Były prezes Narodowego Centrum Sportu Rafał Kapler zażądał wypłaty pełnej premii za 37-miesięczną pracę - niemal 600 tys. zł. Do NCS wpłynęło już "ostateczne wezwanie przedsądowe" w tej sprawie - pisze czwartkowa "Rzeczpospolita".
Były szef centrum odpowiedzialnego za budowę Stadionu Narodowego w Warszawie chce 571 tys. 187 zł i 50 groszy. Jak informuje "Rz", NCS dotychczas nie odpowiedziało na to wezwanie. Centrum odmawia też informacji o terminie wezwania.
Premia za wyniki
Kontrowersje wokół premii dla Kaplera pojawiły się po jego rezygnacji ze stanowiska w lutym tego roku. Po ujawnieniu jego umowy menedżerskiej przez wybuchła burza. Tym bardziej, że stadion ostatecznie został oddany do użytku z półrocznym opóźnieniem.
W końcu Mucha zarekomendowała radzie nadzorczej NCS, by nie wypłacała byłemu prezesowi premii.
Dużo pieniędzy
Kapler kontrakt menedżerski z NCS podpisał w październiku 2008 roku. Umowa została zawarta na czas określony do dnia 31 grudnia 2012 roku. Końca kontraktu Kapler nie doczekał, bo 13 lutego podał się do dymisji.
Umowę Kaplera zmieniły jednak aneksy. To właśnie w jednym z nich (podpisanym przez Mirosława Drzewieckiego) znalazły się kontrowersyjne zapisy przyznające gigantyczne premie za udane zakończenie budowy stadionu.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24