Z Warszawy popłyną słowa na cały świat. Joe Biden z pewnością będzie mówił o różnicy między wolnym światem, opartym o wartości demokratyczne, a ciemnym autorytaryzmem po drugiej stronie, którego uosobieniem są władze Rosji i Białorusi - powiedział Marcin Przydacz, szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej. Wiceszef MSZ Paweł Jabłoński podkreślił, że USA "nie mają aż tak dużych oporów jak część państw w Europie" wobec zwiększenia pomocy dla Ukrainy.
We wtorek i środę prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden złoży wizytę w Polsce, podczas której spotka się z prezydentem Andrzejem Dudą oraz weźmie udział w nadzwyczajnym szczycie Dziewiątki Bukareszteńskiej. Prezydent USA wygłosi też przemówienie w Arkadach Kubickiego.
Przydacz: będzie mówił o różnicy między wolnym światem a ciemnym autorytaryzmem
Prezydencki minister, szef Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz powiedział w rozmowie z PAP, że "z Warszawy popłyną słowa na cały świat". - Jak się spodziewamy - słowa podziękowania dla polskiego rządu i dla zwykłych Polaków za to, co przez ostatnie 12 miesięcy zrobili dla bezpieczeństwa, stabilności w regionie, za pomoc Ukrainie, za pomoc Ukraińcom, za to, jak radziliśmy sobie w ostatnich kryzysach, nie eskalując ich, lecz powodując bezpieczeństwo całego regionu - stwierdził.
W jego ocenie padną również słowa skierowane do opinii publicznej świata. - Pan prezydent Joe Biden jako przedstawiciel największego demokratycznego państwa świata w przededniu rocznicy wybuchu wojny na Ukrainie będzie z całą pewnością mówił o różnicy między wolnym światem, opartym o wartości demokratyczne, opartym o prawo międzynarodowe, a ciemnym autorytaryzmem po drugiej stronie, którego uosobieniem są władze Rosji i Białorusi - powiedział Przydacz.
Mówił, że współpraca polsko-amerykańska ma "kluczowe znaczenie". - Stany Zjednoczone są dostarczycielem bezpieczeństwa dla całego regionu euroatlantyckiego, są naszym kluczowym sojusznikiem. Chcemy, aby Polacy czuli się bezpiecznie w tej trudnej międzynarodowo sytuacji - podkreślił.
Jabłoński: USA nie mają aż tak dużych oporów jak część państw w Europie
Z PAP rozmawiał też wiceszef polskiej dyplomacji Paweł Jabłoński. Był pytany, czy wizyta prezydenta USA może przyspieszyć decyzje europejskich sojuszników dotyczące zwiększenia produkcji amunicji, której potrzebuje Ukraina oraz - czy może wpłynąć na ewentualne przekazanie temu krajowi myśliwców. - Z całą pewnością bardzo ciężko nad tym pracujemy. Stany Zjednoczone są państwem, które nie ma aż tak dużych oporów jak część państw w Europie i też mocno zachęcają sojuszników w NATO do tego, aby zwiększali wsparcie, przyśpieszali te dostawy - powiedział.
Dodał, że Polska jest liderem, jeśli chodzi o przekonywanie innych, bardziej sceptycznych państw do udzielania wsparcia Ukrainie. Zaznaczył, że wciąż jeszcze dużo zostało do zrobienia. - Liczymy, że być może w trakcie tej wizyty, być może nie tylko w jej trakcie, ale w najbliższych dniach, kolejne rozmowy między sojusznikami będą prowadziły do tego, że to wsparcie będzie zwiększane - powiedział wiceszef polskiej dyplomacji.
Podkreślił, że nie ma uzasadnienia dla wstrzymywania, ograniczania czy limitowania wsparcia dla Ukrainy, bo "można między bajki włożyć stwierdzenia", że większa pomoc dla Ukrainy prowokuje Rosję do kolejnych ataków. - Jeśli coś Rosję prowokuje, to słabość, brak możliwości obrony - wyjaśnił swe stanowisko Jabłoński.
Jak mówił wiceminister spraw zagranicznych, wizyta Bidena w Polsce to "z całą pewnością mocny sygnał, że NATO pokazało przez ostatni rok, że jest bardzo efektywnym sojuszem, wbrew różnym tezom, które Rosja powtarzała bez jakichkolwiek podstaw". - To, że akurat w Polsce prezydent Stanów Zjednoczonych się pojawia, to jest też dowód na istotną rolę naszego kraju w tych rozmowach sojuszniczych - dodał.
Źródło: PAP