Prokuratorzy z IPN mają dowody, że komunistyczne władze chowały PRL-owskich dygnitarzy w miejscach anonimowych zbiorowych mogił, w których wcześniej pogrzebano ofiary zbrodni komunistycznych, w tym rotmistrza Witolda Pileckiego. W związku z tym na początku września chcą rozpocząć zbiorowe ekshumacje w wojskowej części warszawskich Powązek. Ale tak wielka operacja to - jak podkreślają eksperci - olbrzymi problem prawny.
- Dotarliśmy do informacji o nowych lokalizacjach zbiorowych "dołów śmierci". Okazało się, że aparat komunistyczny, by zatrzeć ślady po tych anonimowych mogiłach, w latach 80. i późniejszych zaczął chować na nich PRL-owskich wojskowych - ujawnia w rozmowie z tvn24.pl Marcin Gołębiewicz, naczelnik Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Warszawie.
Potwierdza to Dariusz Gabrel, zastępca prokuratora generalnego, szef pionu śledczego IPN. - Na początku lutego zaczęliśmy postępowanie sprawdzające w sprawie zabójstw w areszcie śledczym Ministerstwa Bezpieczeństwa Wewnętrznego. W jego trakcie zebraliśmy m.in. relacje, wskazujące na to, że pod obecnymi grobami w części wojskowej Powązek znajdują się zbiorowe mogiły. W nich mogą spoczywać osoby z opozycji niepodległościowej. Taki same wnioski ze swoich badań wysnuł prof. Krzysztof Szwagrzyk, który prowadził w latach 2012-2013 pierwsze ekshumacje - mówi portalowi tvn24.pl prokurator Gabrel.
Prokuratorzy z warszawskiej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu obecnie konsultują z władzami Warszawy, jak przeprowadzić całą operację ekshumacji ciał.
Ponad 300 grobów nad szczątkami pomordowanych?
Prokuratorzy uważają, że wciąż nieodkryte są szczątki co najmniej 100 straconych w więzieniu Warszawa 1 przy ul. Rakowieckiej. Zdaniem oskarżycieli wielu z nich to pomordowani działacze niepodległościowi. Według nich, ciała pogrzebane są w zbiorowych mogiłach w tzw. kwaterze na Łączce, czyli na terenie obecnych kwater Ł i Ł2 Cmentarza Wojskowego na Powązkach w Warszawie.- Ciała wrzucano do anonimowych, zbiorowych mogił. Miejsc tych nikomu nie ujawniano. Tę operację nadzorował funkcjonariusz Służby Więziennej z Rakowieckiej - mówi portalowi tvn24.pl prokurator Gołębiewicz.
Na tym samym terenie w latach 80. zaczął powstawać normalny cmentarz - pochowano tam wojskowych z czasów PRL i ich rodziny. Prokuratorzy przypuszczają, że celowo. - Dotarliśmy m.in. do dokumentów cmentarnych z lat 70. i 80., z których wynika, że ówczesne władze Powązek zdawały sobie sprawę, że godzą się na pochówek dygnitarzy wojskowych na ciałach pomordowanych w latach 40. i 50. - tłumaczy prokurator Gołębiewicz.
Obecnie w kwaterze Ł znajduje się 88 grobów dygnitarzy i ich rodzin, a w kwaterze Ł2 - 108. W sumie to około 300 ciał. Trzeba będzie je ekshumować, by dotrzeć do szczątków pomordowanych na Rakowieckiej.
Szczątki rotmistrza pod grobem sędziego?
Zdaniem prokuratorów pod tymi grobami mogą znajdować się szczątki m.in. rotmistrza Witolda Pileckiego, współzałożyciela Tajnej Armii Polskiej i żołnierza Armii Krajowej, dobrowolnego więźnia Auschwitz-Birkenau, skazanego przez władze PRL na karę śmierci i zamordowanego 25 maja 1948 r. Do dziś nie udało się ustalić, gdzie komuniści umieścili jego zwłoki.
- Wiemy, że na terenie obecnych kwater Ł i Ł2 pochowany jest m.in. Roman Kryże – sędzia, który w II Instancji, w Najwyższym Sądzie Wojskowym zatwierdzał wyrok śmierci rotmistrza Pileckiego. Nie można wykluczyć, że zwłoki Pileckiego znajdują się w zbiorowej mogile, na której potem pochowano sędziego - mówi naczelnik Gołębiewicz.
Sędzia Kryże po odejściu z wojskowego sądownictwa zaczął orzekać w sądownictwie cywilnym. W 1965 roku skazał na śmierć w tzw. aferze mięsnej Stanisława Wawrzeckiego. Był to jedyny wykonany w PRL po 1956 r. wyrok śmierci za przestępstwo gospodarcze. W 2004 r. Sąd Najwyższy uchylił ten wyrok, orzekając, że zapadł z rażącym naruszeniem prawa.
Dwa etapy prac
Pierwszy etap prac prokuratorów i naukowców to ekshumacja z alei pomiędzy grobami z lat 80. i późniejszych. - Spodziewamy się odnaleźć tam kilkanaście, kilkadziesiąt ciał. Dopiero potem przystąpimy do najtrudniejszego etapu, czyli prac na terenie tych grobów, pod którymi – według naszych informacji – znajdują się zbiorowe mogiły około 100 ofiar reżimu komunistycznego z lat 40. i 50 - tłumaczy Gołębiewicz.
Czy rzeczywiście prokuratorzy komunistyczne władze mogły świadomie zgodzić się na pochówek wojskowych dygnitarzy na zbiorowych mogiłach? - Taka sytuacja byłaby możliwa - mówi profesor Andrzej Paczkowski z Rady IPN, zastrzegając jednak, że nie zna dokumentów, którymi dysponują prokuratorzy.
Nie wszyscy złożeni w zbiorowej mogile to bohaterowie
Profesor Andrzej Friszke uważa, że tak wielkie ekshumacje mogą ze sobą nieść problemy natury prawnej: - Nie znam dokumentów i dowodów jakimi dysponują prokuratorzy. Przede wszystkim jednak ewentualna ekshumacja to ogromny problem prawny. Krewni pochowanych w tej części cmentarza mogą nie godzić się na ekshumację. Trzeba też pamiętać, że ponad 300 grobów to bardzo duży obszar wojskowej części Powązek. Sądzę, że nie informowano nabywających groby, że w tym miejscu istnieją zbiorowe, ale bezimienne mogiły. Zgodnie z prawem o cmentarzach zarządzający Powązkami mogli wyjść z założenia, że, skoro rodziny pochowanych się nie zgłaszały, to ten teren mogą zagospodarować. Z tym, że rodziny nie miały szans na dowiedzenie się, że ich bliscy są tam pochowani, bo to była tajemnica - powiedział Friszke, także członek Rady IPN.
Profesor dostrzega jeszcze jeden problem: Nie wszyscy, którzy zostali pochowani w zbiorowej mogile, to pomordowani na Rakowieckiej działacze niepodległościowi. Mogli tam zostać pogrzebani także zwykli przestępcy, których stracono w więzieniu. Na Łączce badania prowadził już w ramach projektu IPN prof. Krzysztof Szwagrzyk. W latach 2012 - 2013 ekshumowano szczątki prawie 200 ofiar. Wśród nich m.in. majora Zygmunta Szendzielarza "Łupaszki" oraz majora Hieronima Dekutowskiego "Zapory".
Autor: Maciej Duda (m.duda2@tvn.pl), dziennikarz śledczy tvn24.pl/ ola/kwoj/zp / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia, PAP | Bolesław Miedza