- Nie wiemy czy to nowa afera, bo znowu mamy dokument CBA z klauzulą "ściśle tajne" – mówi minister ds. korupcji Julia Pitera. Zauważa przy tym, że to szef CBA powinien był przesłać zawiadomienie o nieprawidłowościach do prokuratury. I dodaje, że Mariusz Kamiński „zbyt dosłownie rozumie sformułowanie „moje państwo”, które ciągle z emfazą powtarza”.
Wieczorem TVN24 dotarła do informacji o nowych materiałach obciążających rząd, w tym ministra gospodarki Aleksandra Grada. Jak dowiedziała się reporterka Brygida Grysiak, materiały CBA trafiły "do premiera, prezydenta oraz prezydiów Sejmu i Senatu". Dotyczyć mają prywatyzacji polskich stoczni.
Wkrótce potem na stronach Kancelarii Premiera pokazało się pismo, adresowane do Prokuratora Generalnego, informujące o podejrzeniu przestępstwa w zakresie prywatyzacji stoczni Szczecin i Gdynia, ale i o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez szefa CBA Mariusza Kamińskiego - który, jak sugeruje pismo, nie zawiadomił o wykrytych nieprawidłowościach prokuratury. Podstawą do podejrzenia o przestępstwie są dwa pisma szefa CBA, datowane na 5 i 9 października, które dotarły do KPRM.
Pitera: drugi raz to samo
- Znów taki sam scenariusz , który nie ma umocowania w zasadach prawa. Mamy dokument opatrzony klauzulą ściśle tajne, a zawiadomienie o nieprawidłowościach trafiło znów do organów kompletnie niewłaściwych do odbioru dokumentu - mówi Julia Pitera, minister ds korupcji z PO, zaznaczając, że CBA powinno złożyć to zawiadomienie do prokuratury.
Afera stoczniowa?
Zdaniem Pitery, wnioski przekazane w sprawie stoczni przez CBA niekoniecznie muszą dowodzić, że „nowa afera” rzeczywiście miała miejsce. Jak mówi, zawiadomienie do prokuratury skierowano na podstawie analizy dostarczonej przez CBA w tajnym dokumencie, a nie na podstawie dokumentów źródłowych. Sugeruje tym samym, że wnioski CBA niekoniecznie muszą być trafne.
Jak dodaje, trudno będzie te wątpliwości wyjaśnić, bo „doprecyzowanie tego określenia grozi odebraniem takiej osobie dostępu do dokumentów tajnych”.
Julia Pitera podkreśla, że nie miała żadnych informacji o nieprawidłowościach w stoczniach. - Nie zostałam powiadomiona przez Mariusza Kamińskiego ani o jednym, ani o drugim dokumencie - mówi.
Jak tłumaczy Pitera, ona sama koordynuje działania antykorupcyjne, które są przeprowadzane jawnie i wywiedzione z dokumentów administracyjnych. Dodatkowo, jak zakłada program „tarcza antykorupcyjna”, przy większych prywatyzacjach i przetargach, służby mogą także przeprowadzać działania operacyjne.
Przypomina, że procesy prywatyzacyjne w stoczniach przez wiele miesięcy kontrolował także NIK, który niczego nie wykrył.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24