się cieszę z tego postanowienia. To bardzo dobrze, że książka wyjdzie, ludzie ją poznają i będą mogli sami ją ocenić, spierać się o nią - zwracał uwagę.
Sąd tłumaczy
Wdowa po Ryszardzie Kapuścińskim o wstrzymanie publikacji walczy od wielu miesięcy. Złożyła w sądzie pozew, w którym zarzuciła Domosławskiemu naruszenie jej dóbr osobistych jako wdowy po twórcy (dobrami tymi jest prawo do dobrej pamięci po zmarłym).
Do pozwu dołączyła wniosek o tzw. zabezpieczenie powództwa, czyli sądowy zakaz rozpowszechniania książki do czasu wydania prawomocnego wyroku. W styczniu sąd nie uwzględnił wniosku. Został więc on ponowiony na początku lutego i teraz znów oddalony.
- Na obecnym etapie postępowania powódka nie uprawdopodobniła wystarczająco swego roszczenia - tak rzecznik Sądu Okręgowego w Warszawie sędzia Wojciech Małek uzasadnił decyzję sądu. Podkreślił, że uprawdopodobnienie takie jest jedną z przesłanek uwzględnienia wniosku o zabezpieczenie powództwa.
Według Małka, sąd wziął pod uwagę, że wolą powódki było stworzenie biografii męża, a także, że wiedziała ona, iż autor ją pisze i zgodziła się na korzystanie przez niego z prywatnego archiwum pisarza. Ponadto sąd zwrócił uwagę, że sprawa dotyczy osoby publicznej, wobec której kryteria ochrony prawnej są odmienne niż wobec zwykłego człowieka. Sąd podkreślił także, że od śmierci męża powódki minęły trzy lata, podczas których opisywano już niektóre okoliczności jego biografii.
Cenzura, czy słuszne prawo?
Domosławski od początku działania Kapuścińskiej określał jako "cenzurę prewencyjną". - Rozumiem, że w książce są fragmenty, które mogą pani Alicji Kapuścińskiej sprawić przykrość, nie było to jednak moim zamiarem. Wydaje mi się, że nie da się napisać prawdziwej biografii jakiegokolwiek człowieka i zarazem nie sprawić nikomu przykrości i zadowolić wszystkich - mówił jakiś czas temu autor książki o Kapuścińskim.
Sędzia Małek zaznaczył, że oddalenie wniosku o zabezpieczenie powództwa nie przesądza wyniku samego procesu, który będzie się toczył w tej sprawie. Na razie nie wyznaczono terminu pierwszej rozprawy. Sąd wysłał już pozwanym wezwanie by odpowiedzieli na pozew.
"Nie mógłby spojrzeć mu w oczy"
Wcześniej wdowie po pisarzu udało się doprowadzić do tego, by z opublikowania książki wycofał się krakowski Znak. - Nie opublikowałem tej książki, bo chciałem być w zgodzie ze swym sumieniem - tłumaczył redaktor naczelny Znaku Jerzy Illg.
- Rysiek był moim przyjacielem, nie mógłbym spojrzeć mu w oczy, gdybym wydał taką książkę - dodawał. Podkreślał, że powodem jego decyzji nie były rozdziały związane z kwerendą, jaką Domosławski przeprowadził w archiwach IPN. - Akurat te rozdziały wydają mi się dość rzetelnie opracowane - ocenił Illg.
Alicja Kapuścińska zarzuca autorowi biografii, że w swojej książce bywa często albo niedokładny, albo po prostu mija się z prawdą. Wdowa po pisarzu podważa przede wszystkim te fragmenty, które dotyczą kontaktów towarzyskich jej zmarłego męża, a także te, w których Domosławski zarzuca Kapuścińskiemu, iż w niektórych reportażach dopuszczał się kreacji, które nie miały związku z rzeczywistością.
Na wydanie książki o Kapuścińskim zdecydował się Świat Książki. Publikacja wyszła już z druku, 3 marca - jak zapewnia wydawnictwo - biografia autora "Cesarza" trafi do księgarń.
- Oczywiście bardzo mnie to cieszy, że nie będzie komplikacji prawnych z wydaniem tej książki, nie spodziewałem się jednak niczego innego. Wiele osób, które słyszały, czy też czytały o skierowaniu sprawy do sądu, wyrażało zdumienie - komentował decyzję sądu Paweł Szwed ze "Świata książki".
Źródło: PAP, lex.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24