Kaczmarski kpił z esbeków

 
Jacek Kaczmarski nie dał się zwerbować SB - pisze Piotr Gontarczyk
Źródło: Arch. TVN24

Jacek Kaczmarski nie dał się złamać SB - pisze Piotr Gontarczyk na łamach "Rzeczpospolitej". Historyk, który o współpracę z peerelowskimi służbami bezpieczeństwa oskarża Lecha Wałęsę, tym razem opisuje nieudane próby zwerbowania barda "Solidarności".

Kaczmarski został po raz pierwszy odnotowany przez SB w kwietniu 1978 roku, po występie w krakowskim Klubie Literatów. Jego sprawa została opatrzona kryptonimem "Idol".

SB chciało zdobyć jak najwięcej informacji o poecie i jego rodzinie. Funkcjonariusze mieli w planach m.in. przeprowadzić rozmowy z rodzicami barda i kontrolować listy przychodzące do Kaczmarskiego.

Sprawa "Idola"

Kaczmarski śpiewał poezję, dużo tekstów o zabarwieniu politycznym, krytyka totalitaryzmu, obozy NKWD, UB, krytyka Edwarda Gierka. TW "Roman"

19 października 1978 r. Kaczmarski wystąpił w Niezależnym Salonie Kultury prowadzonym przez Tadeusza i Annę Walendowskich. Jak podaje "Rzeczpospolita", obecny na koncercie TW "Roman" pisał: "Kaczmarski śpiewał poezję, dużo tekstów o zabarwieniu politycznym, krytyka totalitaryzmu, obozy NKWD, UB, krytyka Edwarda Gierka".

Po kolejnych występach jeszcze w tym samym roku Kaczmarski został wezwany do Pałacu Mostowskich, a następnie wypytany o aktualne zajęcia, plany na przyszłość i charakter poezji. Esbek wziął tłumaczenia Kaczmarskiego za dobrą monetę i uznał, że artysta nie ma złych intencji, a interpretowanie jego twórczości jako wymierzonej w system to nieporozumienie - tłumaczy Gontarczyk.

Funkcjonariusz sporządził więc notatkę, w której zaproponował zamknięcie sprawy "Idol".

Persona non grata w PRL

Miesiąc później esbek zwrócił się o zgodę na zarejestrowanie młodego poety w charakterze kontaktu operacyjnego z kryptonimem "JK". Zanim nawiązano z nim kontakt do teczki "JK" wpłynął meldunek niezostawiający większych wątpliwości, że funkcjonariusz został wprowadzony w błąd, a sam poeta prezentuje jednoznaczną "antysocjalistyczną" postawę - czytamy w "Rzeczpospolitej".

Kilkakrotne próby rozmowy z Kaczmarskim nie przynosiły rezultatów a werbunek poety okazał się niepowodzeniem.

Chwilę później przyszedł stan wojenny. Ten zastał Kaczmarskiego we Francji. W ramach retorsji za swą postawę Kaczmarski został wpisany na indeks osób niepożądanych w PRL - pisze Gontarczyk.

Źródło: Rzeczpospolita

Czytaj także: