W poniedziałek po godzinie 10 w Sądzie Okręgowym w Warszawie rozpoczęło się przesłuchanie byłego premiera Donalda Tuska. Jak dowiedziała się TVN24, tego samego dnia, przed godziną 10, w tym samym sądzie pojawił się także Jarosław Kaczyński. Prezes PiS zeznaje w procesie Zbigniewa Stonogi.
Jarosław Kaczyński pojawił się w warszawskim Sądzie Okręgowym kilka minut przed Donaldem Tuskiem. Prezes Prawa i Sprawiedliwości zeznaje w procesie biznesmena Zbigniewa Stonogi.
Prezes PiS zeznaje w tym samym sądzie
Zbigniew Stonoga ma kilka spraw, którymi zajmuje się Sąd Okręgowy w Warszawie. Jak poinformowała reporterka TVN24 Agata Adamek, nie wiadomo dokładnie, której sprawy dotyczą zeznania prezesa PiS.
Zbigniew Stonoga dał się szerzej poznać w 2015 roku, gdy ujawnił w internecie akta śledztwa tak zwanej afery podsłuchowej. Chodziło o nagrania ważnych polityków PO w warszawskich restauracjach.
W przeszłości Zbigniew Stonoga był asystentem posłanki Samoobrony Wandy Łyżwińskiej i doradcą Andrzeja Leppera. W 2015 roku startował w wyborach do parlamentu z ugrupowaniem "Stonoga Partia Polska". Uzyskał wynik poniżej 1 procent poparcia.
Tusk świadkiem w procesie Arabskiego
Donald Tusk zeznaje w poniedziałek jako świadek w procesie byłego szefa KPRM Tomasza Arabskiego w sprawie organizacji wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu 10 kwietnia 2010 roku.
Proces Arabskiego i czterech innych urzędników - zainicjowany prywatnym aktem oskarżenia - rozpoczął się przed Sądem Okręgowym w Warszawie w marcu 2016 roku. Oskarżeni to, poza byłym szefem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów z lat 2007-2013, dwoje urzędników kancelarii premiera - Monika B. i Miłosław K. oraz dwoje pracowników ambasady RP w Moskwie - Justyna G. i Grzegorz C. Grozi im do 3 lat więzienia.
Podstawą złożonego w grudniu 2014 roku prywatnego aktu oskarżenia jest artykuł 231 Kodeksu karnego, który przewiduje karę do 3 lat więzienia za niedopełnienie obowiązków funkcjonariusza publicznego.
Arabskiemu oskarżyciele prywatni zarzucili między innymi niedopełnienie obowiązków w zakresie nadzoru i koordynacji nad zapewnieniem specjalnego transportu wojskowego dla prezydenta RP. Byłemu szefowi kancelarii premiera zarzucono niepoczynienie ustaleń co do statusu lotniska w Smoleńsku, które "w świetle prawa lotniczego nie było lotniskiem", a także niepoinformowanie "uprawnionych służb o znanym mu statusie tego terenu, podczas gdy status lotniska miał istotne znaczenie dla bezpieczeństwa lotu i zakresu obowiązków służb". Ponadto wskazano, że Arabski "nie zapewnił sprawnego i terminowego" obiegu dokumentów niezbędnych do prawidłowego przebiegu lotu.
"Niedokładny, nierzetelny, niekompletny"
Pozostałym urzędnikom oskarżyciele zarzucili między innymi brak ustaleń w sprawie statusu lotniska, nieterminowe dostarczanie dokumentów oraz niezweryfikowanie aktualności tak zwanych kart podejścia do lotniska.
- Ewidencja składanych zamówień i wykonywanych lotów przez kancelarię premiera była prowadzona w sposób niedokładny, nierzetelny i niekompletny, co utrudniało koordynację i monitorowanie wykonywania transportu specjalnego - wskazywali oskarżyciele.
Przed Sąd Okręgowy przesłuchani już zostali w tej sprawie liczni świadkowie, między innymi były szef MSZ Radosław Sikorski, wielu ówczesnych urzędników Kancelarii Prezydenta, Kancelarii Prezesa Rady Ministrów oraz ambasady w Moskwie, a także przedstawiciele ówczesnego kierownictwa Biura Ochrony Rządu i 36. specpułku.
Autor: kb//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24