Jedyną alternatywą dla kryzysów w UE są zmiany, które w swej istocie muszą być rewolucją kulturową. Ona przypomni, że Europa jest bogata bogactwem europejskich kultur - mówił we wtorek w Krynicy Jarosław Kaczyński. Prezes PiS wziął udział w panelu dyskusyjnym z premierem Węgier Viktorem Orbanem.
Jarosław Kaczyński i Viktor Orban wzięli udział w debacie w ramach XXVI Forum Ekonomicznego w Krynicy. W czasie dyskusji mówił o kryzysach, które trapią Unię Europejską.
Prezes PiS podkreślił, że UE potrzeba "rewolucji kulturowej". Dodał, że nie powinno się z nią czekać na najsilniejszych. Zdaniem Kaczyńskiego przezwyciężyć kryzysy udałoby się tylko, gdyby "Niemcy zechciały podjąć jeszcze raz wysiłek na tę skalę, jaki podjęły przy odbudowie NRD, czyli ok. 2 bilionów euro". Jednak – przyznał Kaczyński – Niemcy nie są na to gotowe, ani nie są w stanie takiej operacji przeprowadzić.
- W związku z tym jedyną alternatywą są zmiany. Oczywiście, te zmiany w swojej istocie muszą być tą kontrrewolucją kulturową, muszą przypomnieć, że Europa jest bogata bogactwem europejskich kultur, ich zróżnicowaniem, zróżnicowaniem struktur, że próba zintegrowania tego mogłaby się odbywać tylko i wyłącznie na poziomie tej popularnej, w gruncie rzeczy amerykańskiej kultury – mówił.
Integracja kultury europejskiej na poziomie kultury popularnej, zdaniem prezesa PiS, stanowiłaby gigantyczną degradację dla Europy i dlatego jest nie do przyjęcia.
Rewolucja i kontrrewolucja
Wypowiadający się przed Kaczyńskim Orban mówił o kontrrewolucji. Prezes PiS powiedział, że osobiście woli mówić o rewolucji. Żeby miała ona skutki, zdaniem Kaczyńskiego, muszą dokonać się zmiany w sferze struktury i procesów decyzyjnych UE oraz tego, co określa status państw narodowych w jej ramach.
Zdaniem lidera PiS nie należy czekać na najsilniejsze państwo UE. - Jestem zwolennikiem tego, żeby podjąć inicjatywę. Taka inicjatywa powinna być podjęta, powinna być przemyślana co do celów, ale także co do środków jej realizacji, że to można i trzeba zrobić – podkreślił Kaczyński.
- Musimy próbować Unię Europejską zmienić – zaznaczył.
Kaczyński o Brexicie
Kaczyński powiedział, że Brexit nie był brytyjskim ekscesem, lecz symptomem tego, co można ilustrować sytuacją we Francji, Włoszech, Belgii, Holandii, Danii, Niemczech i Hiszpanii, "gdzie istnieją ruchy, które kontestują Unię Europejską".
- Krótko mówiąc, to jest element szerszego zjawiska, które można określić jako kryzys świadomości europejskiej. Kryzys tej świadomości, która przez dłuższy czas powodowała, że UE nie była w istocie kwestionowana – powiedział Kaczyński.
Wskazał też na spór w strefie euro między Niemcami a państwami Południa.
- Mamy wobec tego dwie bardzo poważne przesłanki trudnej, kontrrewolucyjnej, albo można to też nazwać rewolucyjnej sytuacji. Tzn. jest opresja i jest winny. Jest winny i to jeszcze do tego taki winny, z którym wiążą się pewne reminiscencje historyczne – dodał Kaczyński.
"Brytyjczycy chcieli zostać Brytyjczykami"
Według Orbana przyczyną wyjścia Brytyjczyków z UE była postawa elit europejskich. - Elita europejska, decydenci, politycy, fachowcy, liderzy mediów - oni wmówili sobie przez ostatnie dwadzieścia lat, że właściwym kierunkiem rozwoju Europy jest to, aby zlikwidować nasze dotychczasowe tożsamości. Mówili: to już przeminęło - nie jest nowoczesne być Polakiem, Węgrem i Czechem, nie jest nowoczesne być chrześcijaninem czy wyznawcą innej wiary; proponowali nową tożsamość - tożsamość europejską - powiedział Orban.
Tymczasem - mówił - "Brytyjczycy powiedzieli nie, chcieli zostać Brytyjczykami".
- I to jest ta chwila; jest możliwość kontrrewolucji kulturalnej, to jest wielki moment - podkreślił.
Według niego teraz skuteczni mogą być ci, którzy uważają, że "struktura człowieka nie zmieniła się, tożsamość narodowa i religijna nadal ma swoją rolę, (...) że nie ma tożsamości europejskiej, która mogłaby to wszystko zastąpić".
Orban: nie ma czegoś takiego jak naród europejski
Szef węgierskiego rządu podkreślił, że - jego zdaniem - nie ma czegoś takiego jak naród europejski, że są poszczególne narody, jak polski i węgierski. Według niego "stare tożsamości są najważniejsze". "A im silniejsza jest tożsamość narodowa, tym większa skuteczność danego państwa".
- Mamy teraz fantastyczną okazję, gdy Europa musi spojrzeć w oczy swoim błędom, musimy powiedzieć: wartości narodowe, religijne, tożsamość jest ważna, trzeba to pielęgnować i chronić, trzeba to wpisać w dokumenty europejskie - oświadczył.
Według Orbana kryzys imigracyjny tylko umacnia tę argumentację.
- Okazuje się, że ci, co przybywają - ich tożsamość, ich struktura osobowości jest silniejsza niż przeciętna europejska i dlatego dzieje się tak, że oni się nie asymilują u nas tylko tworzą wyspy społeczne, które się rozrastają i będą wypychać tradycyjne grupy - mówił węgierski premier.
Autor: kło//plw / Źródło: PAP