Kiedy senator PO Krzysztof Piesiewicz zmaga się z kompromitującymi materiałami, poseł SLD Ryszard Kalisz broni kolegi sugerując, że mogą być one efektem podanej senatorowi pigułki gwałtu. - Nie mam żadnych informacji, ale jest takie pytanie - powiedział w "Kropce nad i" TVN24.
- Jeżeli te dwie panie zamierzyły mieć film kompromitujący Piesiewicza, to czy on był świadomy tego, co robi na tych zdjęciach, czy nie? Przecież one nigdy się nie przyznają do tego - nie wiem, czy tak było, że mu dały pigułkę gwałtu. Żaden facet się nie przyzna, że dał jakiejś kobiecie, którą poderwał - powiedział poseł SLD.
"Pomówiony senator"
W prokuraturze w sprawie senatora Krzysztofa Piesiewicza przesłuchano trzy osoby, podał we wtorek Prokurator Krajowy Edward Zalewski. Według Kalisza, dwie z nich to najprawdopodobniej kobiety, które nagrały kompromitujący film.
- Zeznania świadków mogą być tylko tych trzech osób. Jeżeli tak, to jest to klasyczny przykład osób, które są zainteresowane tym, żeby odpowiednio zeznawać. One są zainteresowane tym, żeby pomawiać Piesiewicza. Wartość dowodowa tych zeznań nie jest największa - powiedział Kalisz.
Granice
Kompromitujące senatora filmy ujawnił jeden z polskich tabloidów. Ryszard Kalisz, który sam niejednokrotnie miał do czynienia z paparazzi, uważa, że w przypadku senatora przekroczono granice.
Krzysztofa Piesiewicza znam 30 lat, dla mojego pokolenia adwokatów był i jest wspaniałą postacią, o wielkim poczuciu moralności i odpowiedzialności. Ta sytuacja nie zmienia w najmniejszym stopniu mojego zdania o nim. Ryszard Kalisz, SLD
- Ja wielokrotnie jestem filmowany, mam robione zdjęcia w różnych miejscach. Współrodacy, co uważam za podłe, lubią z ukrycia zrobić i sprzedać materiały tabloidom. Polityk powinien być prześwietlony, ale jest granica prywatności i intymności polityka.
I chociaż przyznaje, że narkotyków posiadać nie można, to nikt nie ma prawa wkraczać do miru domowego.
- My wszyscy chodzimy po ulicy, na przyjęcia, do kina, na wernisaże, zakupy, podchodzi do nas tysiące ludzi. Ja bardzo lubię rozmawiać, ale nie jesteśmy w stanie sprawdzić, kto jest kto. W Polsce zapomniano o podstawowej zasadzie służb ochrony państwa. Mówię chociażby o służbach, które powinny ostrzegać polityków, że jakiś ich kontakt jest nieprawidłowy ze względu na interes państwa. A u nas przez te pisowskie działanie - a nawet wcześniej to było - czeka się, aż polityk zostanie złapany na tym - podkreślił Ryszard Kalisz.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24