Sześć dni temu pewny swego zapowiadał, że "CBA nie pęka i do ostatniej chwili będzie działać". Dziś zadziała inna obietnica - premiera, że to najprawdopodobniej ostatnie chwile Mariusza Kamińskiego w fotelu szefa CBA. Kim jest człowiek, który obalił już jeden rząd i - jak mówi Andrzej Halicki z PO - "obtoczony granatami demoluje następny"?
"Podsłuchiwał nas przez kilkanaście miesięcy, pewnie ma całe sterty stenogramów". Tak o Mariuszu Kamińskim, z lękiem, mówi dziś "Dziennikowi Gazecie Prawnej" anonimowo jeden z liderów Platformy Obywatelskiej. Gazeta, powołując się na rozmowy z politykami PO, twierdzi, że są oni "przerażeni" a "otoczenie premiera Tuska zastanawia się, co jeszcze szef CBA ma ukryte w szufladach".
W poniedziałek dowiemy się, jaka jest "ostateczna decyzja" w sprawie dymisji Mariusza Kamińskiego. Jednak biorąc pod uwagę wypowiedzi polityków PO, trudno sobie wyobrazić brak dymisji. Premier nie będzie czekał na opinię prezydenta w tej sprawie. Raczej nie przestraszy się też gróźb szefa BBN Aleksandra Szczygły, który mówi, że ewentualne odwołanie szefa CBA będzie "złamaniem przepisów prawa" kwalifikującym się na postawienie przed Trybunałem Stanu (w niedzielę wieczorem w programie "24 godziny" szef BBN nie był już tak ostry jak w Radiu Zet, gdy o Trybunale wspominał).
Kamiński to aktywny polityk, niesłychanie stronniczy, wróg rządu i PO, jedyne, co może robić, to szkodzić rządowi sn
W ubiegłym tygodniu, na słynnej już konferencji prasowej, szef rządu poinformował, że "wszczął procedurę odwołania Kamińskiego". Procedura się wyczerpuje. Kolegium do spraw służb specjalnych i sejmowa Komisja ds. służb nie poszły w ślady prezydenta i jeszcze przed weekendem wydały opinie, w których rekomendują odwołanie obecnego szefa CBA.
Kamiński może liczyć na obronę PiS-u, które ewentualne odwołanie obecnego szefa Biura potraktuje jako przyznanie się premiera do winy ws. afer hazardowej i stoczniowej. Kim jest człowiek, który tak rozgrzewa polskie życie polityczne? Który (może przez przypadek?) doprowadził do upadku rządu PiS-LPR-Samoobrona i wyeliminował z życia politycznego wielu jego poważnych graczy?
To chęć pozbycia się człowieka, który jest zagrożeniem, ponieważ gwarantuje pryncypialność i uczciwość. Bo taki jest Mariusz Kamiński zz
Państwowiec ze skrajnymi ocenami
Mariusz Kamiński, lat 44. Trzykrotny poseł, od 2006 roku szef CBA. „Człowiek roku 2007” wg „Gazety Polskiej”. Budzi skrajne oceny. - Kamiński to aktywny polityk, niesłychanie stronniczy, wróg rządu i PO, jedyne, co może robić, to szkodzić rządowi – tak Stefan Niesiołowski (PO) komentował niedawne postawienie szefowi CBA zarzutów przekroczenia uprawnień. - To chęć pozbycia się człowieka, który jest zagrożeniem, ponieważ gwarantuje pryncypialność i uczciwość. Bo taki jest Mariusz Kamiński - ripostował Zbigniew Ziobro (PiS), odnosząc się do tej samej sprawy.
Kamiński urodził się 25 września 1965 w Sochaczewie. Jako nastolatek w latach 80. zaangażował się w działalność opozycyjną, był nawet za nią wyrzucony z liceum. W 1981 skazany na rok pobytu w Zakładzie Poprawczym w zawieszeniu za zbezczeszczenie Pomnika Wdzięczności Armii Czerwonej. 1 V 1983 aresztowany za "stawianie czynnego oporu" podczas manifestacji, zwolniony 22 VII 1983 na mocy amnestii, - wtedy "wyleciał" z liceum. Mimo tego udało mu się zdać maturę i dostać się na historię na UW. Podczas studiów działał w Tajnym Niezależnym Zrzeszeniu Studentów na Uniwersytecie Warszawskim. W latach 1985-1988 był współorganizatorem emisji Radia „S” i w 1988 Radia NZS.
Za dekomunizacją i polską kulturą
W latach 90. młody historyk nie zrezygnował z polityki, choć na wejście do Sejmu musiał kilka lat poczekać. W 1993 razem z grupą kolegów o prawicowych poglądach zakładał Ligę Republikańską. Stanął na jej czele. Liga powstała jako protest przeciw powrotowi do władzy postkomunistów z SLD. Według deklaracji programowej "Nasz dzień nadejdzie", stowarzyszenie opowiadało się za „dekomunizacją, budowaniem klasy średniej i propagowaniem polskiej kultury narodowej”.
W latach 90. Kamiński pracował m.in. w BBN, Generalnym Inspektoracie celnym i Biurze Kontroli TVP. W 1997 roku został po raz pierwszy posłem, startował z listy AWS. W następnych wyborach, w 2001 i 2005 roku, był już kandydatem PiS. Zaczynał od wiceprezesa niewielkiego Przymierza Prawicy, następnie przeszedł do szefowania okręgowi warszawskiemu PiS, a w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza był sekretarzem stanu w KPRM.
Szef CBA w walce z korupcją
W Sejmie przez wszystkie trzy kadencje działał w Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych. Był jednym z inicjatorów ustawowego obowiązku ujawniania deklaracji majątkowych parlamentarzystów, współautorem ustawy dekomunizacyjnej, lustracyjnej i o IPN. Stworzył ustawę o Centralnym Biurze Antykorupcyjnym.
W sierpniu 2006 zrezygnował z mandatu i partyjnej legitymacji i został szefem CBA. - Jesteśmy uważani za najbardziej skorumpowane państwo Unii Europejskiej. Naszym obowiązkiem jest radykalnie zmienić tę haniebną sytuację. Polsce niezbędna jest instytucja, która korupcję zwalczać będzie przede wszystkim na drodze represji karnej – mówił w Sejmie w dniu powołania Biura.
Dr G.
Kamiński wziął się do pracy energicznie i pokazał, że CBA nie zamierza być w cieniu pozostałych służb specjalnych. Już w lutym 2007 doszło do głośnego zatrzymania kardiochirurga Mirosława G. W konferencji prasowej brał udział minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, który stwierdził: "Nikt więcej przez tego pana życia pozbawiony nie będzie". Sprawa dr G. wywołała burzę. Ostatecznie śledztwo w sprawie rzekomego zabójstwa pacjenta umorzono, a G. postawiono w sumie 42 zarzuty, w tym przyjmowania łapówek i lobbingu.
W czerwcu i lipcu 2007 CBA zatrzymała podejrzanych o łapówkarstwo dyrektorów z Centralnego Ośrodka Sportu w Warszawie. W październiku w tej sprawie zatrzymany został były minister sportu w rządzie PiS Tomasz Lipiec.
Afera gruntowa i akcja Sawicka
6 lipca 2007 wraz z zatrzymaniem Andrzeja K. i Piotra Ryby podejrzanych o korupcję rozpoczęła się tzw. afera gruntowa, która doprowadziła do rozpadu koalicji PiS-Samoobrona-LPR, przyspieszonych wyborów i utraty władzy przez PiS. Ryba i K., powołując się na Andrzeja Leppera, podjęli się za za 2,7 mln zł łapówki załatwienia w ministerstwie odrolnienia 40 ha ziemi na Mazurach. Oferta okazała się prowokacją CBA. Lepper łapówki nie wziął (zdaniem Biura został ostrzeżony), a dwaj biznesmeni trafili do aresztu. Prawie dwa lata później Piotr Ryba i Andrzej K. zostali uznani za winnych w aferze gruntowej. Ryba został skazany na 2,5 roku więzienia. Sąd skazał Andrzeja K. na karę grzywny.
Kolejna głośna akcja miała miejsce 1 października 2007. W środku kampanii wyborczej CBA zatrzymało posłankę PO Beatę Sawicką oraz burmistrza Helu Mirosława Wądołowskiego. Według prokuratury, ona przyjmowała, a on dawał łapówkę za "ustawienie" przetargu na zakup działki na Helu. Sawicka na konferencji prasowej z płaczem wyznała, że była ofiarą prowokacji agenta CBA, który ją uwiódł. Kamiński zaprzeczał zarzutom przekroczenia uprawnień. W poniedziałek rozpoczął się proces byłej posłanki PO.
Black Jackiem w rząd Tuska
W czasach rządów Donalda Tuska głośnych akcji CBA było mniej, ale środowisko sportowe mocno odczuło aktywność funkcjonariuszy Biura. Dotychczas zatrzymali ponad 115 osób zamieszanych w korupcję w piłce nożnej (sędziów, piłkarzy, obserwatorów, trenerów), którym postawiono ponad 600 zarzutów.
Spektakularnego zatrzymania CBA dokonało pod koniec września pod zarzutem wzięcia łapówki zatrzymana została celebrytka Weronika Marczuk-Pazura, a na początku października – kompozytor, jeden z twórców musicalu "Metra" Janusz S.
Ale prawdziwa bomba wybuchła 1 października, kiedy to "Rzeczpospolita" opublikowała sporządzone przez CBA stenogramy z rozmów telefonicznych Zbigniewa Chlebowskiego z lobbystami w sprawie zmian w ustawie o zakładach losowych i grach liczbowych (operacja Black Jack). W ciągu tygodnia Chlebowski przestał być szefem klubu PO, stanowisko ministra sportu stracił też Mirosław Drzewiecki, minister sprawiedliwości Andrzej Czuma i wiceminister gospodarki Adam Szejnfeld. Konsekwencją afery hazardowej były też inne zmiany w rządzie. CZYTAJ WIĘCEJ
Zanim "hazardowa" ucichła, opinię publiczną rozgrzał kolejny ruch Kamińskiego i nowa afera - stoczniowa. 5 i 9 października 2009 na biurka najważniejszych osób w państwie trafiły materiały CBA o nieprawidłowościach przy sprzedaży majątku stoczni gdyńskiej i szczecińskiej. Dotarł do nich "Wprost". Ma z nich wynikać, że urzędnicy Agencji Rozwoju Przemysłu SA, podległego ministerstwu Aleksandra Grada "czynili wszystko, co w ich mocy, aby zapewnić zwycięstwo w przetargach wybranemu przez siebie inwestorowi Stiching Particulier Fonds Greenrights (znanemu potocznie Katarczykami – red.)". Ta afera dopiero się rozkręca.
Kamiński w prokuraturze
Czarne chmury wiszą jednak też nad głową samego Kamińskiego. Rzeszowska prokuratura postawiła mu w związku z aferą gruntową zarzut nadużycia uprawnień, kierowania nielegalnymi działaniami operacyjnymi CBA dotyczącymi wręczenia łapówki osobom powołującym się na wpływy w resorcie rolnictwa i funkcjonariuszom publicznym oraz kierowania podrabianiem dokumentów.
Kamiński uznał zarzuty za bezprawne, prognozował też, że prokuratura przed sądem się ośmieszy.
ŁOs,kaw//mat/k
Źródło: tvn24.pl