Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której ktoś przychodzi do firmy i ma intencje, że będzie wyprowadzał pieniądze - mówiła w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 posłanka PO Joanna Kluzik-Rostkowska, komentując zatrzymania przez CBA sześciu osób, a wśród nich Bartłomieja M., byłego szefa gabinetu politycznego ministra obrony narodowej. W dogrywce "Rozmowy Piaseckiego" w tvn24.pl stwierdziła, że "jego kłopoty były oczywiste".
Zatrzymani to były szef gabinetu politycznego MON i były rzecznik ministerstwa obrony narodowej Bartłomiej M., były członek zarządu spółki PGZ S.A. Radosław O., były poseł PiS Mariusz Antoni K., a także trzej byli pracownicy resortu obrony narodowej oraz Polskiej Grupy Zbrojeniowej.
W Prokuraturze Okręgowej w Tarnobrzegu w poniedziałek przesłuchiwano trzy spośród sześciu zatrzymanych osób. Rzecznik prokuratury Andrzej Dubiel powiedział wieczorem, że ich "przesłuchania będą kontynuowane we wtorek".
Sprawę zatrzymań komentowała w dogrywce "Rozmowy Piaseckiego" w tvn24.pl posłanka PO, a także szefowa parlamentarnego zespołu śledczego do spraw zagrożeń bezpieczeństwa państwa, Joanna Kluzik-Rostkowska.
"Nielegalnie wyprowadzono z Polskiej Grupy Zbrojeniowej pieniądze"
O Bartłomieju M. mówiła, że "jego kłopoty były oczywiste". - Absolutnie nie jestem tym zdziwiona. My to wiemy od lipca 2018 roku - stwierdziła posłanka.
Jak wyliczała Kluzik-Rostkowska w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24, są przynajmniej trzy sprawy, o które Bartłomiej M. może być pytany [w czasie zeznań w prokuraturze w Tarnobrzegu - przyp. red.].
- Pierwsza - postanowiono z pieniędzy Polskiej Grupy Zbrojeniowej zorganizować konkurs na 40-lecie KOR-u [powołania Komitetu Obrony Robotników - przyp. red.]. Do tego posłużono się fałszywymi fakturami na szkolenia, które się nigdy nie odbyły, więc nielegalnie wyprowadzono z Polskiej Grupy Zbrojeniowej pieniądze, po to aby zorganizować koncert KOR-u - wskazywała.
Druga rzecz - jak tłumaczyła - odnosiła się do roku 2016 i targów militarnych Pro Defense zorganizowanych w Ostródzie, gdzie swoje stoisko miała mieć Polska Grupa Zbrojeniowa. Koszt tego stoiska, jednego z wielu na targu, został początkowo wyceniony na 250 tysięcy złotych, ale - jak zwróciła uwagę Kluzik-Rostkowska - potem zwiększył się do trzech milionów złotych.
- Nagle 12-krotnie rośnie cena, za jaką stawia się stoisko - stwierdziła.
Przechodząc do trzeciej sprawy, podkreśliła, że "może [jest - red.] mniejszej wagi, ale symboliczna". - W pewnym momencie zdecydowano, że będzie się odbywała wystawa w Kielcach związana z rokiem 1976 [kiedy powołano Komitet Obrony Robotników - przyp. red.]. Ale w końcu tej wystawy w Kielcach nie zorganizowano, ale trzeba było przedstawić jakąś dokumentację - tłumaczyła Kluzik-Rostkowska. - I pokazano zdjęcia z wystawy w Radomiu - zwróciła uwagę.
- Ja sobie nie wyobrażam sytuacji, w której ktoś przychodzi do firmy i ma takie intencje, że będzie wyprowadzał pieniądze - oceniła.
Jak mówiła dalej o Bartłomieju M., "jest to w dodatku złote dziecko PiS, więc tu nie tylko chodzi o samego Bartłomieja M., ale również o jego patrona Antoniego Macierewicza".
"Z Polską Grupą Zbrojeniową będzie coraz gorzej"
Kluzik-Rostkowska w internetowej części programu w tvn24.pl oceniała także sytuację Polskiej Grupy Zbrojeniowej. - Z Polską Grupą Zbrojeniową będzie coraz gorzej, dlatego, że jesteśmy całkowicie niekonkurencyjni - stwierdziła. - W zeszłym roku w budżecie państwa 70 procent tych pieniędzy, które powinniśmy przeznaczać na zbrojenie, poszło na zaliczki - wskazała.
- One już zostały przejedzone, a jeszcze nic się nie wydarzyło - podkreśliła Kluzik-Rostkowska.
Mówiąc o działalności Polskiej Grupy Zbrojeniowej, stwierdziła, że "ważną postacią jest tutaj (ówczesny - red.) minister obrony narodowej Antoni Macierewicz". Wyjaśniała, że "Polska Grupa Zbrojeniowa powstała w roku 2013 i miała skupiać wszystkie te przedsiębiorstwa, które jakoś dla tej obronności pracują". - I nie bez powodu została przypisana pod nadzór ministrowi skarbu, bo - jak tłumaczyła - chodziło o to, by nie ten sam podmiot, który zamawia, był jednocześnie nadzorcą - dodała. - Kiedy Antoni Macierewicz zaczął rządzić w MON-ie, zdecydował o przeniesieniu Polskiej Grupy Zbrojeniowej z ministerstwa skarbu do MON-u, czym wziął odpowiedzialność za wszystko, co się w MON-ie dzieje - stwierdziła.
"Mamy parę niewyjaśnionych spraw"
Wyliczała także, że w PGZ w centrali pracowało 60 osób, a "za czasów Macierewicza ta liczba błyskawicznie doszła do 270, z czego z tych 60 50 zwolniono, więc w sumie zatrudniono 260 nowych osób, a pensje poszybowały w górę".
Kluzik- Rostkowska stwierdziła także, że "mamy parę niewyjaśnionych spraw" w związku z działalnością PGZ.
- Mamy kwestę finansowania szczytu NATO w 2016 roku (który odbywał się w Warszawie - red.) - ciągle nie wiemy ile pieniędzy zostało wydanych i na co - mówiła. Dodała, że "ciągle nie doczekaliśmy się na komisji (obrony narodowej - red.) obecnego szefa MON Mariusza Błaszczaka". - Ciągle nie wiemy, ile pieniędzy pochłonęła "słynna już dzisiaj, aczkolwiek bardzo wstydliwa dla PiS-u", sejmowa podkomisja ds. zbadania katastrofy smoleńskiej.
Autor: mjz / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24